- Gratulacje dla Legii za zwycięstwo. Chciałbym również podziękować moim chłopakom za walkę od początku do końca. Nie była to dla nas łatwa sytuacja. Zdarzyły się w naszym zespole kontuzje: Kacper, Tomek. Czekamy na Filipa. Staraliśmy się pracować na treningach jak najlepiej. Mimo że się nie udało to jestem dumny z chłopaków, że pokazali do końca charakter - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener PGE Spójni Stargard.
Głównym tematem były kontuzje podstawowych graczy. Zespół, który miał dość mocny polski zestaw popadł w duże kłopoty. Od połowy listopada po operacji kciuka pauzuje Filip Matczak. Czwartkowy mecz był pierwszym, w którym PGE Spójnia musiała sobie radzić również bez Tomasza Śniega i Kacpra Młynarskiego. Obaj byli w składzie, ale na parkiecie się nie pojawili.
Lepsze rokowania są w przypadku Młynarskiego, który nabawił się urazu w derbach z Kingiem Szczecin. - Kacper wraca do zdrowia. Jego rehabilitacja po tym skręceniu kostki wygląda bardzo dobrze. Myślę, że będzie gotowy już na kolejny mecz w Dąbrowie Górniczej - zaznaczył Maciej Raczyński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny
Kiedy i czy w ogóle wróci do gry w tym sezonie Tomasz Śnieg? - Nieszczęsny upadek we Wrocławiu spowodował, że cały czas odczuwał ból w kolanie. Dziękuję mu za to, że mimo tego brał udział w kolejnych meczach, ale musieliśmy to sprawdzić. Z tego, co wiem Tomek w piątek będzie miał ostateczną diagnozę. Cały czas też czekamy na Filipa. Rozmawiałem z nim i jego rehabilitacja przebiega bardzo szybko. Ma zdecydowanie wcześniejszy powrót w planach niż to wyglądało - skomentował trener PGE Spójni.
Rozgrywający skomentował swoją sytuację w przedmeczowym studio emitowanym na klubowym profilu na Facebooku. - Na razie jesteśmy na etapie zbierania opinii lekarskich, jakie rozwiązanie wybrać. Za wcześnie żeby mówić konkretnie. Na pewno przez jakiś czas będę wyeliminowany z grania. Nowy rok nie zaczyna się dla mnie dobrze, ale to jest element uprawiania sportu - powiedział Tomasz Śnieg.
Problemy zaczęły się od meczu ze Śląskiem Wrocław. Wtedy rozgrywający doznał urazu, który mógł przerodzić się w coś poważniejszego. Do tego pomimo jego powrotu do gry drużyna przegrała po dogrywce 94:95.
- Ten upadek we Wrocławiu wyglądał dosyć groźnie. Sam poczułem jakieś dziwne strzyknięcie podczas tego meczu. Kluczowe było dla mnie tylko jak stanę na tę nogę, czy będę coś czuł. W tamtym momencie, jak byłem jeszcze gorący nie czułem się źle. Nie podejrzewałem, że coś mogło się zdarzyć. Wróciłem jeszcze wtedy do grania. Zagrałem pełną dogrywkę - analizował kapitan PGE Spójni Stargard.
Pierwsze niepokojące doniesienia pojawiały się bezpośrednio po meczu, który odbył się 23 grudnia. Pięć dni później jednak Śnieg normalnie grał przeciwko GTK Gliwice. To uśpiło czujność, bo wydawało się, że cała sytuacja zakończy się szczęśliwie.
- W przerwie na święta noga trochę odpoczęła. Wszystko było OK. Zagrałem z GTK i Kingiem. Po derbach ponownie kolano niebezpiecznie się odezwało. Dałem sobie dwa dni. Liczyłem, że może znowu trzeba odpoczynku, ale niestety nic nie puszczało. Zrobiliśmy rezonans, badania i wyszło niestety, jak wyszło - relacjonował Tomasz Śnieg.
Zobacz także: Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka: Anwil potrzebuje mocnej osobowości. Frasunkiewicz to ma
Z Kinga Szczecin do Pszczółki Startu Lublin. Kolejny transfer w EBL