Aleksander Dziewa: Wzoruję się na Kuligu. Studia planem "B" na życie [WYWIAD]

Kiedyś Aleksander Dziewa grał w szachy, ale rzucił je na rzecz koszykówki. Grę w Śląsku Wrocław łączył ze studiowaniem budownictwa. - Trzeba mieć plan "B" na życie - podkreśla. Cele sportowe? Występy w kadrze i w klubie zagranicznym.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Aleksander Dziewa (z piłką) Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Aleksander Dziewa (z piłką)
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: To prawda, że po powrocie z wakacji mocno zaskoczyłeś trenera Olivera Vidina swoją formą i przygotowaniem do sezonu? Aleksander Dziewa, koszykarz WKS-u Śląska Wrocław: Myślę, że trener był trochę zaskoczony (śmiech) Mówiąc poważnie: wakacje przepracowałem bardzo intensywnie. Tuż po zamknięciu ligi - gdy wprowadzono lockdown w kraju - trenowałem na własną rękę. Dużo biegałem, żeby trzymać kondycję, i do tego pracowałem na siłowni.

Na siłowni? Wszystkie siłownie były wtedy pozamykane.

To była siłownia domowa, na własny użytek. Chodziłem do mojego kuzyna, który posiada taką małą siłownię, ale da się tam zrobić wszystkie potrzebne ćwiczenia. Korzystałem z każdej okazji, by być w jak najlepszej formie. Nie chciałem zmarnować tego czasu. Do tego analizowałem bardzo dużo swoich meczów, ale też topowych zawodników na mojej pozycji z PLK. Później, gdy pojawiła się taka możliwość, pojechałem na tygodniowy obóz GetBetter. To był intensywny okres. Było sporo treningów i dużo ciężkiej pracy. Konkludując: czułem, że okres wakacyjny przepracowałem odpowiednio. Byłem gotowy do ciężkich treningów z drużyną od samego początku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, poprzeczka, a potem... coś niewiarygodnego! To może być bramka roku

W skali szkolnej początek sezonu oceniasz na...?

Mocna "czwórka". Jestem zadowolony.

Czy ocena byłaby wyższa, gdyby nie koronawirus? Odczułeś skutki choroby?

Samych skutków choroby jakoś za bardzo nie odczułem, nic się w moim organizmie nie zmieniło, ale niestety przez trzy tygodnie siedziałem zamknięty w domu. W tym czasie mogłem jedynie robić ćwiczenia z zakresu fitnessu, rozciąganie i ćwiczenie nadgarstka poprzez podrzucanie piłki do sufitu. Byłem w dużym gazie, ale niestety izolacja mocno mnie wyhamowała. W tamtym okresie z automatu siedziało się 14 dni w domu. Następnie przeszedłem test. I mimo że czułem się dobrze, test wyszedł pozytywnie. Przez to musiałem siedzieć kolejny tydzień w domu. Później wróciłem od razu na mecz z Zastalem, w którym wypadłem tragicznie, ale trudno żeby było inaczej, gdy przez trzy tygodnie byłem wyłączony z treningów. Dopiero teraz wróciłem do optymalnej formy.

Przeszedłeś chorobę bezobjawowo?

To były standardowe objawy grypy. Straciłem też węch i smak. Po kilku dniach wszystko wróciło do normy.

W wolnym czasie pograłeś w szachy?

Tak. Było dużo wolnego czasu, więc rozegrałem kilka partyjek w internecie.

Jaka jest z historia z szachami? Kiedyś grałeś na poważnie?

Zacząłem grać, gdy byłem w podstawówce. Wtedy po raz pierwszy poszedłem na zajęcia szachowe. Przez kilka lat regularnie trenowałem i grałem. W gimnazjum zrezygnowałem na rzecz treningów koszykarskich.

Czyli dość późno zacząłeś przygodę z koszykówką. Trochę jak w przypadku Marcina Gortata.

