EBL. Leniwa PGE Spójnia Stargard została w szatni. "Nie byliśmy mentalnie gotowi na to spotkanie"

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg

Mieli wykorzystać podkoszowe problemy rywala i wygrać pierwsze derby z Kingiem Szczecin w Energa Basket Lidze. Było jednak zupełnie odwrotnie, czyli jak zawsze. Koszykarze PGE Spójni Stargard przegrali 80:105.

- Gratulacje dla Kinga Szczecin za zwycięstwo w derbach. Chciałbym przeprosić przede wszystkim kibiców za to, że musieli oglądać nasze zawody w takim wykonaniu. Myślę, że zostaliśmy w szatni. W ostatnim tygodniu wydawało mi się, że dobrze pracowaliśmy i ambitnie walczyliśmy na treningach, a mecz pokazał, że zupełnie straciliśmy kontrolę nad spotkaniem - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Maciej Raczyński.

King Szczecin musiał sobie radzić bez kontuzjowanych Adama Łapety i Michaela Fakuade. Bardzo dobre zawody rozegrali jednak pozostali podkoszowi: Cleveland Melvin i Mateusz Bartosz. Wilki Morskie były nie tylko zdecydowanie skuteczniejsze (13/27 w rzutach za trzy punkty), ale również zmiażdżyły przeciwnika w zbiórkach (47:32). PGE Spójnia jednak na sporo im pozwoliła.

- Nasze indywidualne, chaotyczne akcje niczego nie przynosiły, a wręcz korzystał z tego zespół Kinga, który bardzo łatwo przechodził z obrony do ataku i wykorzystał łatwe lay-upy, otwarte rzuty - analizował trener PGE Spójni Stargard. Czym King Szczecin zaskoczył jego zespół?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cybertrening dał popalić gwiazdom Bayernu. Ta reakcja Lewandowskiego mówi wszystko

- Zagrali swoją zespołową koszykówkę. Łatwo przegrywaliśmy sytuacje jeden na jeden, odrzucenia, łatwe sytuacje trzypunktowe. Na bardzo wysokiej skuteczności. Były to otwarte rzuty i przewaga rosła z każdą minutą. Myślę, że zaskoczyliśmy też bardzo siebie sami tą postawą, ale musimy się szybko podnieść po tej porażce, bo gramy już kolejny mecz w czwartek. Liczę na reakcję zespołu i mam nadzieję, że już w najbliższej kolejce uda nam się odnieść zwycięstwo - dodał Maciej Raczyński.

Stargardzianie w ostatnich latach przyzwyczaili, że w derbach nie grają swojej najlepszej koszykówki. W piątym ligowym spotkaniu z Kingiem Szczecin doznali piątej porażki, a tylko dwa pojedynki były wyrównane i do końca trzymały w napięciu.

- Nie byliśmy mentalnie gotowi na to spotkanie, chociaż wiedzieliśmy, jak bardzo ważne jest to dla kibiców. Od początku byliśmy bardzo leniwi. Nie wracaliśmy do obrony. Wszystko, co drużyna Wilków chciała miała otwarte: penetracje, rozrzucenia, trójki. My zamiast wtedy spokojnie w ataku zagrać, gdzie różnica jeszcze była na granicy 4-6 punktów podpalaliśmy się. Robiliśmy głupie, indywidualne akcje. To nakręcało jeszcze bardziej drużynę ze Szczecina - nie ukrywał kapitan PGE Spójni, Tomasz Śnieg.

Rywale mieli długą listę kontuzjowanych koszykarzy, ale trener Jesus Ramirez i tak rotował dziewiątką zawodników. PGE Spójnia, gdy mecz nie był rozstrzygnięty grała w ośmiu, bo do zespołu dołączył nowy rozgrywający, Jerome Dyson. Czy krótka rotacja w ostatnich meczach odbiła się właśnie na postawie w derbach?

- To był nasz czwarty mecz w krótkim odstępie czasu. Na pewno siły już nie były takie jak powinny, ale nie ma co się tłumaczyć. To były derby: mecz, który każdy chciał wygrać, ale King Szczecin był zdecydowanie lepszy - ocenił Tomasz Śnieg.

King był gospodarzem, ale mecz odbywał się w hali w Stargardzie. PGE Spójnia była gościem w swoim domu. Jak czuła się w tej roli? - Wiadomo troszeczkę dziwna była ta sytuacja, że musieliśmy się rozgrzewać na innej ławce niż zazwyczaj. Zaczynaliśmy mecz na inny kosz. To tak naprawdę tyle. Drużyna ze Szczecina grała tutaj czwarty mecz także już się zaadaptowała. Poczuła te kosze, odległości. Myślę, że dla obu drużyn ta hala jest już na tyle znajoma, że nie było z tym problemu - tłumaczył koszykarz, który skompletował double-double (12 punktów i 11 asyst).

Zobacz także: Stal Igora Milicicia nadal bezbłędna
Maciej Lampe w Kingu Szczecin. Oto kulisy wielkiego transferu

Źródło artykułu: