Polacy jadą do Tokio! Emocjonalna wypowiedź gwiazdy reprezentacji. Polały się łzy

Materiały prasowe / FIBA / Na zdjęciu: Michael Hicks
Materiały prasowe / FIBA / Na zdjęciu: Michael Hicks

To był znakomity dzień dla basketu w Polsce. Reprezentacja w koszykówce 3x3 awansowała na igrzyska olimpijskie w Tokio. Ojcem sukcesu był bez wątpienia Michael Hicks. Po spotkaniu w emocjonalnych słowach przypomniał swoją zmarłą mamę.

W tym artykule dowiesz się o:

Wielki sukces reprezentacji Polski w koszykówce 3x3 to nie przypadek. Jesteśmy w światowej czołówce, dwa lata temu kadra zdobyła brązowy medal na mistrzostwach świata.

Gdy zapytałem wówczas Michaela Hicksa, czy to jego największy sukces w karierze, odpowiedział wprost: To sukces, ale największy jest przede mną. Dopiero zdobycie medalu na igrzyskach będzie spełnieniem marzeń.

Minęło kilkanaście miesięcy i Polacy stanęli przed wielką szansą awansu na IO. W pierwszym dniu imprezy przegrali z Mongolią, jednak potem poszli jak burza. W decydującym spotkaniu Biało-Czerwoni w niesamowitych okolicznościach pokonali Łotwę 20:18.

ZOBACZ WIDEO: Aleksander Matusiński o Justynie Święty-Ersetic: Podpowiadano mi, że są większe talenty niż ona

Mocnym punktem kadry był tradycyjnie Hicks, który został wybrany do pierwszej trójki turnieju kwalifikacyjnego. Po spotkaniu Amerykanin z polskim paszportem został na gorąco zapytany o wielki sukces. Polały się zły, a emocjonalna wypowiedź dotknęła wszystkich.

"Moja mama zmarła, a ostatni SMS, jaki od niej otrzymałem, brzmiał: "Do zobaczenia na igrzyskach olimpijskich, synu" - powiedział Hicks.

Michael Hicks do Polski trafił w 2008 roku. Nad Wisłą ożenił się i wychowuje swoje dzieci. Otrzymał polskie obywatelstwo i reprezentuje Biało-Czerwonych w koszykówce 3X3. Na niższym szczeblu gra także w koszykówce halowej.

Podczas igrzysk olimpijskich w Tokio wystąpi tylko osiem najlepszych reprezentacji. Rozpoczną się one 23 lipca, a skończą 8 sierpnia.

Zobacz także:
Wielki duet, który rzucił na kolana całą koszykarską Europę
Wielki krok Hawks w stronę awansu. Knicks po przerwie byli bezradni

Komentarze (0)