"To ostatnia niedziela..." Krzysztof Szubarga mówi "koniec"!

Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Krzysztof Szubarga
Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Krzysztof Szubarga

Krzysztof Szubarga po niedzielnym spotkaniu z HydroTruckiem Radom ogłosił zakończenie kariery. Przechodzi na drugą stronę rzeki i będzie trenerem. Zdobył na parkietach PLK trzy medale.

"To ostatnia niedziela..." - śpiewał przed laty Mieczysław Fogg. W niedzielę słów tej legendarnej piosenki mógł użyć Krzysztof Szubarga, który po meczu z HydroTruckiem Radom ogłosił zakończenie profesjonalnej kariery.

Jego decyzja nie jest zaskoczeniem, bo doświadczony koszykarz już wcześniej w rozmowach deklarował, że być może już po zakończeniu tego sezonu przejdzie na drugą stronę rzeki.

Zapewne grałby dłużej, może rok, może dwa, ale niestety kontuzja pleców nie pozwoliła na więcej. - Odezwały się stare demony - mówił kilka tygodni temu, gdy z boku oglądał poczynania kolegów.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wystąpił o obywatelstwo USA. "Byłbym głupi, gdybym tego nie zrobił"

Robił wszystko, by pomóc drużynie, która od drugiej części sezonu była trapiona kontuzjami. Z gry wypadli m.in. Żołnierewicz, Wadowski i Witliński.

- Na boisko wrócę tylko wtedy, gdy ciało mi na to pozwoli. Wiem, że przy takiej kontuzji nie można po prostu ryzykować - tłumaczył.

Kilka dni przed meczem z Enea Astorią Szubarga zgłosił trenerowi Piotrowi Blechaczowi gotowość do treningu. Gdy po zajęciach nie było bólu, powiedział, że chce spróbować i pomóc drużynie. Po trzech miesiącach wrócił na parkiet i zdobył sześć punktów. Wystąpił też w spotkaniach z Anwilem (11) i z HydroTruckiem (9).

"The end" - taki napis umieścił Szubarga w mediach społecznościowych. Pod tym wpisem pojawiła się lawina komentarzy. Kibice dziękowali mu za wspaniałą karierę, wielkie spotkania i charakter.

"Szubi" od zawsze w środowisku był znany jako wielki wojownik, zawodnik, który nigdy nie odpuszcza i nie kalkuluje. Jego koledzy z drużyny, ale też jego rywale w samych superlatywach wypowiadają się na temat gry i postawy 36-letniego rozgrywającego.

- To była przyjemność grać przeciwko tobie! Twoje podejście do gry powodowało, że dodatkowo się nakręcałem i wiedziałem, że żeby cię pokonać muszę wznieść się na wyżyny swoich umiejętności - napisał Kamil Łączyński. - Wielki szacunek za włożoną prace, charakter i wkład w rozwój nowych pokoleń. Generał na i poza boiskiem - przyznał z kolei Marcel Ponitka.

"Jedna z najbardziej, niezwykłych, wartościowych i cennych historii w ostatnich latach w polskiej koszykówce" - skomentował Artur Pacek, trener od przygotowania motorycznego, który miał ogromny wpływ na karierę Krzysztofa Szubargi. Rozgrywający często podkreśla, że gdyby nie Pacek, to być może już wcześniej zakończyłby występy na parkietach PLK.

Kryzysowy moment miał miejsce w latach 2015-2016. Polak miał spore problemy ze zdrowiem. Większość zdążyła go już skreślić. Niektórzy mówili nawet, że do wielkiej koszykówki nie wróci. Szubarga udowodnił, że niemożliwe nie istnieje. Powstał i wrócił wielki. Był liderem Asseco Arki Gdynia, z którą w sezonie 2018/2019 zdobył brązowy medal. Po ostatnim gwizdku "Szubi" padł na parkiet i płakał. Wiedział, że osiągnął coś wielkiego.

Szubarga był kapitanem i generałem w jednym. To boiskowy twardziel, który nigdy nie odpuszczał. Nie odstawił ręki czy nogi. Zawsze walczył do samego końca. Nie bał się fizycznych starć z mocniejszymi rywalami. Dobro zespołu stanowiło największą wartość. Te cechy zaprowadziły go na sam szczyt.

Koszykarz w bogatej karierze zdobył złoty, srebrny i brązowy medal w PLK. Dwukrotnie był wybrany najlepszym polskim koszykarzem w rozgrywkach (2010, 2017). Z reprezentacją Polski wystąpił na mistrzostwach Europy w 2009 i 2013 roku.

Zobacz także:
Walerij Lichodiej: W Legii czuję się dziesięć razy lepiej
Grek, który mógł być idolem. Feralny upadek zniweczył marzenia
Rafał Juć, skaut NBA: W PLK potrzeba dyrektorów sportowych [WYWIAD]
Krzysztof Sulima mówi o odejściu z Anwilu. "Transfer do Zastalu to wyzwanie i nowa energia" [WYWIAD]

Źródło artykułu: