- Zadbaliśmy w tym meczu o swój biznes. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny fizycznie mecz, bo rywale włożyli w to spotkanie naprawdę dużo wysiłku - przyznał po meczu Mike Taylor.
Reprezentacja Angoli pomimo faktu, że przegrała wysoko, to jednak zmuszała Biało-Czerwonych do solidnego grania. Każde rozluźnienie sprawiało, że przewaga topniała.
Nawet, gdy wydawało się, że jest już po wszystkim, rywale nie odpuszczali, a nawet prowokowali. Szukali wszelkich sposobów, by wrócić. - Była duża presja fizyczna, zwłaszcza na piłce i zasłonach. Wiedzieliśmy też, że pójdą z całą siłą jak szaleni na zbiórkę w ataku - tłumaczył amerykański szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: To była najgorsza z możliwych decyzji. "Zbigniew Boniek popsuł wszystko"
Receptą na sukces był spokój i kontrola. Gdy Biało-Czerwoni grali mocniej w obronie i skoncentrowani w ataku, wynik od razu robił się bardzo korzystny. - Kończyliśmy ważne akcje, była dyscyplina. Zwłaszcza w obronie - przekonuje Taylor.
Ten nie był nawet zmartwiony faktem, że podkoszowy lider Angoli Yanick Moreira zaliczył aż 27 punktów. - Wiedzieliśmy, że będzie najważniejszym i najskuteczniejszym graczem. Egzekucja w obronie była jednak dobra, bo on rzucił dużo punktów, ale inni byli na limicie. Jeden może punktować, gdy reszta jest wyłączona - wytłumaczył Taylor.
Kolejny mecz reprezentacja Polski w Kownie rozegra w czwartek. Wtedy poprzeczka pójdzie zdecydowanie wyżej - rywalem naszego zespołu będzie Słowenia z Luką Donciciem na czele. Początek tego meczu o godzinie 15:30.
Zobacz także:
Sukces polskich koszykarzy! Sprawdź, jak prezentuje się tabela grupy B
Kontuzja mogła mu zabrać marzenia o igrzyskach. Teraz wszystko przed nim i reprezentacją Polski!
Jest decyzja w sprawie przyszłości Adama Waczyńskiego! Gdzie zagra Polak?