Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jaki to był sezon dla Adriana Boguckiego?
Adrian Bogucki, koszykarz Enea Astorii Bydgoszcz, w sezonie 2020/2021 grał też w Anwilu Włocławek: Na pewno szalony, bo znów - tak jak w pierwszym roku gry w PLK - zmieniłem pracodawcę w trakcie rozgrywek, a to zawsze wywołuje lekkie zamieszanie. Nie ukrywam, że początek sezonu nie był wymarzony, na pewno miałem inne oczekiwania, ale wyciągnąłem z tego okresu wiele wniosków. W Enea Astorii dostałem swoje szanse, miałem minuty i myślę, że wyglądało to całkiem nieźle.
W Bydgoszczy odżyłeś?
Na pewno, bo dostałem większą liczbę minut. Miałem więcej podań od zawodników po akcjach pick&rollowych. Mogłem się czymś wykazać na boisku. Myślę, że było podobnie jak w Radomiu w zeszłym sezonie. Choć uważam, że stać mnie na jeszcze lepszą grę.
I jak to wyglądało we Włocławku? Jak ten okres zapamiętasz? Negatywnie?
Nie, wręcz przeciwnie. Poznałem dużo fajnych osób, z którymi do dzisiaj mam kontakt. Uważam, że ciężko przepracowałem ten okres, co mnie dobrze przygotowało do gry w Bydgoszczy. Mogę zdradzić, że w wakacje będę chciał wrócić do Włocławka i tam przygotowywać się do kolejnego sezonu.
ZOBACZ WIDEO: Polska noc w NBA - Marcin Gortat opowiada o kulisach. "Siedziałem na ławce i byłem wkurzony"
Ok, ale pod względem sportowym najlepiej nie było...
Nie ma co ukrywać. Ustalenia były nieco inne. Miałem grać po 15-20 minut. Ale też mieliśmy rozgrywać dwa mecze w tygodniu, więc te wcześniejsze plany legły w gruzach, wszystko się diametralnie zmieniło. Starałem się wyciągnąć jak najwięcej pozytywnych wniosków z tego doświadczenia.
Czy masz do kogoś pretensje?
Nie. Taki jest ten biznes, trzeba być przygotowanym na różne sytuacje.
Chyba takiej presji jeszcze w karierze nie miałeś? To cię lekko zaskoczyło, przygniotło?
Ludzie się trochę śmieją, co by było, gdyby na trybunach było 100 procent kibiców. To by była dopiero presja... Ale tak mówiąc poważnie, ja osobiście bardzo żałuję, że nie miałem okazji - jako zawodnik Anwilu - doświadczyć tego dopingu i wsparcia kibiców wypełnionych po brzegi w Hali Mistrzów. Tego niestety nie było. A szkoda. Pamiętam, że jak przyjeżdżałem jako rywal, to przechodziły ciarki po plecach, gdy fani głośniej krzyknęli. Coś wspaniałego.
Nie żałujesz, że nie wybrałeś jednak Enea Zastalu BC przed sezonem? Żan Tabak widział cię w składzie, chciał z tobą pracować, nawet mówił o pomocy przy NBA.
Wiele osób zadaje mi to pytanie i za każdym razem odpowiadam podobnie. Nie lubię wracać do tego, co było. Wybrałem tak i są tego określone konsekwencje. Prawdą jest, że na pewno dużo wyciągnąłbym od trenera Tabaka, ale wybrałem Anwil, bo wtedy uważałem, że to najlepsza opcja. Nie ma co gdybać i rozważać, co byłoby, gdybym wybrał inaczej.
Prawdą jest, że Enea Zastal BC dzwonił po Adriana Boguckiego w trakcie sezonu?
Tak. Była taka opcja. Właściciel Janusz Jasiński dzwonił do mojego agenta przed meczem z Anwilem Włocławek. Szczerze? Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Gdy agent do mnie zadzwonił, to pomyślałem: serio? chyba żartujesz! Ale nie chciałem zmieniać klubu, bo byłoby to nie fair wobec trenera Gronka, który mi zaufał i dał szansę. Nie chciałem go nagle zostawiać na lodzie. A Anwil, który z nami przegrał, stracił szansę na play-off i ostatecznie do Zielonej Góry trafił Krzysztof Sulima.
Jak się pracowało z trenerem Gronkiem? Pytam, bo w środowisku mówi się o bardzo mocnych jednostkach treningowych. Tak jest?
Była duża intensywność, podobna jak w Anwilu, dlatego też byłem dobrze przygotowany do pracy w Bydgoszczy. Choć nie będę ukrywał, że gdybym nie był przygotowany, to byłoby bardzo ciężko... Trener wymaga wielkiego skupienia, zaangażowania, determinacji i dużej intensywności.
Co dalej z Adrianem Boguckim?
Nie ukrywam, że chętnie jeszcze bym pograł w tym sezonie, gdyby była taka możliwość. Jestem w stałym kontakcie z moim agentem. Jeśli nie uda się tego załatwić, to na pewno trochę odpocznę i wrócę do ciężkiej pracy, by być dobrze przygotowanym do kolejnego sezonu.
Masz kontrakt na kolejny sezon?
Nie.
Czym będziesz się kierował przy wyborze klubu? Które elementy będą najistotniejsze?
Trener, jego koncepcja, rola w drużynie, minuty na parkiecie. Finanse są raczej drugorzędne. Ja muszę grać, by wskoczyć na wyższy poziom.
To prawda, że trener Milos Mitrović, który będzie prowadził Arkę, jest tobą zainteresowany?
Też takie głosy do mnie dotarły. Czy trafię do Arki? Czas pokaże. Nie mówię "nie". Arka to dobrze poukładany i zorganizowany klub.
Zobacz także:
Walerij Lichodiej: W Legii czuję się dziesięć razy lepiej
Grek, który mógł być idolem. Feralny upadek zniweczył marzenia
Rafał Juć, skaut NBA: W PLK potrzeba dyrektorów sportowych [WYWIAD]
Krzysztof Sulima mówi o odejściu z Anwilu. "Transfer do Zastalu to wyzwanie i nowa energia" [WYWIAD]