Ivan Almeida: Nie żałuję powrotu do Anwilu. Woźniak? To bardzo mądry trener

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Ivan Almeida
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Ivan Almeida

Nie żałuję powrotu do Anwilu. Na pewno jako zespół chcielibyśmy być teraz w lepszej pozycji, ale patrząc na to, jak wygląda nasz sezon, musimy wiele poprawić - mówi Ivan Almeida.

Zespół Anwilu jest jednym z największych rozczarowań tego sezonu w Energa Basket Lidze. Włocławianie z bilansem 7:9 zajmują 9. miejsce w tabeli i przez to nie wystąpią w finałowym turnieju Suzuki Pucharu Polski. Do tego przegrana w Superpucharze z Zastalem, brak awansu do fazy grupowej w Basketball Champions League i aż pięć porażek na własnym parkiecie w PLK, w tym z drużynami z samego dołu tabeli: MKS-em i Polpharmą.

Kiepskie wyniki wpłynęły też na konstrukcję zespołu. Dokonano przebudowy. Najpierw pozyskano Ivana Almeidę, później do Anwilu dołączył Rotnei Clarke, a w ostatnich dniach Shawn Jones. Pożegnano się za to z Tre Busseyem, Deishuanem Bookerem, Adrianem Boguckim, a Garlon Green został odsunięty od drużyny (trwa proces rozwiązywania kontraktu). Zmienił się także trener. Dejana Mihevca zastąpił Marcin Woźniak.

- Ten sezon zdecydowanie nie układa się po naszej myśli. W zespole nastąpiła przebudowa, była zmiana trenera, do tego kontuzje. Na pewno chcielibyśmy być teraz w lepszej pozycji, ale patrząc na to, jak wygląda nasz sezon, musimy jeszcze wiele poprawić - mówi nam Ivan Almeida, Kabowerdeńczyk, który do zespołu dołączył we wrześniu, kilka dni po porażce z Treflem Sopot (74:89).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa w wersji retro. Fani są zachwyceni

Od tego czasu rozegrał dziewięć spotkań (Anwil pięć z nich wygrał). Tych meczów byłoby więcej, gdyby nie kontuzja, której Almeida nabawił się w trakcie starcia z Polskim Cukrem Toruń. Po urazie nie ma już jednak śladu - koszykarz w ostatnich pięciu spotkaniach średnio notował 24,4 punktu na mecz.

Kabowerdeńczyka pytamy o kwestię powrotu do Włocławka. Wcześniej, gdy zakładał koszulkę Anwilu, zespół notował bardzo dobre wyniki w PLK i był głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski. Teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Drużyna notuje fatalne wyniki i wylądowała w środku tabeli. Czy Almeida nie żałuje decyzji z września?

- Kiedy patrzę na cały obraz, wcale tego nie żałuję. Należy pamiętać, że drużyna z ostatnich dwóch sezonów miała zachowaną ciągłość. Ten zespół jest zupełnie nowy, bez ciągłości z poprzedniego sezonu, więc nastąpiła diametralna zmiana w sposobie gry i tożsamości Anwilu. Musimy popracować nad podstawowymi sprawami, zanim osiągniemy ten sam poziom, co w poprzednich latach, kiedy wygrywaliśmy mistrzostwa - tłumaczy Almeida.

Sytuacja włocławian w tabeli jest nieciekawa. Na razie plany o zdobyciu kolejnego mistrzostwa Polski trzeba odłożyć na bok i skupić się na walce o play-off. A wcale łatwo nie będzie, bo rywale czują, że Anwil jest w tym sezonie do pokonania. Ostatnio gorąco zrobiło się też wokół trenera Marcina Woźniaka. Część kibiców domaga się nawet jego dymisji i zatrudnienia bardziej doświadczonego szkoleniowca. Na razie takiej zmiany nie będzie, a sam Almeida bierze w obronę Woźniaka, z którym miał już wcześniej okazję współpracować.

- Mamy doskonałą współpracę. Marcin to bardzo mądry trener, który ma dużą wiedzę na temat gry. Musimy tylko skorzystać z jego wiedzy i zrozumienia. Pracuje ciężko i zawsze stara się znaleźć dla nas jak najlepsze rozwiązania. Ma 100 procent mojego poparcia - komentuje.

W sobotę Anwil, już z Shawnem Jonesem w składzie, zagra w hicie PLK z Pszczółką Startem Lublin (Polsat Sport Extra - 17:35). Włocławianie liczą, że powrót środkowego odmieni zespół. Poprawa jakości gry pod koszem otworzy nowe możliwości w ataku, a to w konsekwencji przełoży się na lepsze wyniki.

- Wierzę, że Shawn bardzo nam pomoże, a my skorzystamy z jego umiejętności i gry. Jest sprytnym zawodnikiem i na pewno będzie miał duży wpływ na grę drużyny - ocenia Ivan Almeida.

Kabowerdeńczyk ze średnią 22,2 punktu na mecz jest najlepszym strzelcem w Energa Basket Lidze. Drugi w tej klasyfikacji jest Corey Sanders (20,3) z Enea Astorii. Najlepszy z Polaków? Jakub Garbacz zajmuje 8. miejsce (17,6).

Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Tomasz Jankowski mówi o komentowaniu, idealnym Lundbergu i kiepskim Anwilu [WYWIAD]
Kredyty, rodzina, agenci. Jakub Garbacz opowiada o drodze na szczyt [WYWIAD]

Komentarze (1)
avatar
Antoni Wasilewski
19.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Shown Jons to śmierdzący leń. Anwil cały do przebudowy