Alicja Bednarek. Kontuzje przerwały jej karierę. Rozpoczęła nowy projekt, ale z basketu nadal czerpie wiele radości

Instagram / Na zdjęciu: Alicja Bednarek
Instagram / Na zdjęciu: Alicja Bednarek

- Bardzo możliwe, że gdybym miała obecną wiedzę w wieku 18 lat, to moja kariera ułożyłaby się znacznie lepiej - mówi Alicja Bednarek, była koszykarka i reprezentantka Polski. Kontuzje zatrzymały zawodową karierę, ale nie miłość do koszykówki.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdzie się nie pojawiła, była ważną postacią swoich zespołów. Grała w ŁKS-ie Łódź, Widzewie Łódź, Liderze Pruszków, Polfie Pabianice czy Enerdze Toruń.

Zwróciła na siebie oko trenerów reprezentacji Polski. Niestety przytrafiły się kontuzje, które finalnie zakończyły jej karierę. Gdyby nie one, pewnie nadal grałaby w Energa Basket Lidze Kobiet.

Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Trochę czasu już minęło od zakończenia pani kariery sportowej.

Alicja Bednarek: Minęły już cztery lata, czas szybko leci.

Sezon 2015/2016 był ostatnim na koszykarskich parkietach, skąd taka decyzja? Miała pani wówczas zaledwie 33 lata i mogła jeszcze swobodnie parę sezonów pograć.

Po ostatniej operacji kolana usłyszałam od lekarza, że powinnam kończyć swoją przygodę z koszykówką ze względów zdrowotnych. Dlatego podjęłam taką decyzję.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Połamał hokejowy kij na głowie rywala

Zawsze była pani drobną, ale i niezwykle solidną koszykarką. Te urazy miały jakiś wpływ na rozwój i całą karierę?

Myślę, że miały duży wpływ. Trzy razy miałam operowane kolano i raz bark. Po fajnym sezonie i powołaniu na kadrę musiałam położyć się na stół, zamiast wyjść na parkiet i grać. Każdy kolejny zabieg odbijał się na zdrowiu, psychice i pewności siebie.

Jaki okres kariery wspomina pani najbardziej? Co zapadło w pamięci?

Całą swoją przygodę z koszykówką wspominam wspaniale. Poznałam fantastycznych ludzi, trenerów. Byłam w cudownych miejscach i miałam tę ogromna przyjemność grać z orzełkiem na piersi. Mimo że zdrowotnie bywało rożnie, to nie żałuję niczego i uważam się za szczęściarę, że przez tyle czasu robiłam to, co kocham.

Zdrowie, zdrowiem, ale po zakończeniu tej zawodowej kariery nie rzuciła pani koszykówki w kąt. Teraz są to mecze amatorskie i widać, że przynosi to wielką radość. Jej brakowało na koniec zawodowego grania?

Nie potrafię przestać grać w koszykówkę. Będę robiła to tak długo, na ile pozwoli mi zdrowie. Jest to dla mnie relaks, odskocznia od życia i problemów codziennych. Radość była zawsze, tylko teraz nikt na mnie nie krzyczy (śmiech). Muszę jednak przyznać, że brakuje mi tej rywalizacji sezonowej i gdyby nie kolano, to tak szybko bym nie odpuściła.

Aktywność fizyczna jednak pozostała. W ostatnim czasie wdrożyła pani swój nowy projekt - ABpersonaltrainer. Coś więcej na ten temat i skąd pomysł? 

Tak naprawdę wszystko zaczęło się po urodzeniu dziecka. Musiałam szybko wrócić do formy na kolejny sezon, a jedyne co mogłam robić, to ćwiczyć w domu. Czekałam jak Lenka pójdzie spać, rozkładałam matę i robiłam trening. Po kolejnej operacji zrobiłam kurs trenera personalnego, który bardzo dużo mnie nauczył i pokazał rzeczy, o których nie wiedziałam pomimo, że całe życie siedziałam w sporcie.

Pani wygląd jest najlepszym dowodem na to, że w domu można zadbać o bardzo dobrą formę.

Zachęcam i chcę pokazać, że wcale nie trzeba wychodzić z domu, żeby zrobić dobry trening. Oczywiście, że wszystkiego nie da się zrobić w czterech kątach. Jednak dla osób, które chcą coś zmienić w swoim życiu, którym brakuje motywacji albo po prostu dla tych, którzy chcą być w formie i ujędrnić ciało - to jest bardzo dobre rozwiązanie.

Uważa pani, że w dzisiejszych czasach sportowcy mają większą świadomość swego ciała? Przykładają większą uwagę do diety i ćwiczeń zapobiegających urazom?

Zdecydowanie tak! Dzisiaj, by dojść na szczyt i stać się profesjonalnym sportowcem, nie wystarczy wyłącznie talent i trening. Musi być świadomość swojej pracy i utrzymywanie dyscypliny przez całą karierę. Sama jestem przykładem zawodniczki, której świadomość rosła z wiekiem.

Gdyby porównała pani swoje ciało, całą siebie z teraz i z czasów zawodowej gry, to jest przeczucie, że w takim stanie fizycznym udałoby się zrobić jeszcze większą karierę?

Mogę śmiało powiedzieć, że teraz moje ciało wygląda lepiej, niż kilka czy kilkanaście lat temu. Wtedy nie pracowałam tak nad sobą, jak robię to teraz. Bardzo możliwe, że gdybym miała obecną wiedzę w wieku 18 lat, to moja kariera ułożyłaby się znacznie lepiej.

Jest zatem coś, czego pani żałuje? Jest żal jakiegoś wyboru w trakcie kariery?

Nie żałuję niczego. Były lepsze i gorsze sezony, ale każdy uczył mnie czegoś nowego i dzięki temu nabierałam kolejnych doświadczeń.

Obserwuje pani w ogóle to, co teraz dzieje się w żeńskiej koszykówce?

Niestety już nie jestem tak na bieżąco, jak kiedyś. Praca, dziecko i codzienne obowiązki sprawiają, że po prostu nie mam na to czasu. Jedyną ligą, którą obecnie się interesuje, to U13 dziewcząt.

A gdyby pojawiła się teraz oferta kontraktu i powrotu do gry... To jaka byłaby decyzja?

Dostałam! Zdrowy rozsądek jednak wygrał i musiałam odmówić...

Zobacz także:
Skyler Bowlin: Lundberg chwalił Zastal. Nie przychodzę go zastąpić
Piesiewicz podziękował kadrze. Padły ważne słowa w kierunku Adama Waczyńskiego

Komentarze (0)