W pierwszej klasie liceum. Miałem wtedy 17 lat. Trzy lata spędziłem w Koninie, później przyjechałem do Śląska Wrocław.

I podpisałeś pięcioletni kontrakt ze Śląskiem. Skąd taka decyzja o umowie aż na 5 lat?

Klub wyszedł z taką propozycją. Od razu został mi przedstawiony długoletni kontrakt. Pamiętam, że mój ówczesny trener z Konina powiedział mi wtedy: "bierz, to jest dobra opcja, nie ma co się zastanawiać". Później doszło do lekkiej modyfikacji kontraktu, został wydłużony o kolejny rok.
Aleksander Dziewa grał kiedy w szachy Aleksander Dziewa grał kiedy w szachy
Z perspektywy czasu uważasz, że to była właściwa decyzja?

Jestem bardzo zadowolony z pobytu w Śląsku Wrocław. To tutaj rozwinąłem swoje umiejętności, pokazałem się szerszej publiczności. Stopniowo piąłem się w tej hierarchii. Był rok w II lidze, później dwa lata w I lidze i w końcu PLK. Choć z perspektywy czasu uważam, że podjąłem słuszną decyzję, to myślę, że warto zawsze przeanalizować wszystkie za i przeciw w przypadku długoletnich umów.

Czy PLK nie przyszła za późno?

Trudne pytanie. Nie zastanawiam się nad tym. Muszę powiedzieć, że otrzymałem sporo szans w I lidze. Tam też był zalążek tego poważnego grania pod dużą presją. W play-off się kotłowało, gdy celem był awans do ekstraklasy. Mecze finałowe z Astorią Bydgoszcz były rozgrywane pod dużym napięciem. Myślę, że to była cenna lekcja.

Często mówi się, że zbyt długie przesiadywanie w I lidze wpływa na ukształtowanie negatywnych nawyków, które później odbijają się w grze na parkietach PLK.

Nie powiedziałbym, że zawodnik na parkietach I ligi łapie niekorzystne nawyki. Ja tego na sobie nie odczułem. Mogę powiedzieć, że duża liczba minut i gra pod presją pozytywnie na mnie wpłynęły. Skok z I ligi do PLK jest na pewno ogromny. Systemy defensywne są dużo bardziej zaawansowane. Jest o wiele więcej rotacji. Nie wystarczy minąć jednego rywala i jest się już pod samym koszem. To jest nagminne w I lidze.

Jak dużo zawdzięczasz Kamilowi Łączyńskiemu? Mocno pomógł w tym debiutanckim sezonie na parkietach PLK?

"Łączka" jest prawdziwym generałem, który doskonale widzi to, co dzieje się na boisku. Dla mnie jest najlepszym polskim rozgrywającym w PLK. To była wielka przyjemność występować z nim w jednym zespole. Grając z nim zawsze trzeba mieć oczy szeroko otwarte i być skupionym. Czasami gdy nie byłeś przygotowany na podanie, to mogłeś otrzymać piłką w głowę. Łączyński to klasowy zawodnik, który pokazał mi drogę, jak mam ćwiczyć, analizować różne kwestie poza parkietem. To były długie i owocne dyskusje.

To były dyskusje, w których często padały męskie słowa?

Mogę powiedzieć, że Kamil jest charakternym gościem.

Jak na jego tle wypada Strahinja Jovanović?

Też udało mi się z nim szybko złapać wspólny język. Nie narzekam na niego. Jest rozgrywającym, który umie kreować pozycje dla siebie i kolegów. To też wciąż młody zawodnik, który cały czas się rozwija. Choć nie będę ukrywał, że zawsze będę miło wspominał współpracę z Kamilem.

Na drugiej stronie przeczytasz o kontrakcie zawodnika w Śląsku, studiach na Politechnice Wrocławskiej i wzorowaniu się na Kuligu

Czy Aleksander Dziewa w przyszłości będzie czołową postacią reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×