Sport niesłyszących rządzi się swoimi prawami. Bracia Wojciech i Marcin Inglot biorą sprawy w swoje ręce. Opracowali rozwiązanie, które zastępuje gwizdek sędziowski w zawodach sportowych osób niesłyszących, mając na celu poprawę komfortu zawodników, trenerów, a także sędziów.
- Bardzo dziwnie wyglądało przeprowadzenie zawodów wśród osób niesłyszących z udziałem takich samych rozwiązań, jak w sporcie pełnosprawnych. Porównać tę sytuację można tak, jakby niewidomemu machać rękami przed oczami. Wykorzystanie gwizdka werbalnego na wysokim paśmie częstotliwości jest naszym zdaniem rozwiązaniem niezwykle dyskryminującym sport niesłyszących, gdyż utrudnia to przeprowadzenie zawodów powodując różne nieprzyjemne dla zawodnika niesłyszącego sytuacje - wyjaśnia Wojciech Inglot. - Nietrudno sobie wyobrazić, że bardzo często po użyciu gwizdka gra jest kontynuowana, czasem zawodnik pełny zaangażowania zabiera piłkę, biegnie do kosza i cieszy się ze zdobytych punktów. Kibice, sędziowie i pozostali zawodnicy albo się śmieją albo są zażenowani tą sytuacją, wiedząc, że podczas przechwytu zawodnik popełnił błąd kroków albo inną akcję przerywającą grę, a punkty nie zostały zaliczone.
Pomysł zrodził się już w 2012 roku, blisko 9 lat temu podczas Mistrzostw Europy Niesłyszących, które odbywały się w Lublinie. Były to bardzo udane zawody dla kadry Polski niesłyszących, na których Polska zajęła drugie miejsce, nieznacznie ulegając w finale reprezentacji Turcji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej
- Zakwalifikowałem się do drużyny, gdyż posiadam głęboki dwustronny niedosłuch powodujący, że bez wspomagania w formie aparatów lub implantu słuchowego, jaki teraz posiadam, nie słyszę dźwięków. Natomiast z użyciem implantu jestem w stanie w miarę swobodnie komunikować się w społeczeństwie. Niesłyszącym bardzo pomaga rozwój technologii, m.in. wprowadzenie implantów słuchowych, jednak ze względu na ryzyko operacyjne, nie wszyscy się na to decydują i niestety nie wszystkim pomoże - nie da się zniwelować w parę miesięcy, czy lat braku słuchu przez kilka czy kilkanaście lat życia w ciszy - mówi niesłyszący koszykarz i inwestor.
Wojciech Inglot tłumaczy dalej, że z punktu widzenia własnych doświadczeń w grze wspomniane sytuacje powodują obniżenie pewności siebie niesłyszącego zawodnika, który kolejnym razem przechwytując piłkę najpierw zastanowi się, czy gra nie została przerwana. To zostaje gdzieś z tyłu głowy powodując obniżenie skuteczności nawet przy najprostszej akcji. To, ma również wpływ na pracę sędziów.
- Prowadzenie takich zawodów jest dla nich bardzo trudne, gdyż oprócz stosowania gwizdka muszą używać także sygnalizacji ręcznej w postaci machania rękami oraz podbiegania do zawodników sygnalizując im przerwanie gry. Pamiętać należy także, że są niesłyszący sędziowie bardzo często współpracujący ze słyszącymi i oni też muszą zwiększyć swoją koncentrację skupiając się na obserwacji nie tylko zawodników, ale i również działań pozostałych sędziów tak, żeby móc w porę zareagować. Wszystkie te działania powodują, że niesłyszącym zawodnikom i sędziom bardzo trudno jest wspinać się po szczeblach kariery. Także i dla mnie bardzo bolesnym doświadczeniem po udanych sezonach na szczeblu juniorskim w PTG Sokół Łańcut były przenosiny związane ze studiami do drużyny TS Wisła Kraków, w której mimo ogromnego zaangażowania nie udało mi się zdobyć zaufania ze strony trenerów. Nie mam do nich pretensji, dziękuję im za możliwość bycia w zespole i traktuję to jako dobrą szkołę życia i lekcję na przyszłość, z której wyciągnąłem wnioski. Jakie? Że niestety sport nie jest sprawiedliwy i tę energię i determinację warto wykorzystać na innym polu. Obecnie prowadzę duże kluby fitness, a także jestem trenerem kadry narodowej niesłyszących, co z perspektywy czasu było słuszną decyzją - zauważa.
