Działo się w NBA! Harden wrócił do Houston, mecz na szczycie dla 76ers, Lillard znów to zrobił

Getty Images / Abbie Parr / Na zdjęciu od lewej: Damian Lillard i Stephen Curry
Getty Images / Abbie Parr / Na zdjęciu od lewej: Damian Lillard i Stephen Curry

W nocy z środy na czwartek polskiego czasu w lidze NBA odbyło się aż 10 meczów. James Harden ponownie wystąpił w Houston, hitowe spotkanie 76ers - Jazz rozstrzygnęło się dopiero w dogrywce, a Damian Lillard trafił wielki rzut na zwycięstwo.

Harden reprezentował barwy Rockets od 2012 roku, a na początku sezonu 2020/2021 został wymieniony do Nets. Klub chciał przedłużyć z nim kontrakt, jednak zawodnik odrzucił ich propozycję i domagał się transferu, co nie spodobało się kibicom. Teraz 31-latek po raz pierwszy od momentu przenosin do Nowego Jorku, wrócił do Houston i zmierzył się ze swoim byłym pracodawcą.

Leworęczny MVP z 2018 roku zaliczył świetny występ. Grał przez 41 minut, a w tym czasie skompletował następne już triple-double. Harden zanotował 29 punktów, 10 zbiórek oraz 14 asyst, trafiając 10 na 15 oddanych rzutów z pola, w tym 4 na 8 za trzy. Popełnił też osiem na 14 strat zespołu, ale nie miało to większego znaczenia, bo prowadzeni przez niego Nets pokonali Rockets 132:114.

Drużyna z Brooklynu, do której dorobku 24 "oczka" dorzucił Kyrie Irving, odniosła rekordowe w historii klubu siódme zwycięstwo z rzędu na wyjeździe, a w sumie już 23. w trwających rozgrywkach. Jak fani w Houston przyjęli Hardena? - Mieli mieszane uczucia, ale wiedziałem, że tak będzie - komentował w rozmowie z mediami "Brodacz". - Chciałem tylko się tu pojawić i dać im show - dodawał.

Dla Rockets środowe niepowodzenie jest już... trzynastym z rzędu. Bilans 11-23 umiejscawia ich na samym dole Konferencji Zachodniej. John Wall zdobył 36 punktów, a Victor Oladipo miał 33 "oczka", ale nawet takie popisy strzeleckie eksportowego duetu Teksańczyków nie zapewniły im wygranej. Goście dominowali pod koszem (53-37 w zbiórkach).

Damian Lillard miał słabszy dzień, nie szło mu wręcz przez całe spotkanie, ale kiedy sytuacja tego wymagała, znów stanął na wysokości zadania. Gwiazdor Portland Trail Blazers zapewnił im zwycięstwo z Golden State Warriors. Lillard trafił wielki rzut za trzy na 13,7 sekund przed końcem spotkania i doprowadził do wyniku 108:106, a następnie wymusił faul w ataku wchodzącego pod kosz Draymonda Greena.

Lillard ostatecznie wykorzystał tylko 6 na 17 wykonanych prób z pola, w tym 3 na 10 z dystansu, a do 22 punktów dodał pięć zbiórek, sześć asyst i pięć strat, a mimo wszystko został bohaterem Blazers.

Stephen Curry zaaplikował rywalom 35 "oczek", Warriors prowadzili 101:96 na niespełna cztery minuty przed końcową syreną, jednak podopieczni Steve'a Kerra nie byli w stanie postawić kropki nad i. Było to trzecie bezpośrednie spotkanie obu ekip i drugie zwycięstwo Portland.

Hitowy mecz dwóch zespołów, plasujących się na szczytach swoich konferencji, padł łupem Philadelphia 76ers. Joel Embiid trafił kluczowy rzut za trzy nad Joe Inglesem na samym finiszu czwartej kwarty i doprowadził do dogrywki, a w niej nie do zatrzymania był Tobias Harris. Skrzydłowy w dodatkowych pięciu minutach zdobył 11 ze swoich 22 punktów, dzięki czemu Sixers pokonali Utah Jazz 131:123.

Embiid uzbierał potężne double-double, Kameruńczyk miał 40 punktów oraz 19 zbiórek, a jego 76ers mogą pochwalić się w tym momencie imponującym bilansem 24-12. - To są pojedynki, które chcesz zdominować i udowodnić, że mamy świetny zespół - powiedział środkowy, cytowany przez ESPN.

Lider Jazz, Donovan Mitchell po meczu narzekał na pracę sędziów, którzy odgwizdali mu wątpliwy faul w ataku na Benie Simmonsie w dogrywce przy wyniku 123:124. Otrzymał też faul technicznym. Sfrustrowany Mitchell chwilę później raz jeszcze został ukarany faulem technicznym, czego wymownie domagał się Embiid, za kwestionowanie innej decyzji arbitrów i został przedwcześnie odesłany do szatni.

Wyniki:

Toronto Raptors - Detroit Pistons 105:129 (37:43, 23:26, 20:29, 25:31)
(Powell 36, Lowry 21, Boucher 18 - Ellington 25, Lee 20, McGruder 20, Mykhailiuk 17)

Cleveland Cavaliers - Indiana Pacers 111:114 (28:28, 33:23, 29:31, 21:32)
(Sexton 32, Allen 17, Wade 17, Gerland 16 - Brogdon 29, Sabonis 18, McConnell 16)

Philadelphia 76ers - Utah Jazz 131:123 po dogrywce (26:34, 26:27, 32:28, 34:29, 5:13)
(Embiid 40, Harris 22, Simmons 17 - Mitchell 33, Bogdanovic 18, Ingles 16)

Houston Rockets - Brooklyn Nets 114:132 (27:30, 27:37, 3134, 29:31)
(Wall 36, Oladipo 33, Tate 12 - Harden 29, Irving 24, Harris 19)

Orlando Magic - Atlanta Hawks 112:115 (39:27, 22:15, 29:36, 22:37)
(Vucevic 29, Ross 28, Carter-Williams 20 - Young 32, Gallinari 23, Collins 15)

Minnesota Timberwolves - Charlotte Hornets 102:135 (33:36, 23:26, 20:36, 26:37)
(Rubio 20, Edwards 19, Towns 16 - Rozier 31, Hayward 23, Ball 19)

New Orleans Pelicans - Chicago Bulls 124:128 (25:26, 20:38, 34:32, 45:32)
(Williamson 28, Redick 22, Ingram 21 - LaVine 36, White 25, Young 18)

Dallas Mavericks - Oklahoma City Thunder 87:78 (25:23, 24:19, 26:19, 12:17)
(Porzingis 19, Hardaway Jr. 19, Richardson 16 - Gilgeous-Alexander 15, Jerome 13, Maledon 11, Bazley 11)

Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 108:106 (28:29, 27:27, 27:24, 26:26)
(Lillard 22, Anthony 22, Trent Jr. 15, Covington 15 - Curry 35, Wiggins 14, Bazemore 12)

Sacramento Kings - Los Angeles Lakers 123:120 (23:31, 40:30, 24:27, 36:32)
(Hield 29, Fox 23, Barnes 20 - Schroder 28, Harrell 26, Kuzma 25)

Czytaj także: Kompletny Enea Zastal BC dał kolejną lekcję. Ostatni "nowy" zadebiutował
Mecz Gwiazd NBA. Konkurs "trójek" naszpikowany gwiazdami, we wsadach - wręcz przeciwnie

Komentarze (0)