Nowa wizja sportu
Opierając się na tych doświadczeniach, zastanawiali się nad tym, jak to zmienić.
- Narodził się pomysł, który wydawał się bardzo prosty - gwizdek będzie jednocześnie wyzwalał dźwięk oraz uruchamiał światła. W oparciu o koncepcję zostało dokonane zgłoszenie dotyczące uzyskania praw patentowych, które nam udzielono na całym świecie. W trakcie procedury patentowej podejmowane były dalsze działania - stworzony został prototyp gwizdka, który w założeniu miał być taki jak dotychczas używane sygnalizacje pod względem funkcjonalności, wagi czy wielkości. Wykonaliśmy także prototypy odbiorników w tym podświetlanych listew boiskowych o grubości jedynie 0,9 cm odpornych na uszkodzenia, prototypy podświetlanych osłon na kosz, które zostały zainstalowane m.in w Łańcucie i wykorzystywane są na meczach PTG Sokół Łańcut oraz przekaźników w formie specjalistycznej skrzynki. Wszystkie działania były autorskim pomysłem i marzeń moich i mojego brata Marcina, bez którego pomysł nie przeszedłby fazy prototypowej. Jego determinacja pozwoliła pokonać najtrudniejsze etapy przełożenia koncepcji na rzeczywiście działający i funkcjonalny produkt. W trakcie pojawiały się różne ciekawe pomysły i rozwiązania z użyciem elektronicznego gwizdka, z których większość, mamy nadzieję uda się z czasem wdrożyć - dodaje.
Obecnie, sędziowie korzystają z gwizdków FOX40. W tej sytuacji, wystarczyłoby dać sędziom gwizdki TotalActive, które są bardzo podobne pod względem funkcjonalności, dzięki czemu wszystko odbywałoby się tak, jak do tej pory. Bracia Inglot czekają od listopada na zgodę PZKosz na przeprowadzenie pierwszego meczu na szczeblu centralnym z użyciem gwizdka, mając nadzieję, że jeszcze w tym sezonie pierwszoligowa drużyna z Łańcuta rozegra mecz z wykorzystaniem również i systemu świetlnego.
- Czuję, że po tym artykule już tak długo nie będziemy czekać - śmieje się Wojciech Inglot. - Dużo na etapie wdrażania naszego pomysłu pomogli nam trener Dariusz Kaszowski i dyrektor łańcuckiego MOSiRu, używając naszych gwizdków na treningach, godząc się na ingerencję w ich infrastrukturę. Projekt firmy Total Active ma bardzo szerokie zastosowanie. Widzimy potencjał wprowadzenia tego m.in na meczach NBA, gdzie wykorzystywane są dosłownie wszystkie nowinki technologiczne celem uatrakcyjnienia oprawy meczowej, wzmocnienia roli kluczowych sponsorów, a także urozmaicające oprawę przedmeczową, jak prezentację zawodników, czy pokaz tancerek. Wyobraźmy sobie parkiet świecący i migający różnorodnymi kolorami w rytm muzyki. Możemy także wykorzystać elektroniczny gwizdek do tego, że w momencie gwizdka sędziego zapalają się nie tylko światła, ale i także logotypy sponsorów np. znanych marek samochodowych, jako firma będąca głównym partnerem strategicznym. Jest to także urozmaicenie dla kibiców zwiększające zainteresowanie meczem. Uważamy, że skoro tak chętnie wprowadzane są różne nowinki tak jak np. system VAR w piłce nożnej, to nasze rozwiązanie również prędzej czy później będzie czymś powszechnym - argumentuje.
Wracając do niesłyszących...
- Jest to znacznie bardziej pożyteczne i powinno być standardem każdej szkoły dla niesłyszących, klubu dla niesłyszących, obiektu sportowego na którym rozgrywane są mecze z udziałem zawodników niesłyszących. Gwizdek elektroniczny powinien także ułatwić przeprowadzenie zawodów na poziomie międzynarodowym takich, jak mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata oraz - na co liczymy - będzie wykorzystane na igrzyskach olimpijskich w Brazylii. Plany mamy ambitne i konsekwentnie i cierpliwie dążymy do ich realizacji - kończy Wojciech Inglot.
Zobacz także: Koszykówka. Amerykanin zagra w drugiej lidze. Remon Nelson na pokładzie Ogniwa Szczecin
Suzuki I liga. Filip Małgorzaciak zawodnikiem miesiąca. "Lider? Ja się nim nie czuję"