Najgłośniejszy transfer tego lata? Zyskowski mówi nam, dlaczego wybrał Zastal [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Jarosław Zyskowski
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Jarosław Zyskowski

- Kiedyś czekałem za długo i podpisałem kontrakt dwa miesiące po rozpoczęciu sezonu za połowę tego, co mogłem podpisać w wakacje. Teraz nie chciałem ryzykować. Postawiłem na pewną i bezpieczną opcję - mówi Jarosław Zyskowski.

WKS Śląsk Wrocław, Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski i Enea Zastal BC Zielona Góra - te kluby walczyły o transfer Jarosława Zyskowskiego do Energa Basket Ligi, w grę wchodziły także opcje zagraniczne. Ostatecznie reprezentant kraju zdecydował się na powrót do Zielonej Góry. I to na dwa lata!

Polak w ostatnim sezonie występował w lidze hiszpańskiej (RETAbet Bilbao Basket). Zyskowski na "hiszpańskiej ziemi" wystąpił w 29 meczach, w których przeciętnie notował 9 punktów i 2,1 zbiórki. Pokazał się z niezłej strony w kilku spotkaniach.

- Wracam do Polski jako gracz bardziej doświadczony i zaprawiony w bojach z zawodnikami z samej czołówki. Mam jeszcze większą pewność siebie, uwierzyłem w to, że mogę rywalizować z graczami z samego topu. Tak się złożyło, że najlepsze mecze miałem właśnie z drużynami z samej czołówki. - mówi nam Zyskowski.

ZOBACZ WIDEO: Coming out polskiej wioślarki podczas wywiadu. "Chciałabym żeby każdy na to spojrzał normalnie"

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Dlaczego wrócił pan do Enea Zastalu BC? Co o tym zadecydowało?

Jarosław Zyskowski, nowy zawodnik Enea Zastalu BC, reprezentant Polski: Kilka elementów złożyło się na to, że wracam do Polski po rocznej nieobecności. Główną kwestią była osoba trenera. Oliver Vidin wyraził wielkie zainteresowanie w okresie "ogórkowym", dzwonił do mnie po kilka razy w tygodniu. To mi dało wiele do myślenia. Zdałem sobie sprawę, że bardzo mnie chce i przewiduje dużą rolę w drużynie, która zagra w lidze VTB. Przez cały sezon będziemy grali dwa mecze w tygodniu. To mnie ostatecznie przekonało, choć nie będę ukrywał, że kwestie prywatne też były istotne. Rodzina ostatnio mi się powiększyła, a moja partnerka jest z Zielonej Góry. Wspólnie uznaliśmy, że najlepiej będzie jak kolejne dwa lata spędzimy w Polsce. Też swoje zrobiła znajomość klubu, wiem, jak to wszystko tutaj funkcjonuje. Różne są opinie o Zastalu, ale ja nie mam złych wspomnień z przeszłości. Mam wszystkie pieniądze zapłacone za grę dwa lata temu.

Niech pana nieco uchyli rąbka tajemnicy. Kto oprócz Zastalu z polskich klubów chciał pana zatrudnić? Właściciel Stali potwierdził, że rozmawialiście, czy był też temat Śląska?

Tak, to prawda. Było zainteresowanie ze Śląska, ale też z innych klubów. Ale czy ma to sens mówić kto mnie chciał, skoro podpisałem już umowę w Zielonej Górze? Myślę, że nie. Nie ma sensu żyć przeszłością. Myślę do przodu, skupiam się na kolejnym sezonie.

Opcja dwuletniego kontraktu była pana inicjatywą?

Z taką inicjatywą wyszedł właściciel Janusz Jasiński. Mi taka propozycja odpowiadała ze względu na stabilizację w jednym miejscu. Pomyślałem sobie: "czemu nie?" Warto też dodać, że w umowie są zawarte różne klauzule. Można powiedzieć, że to kontrakt "1+1".

Jak pan podchodzi do ponownej gry w PLK po rocznym pobycie w Hiszpanii?

To kolejne wyzwanie. Na pewno myślę pozytywnie, nie chcę myśleć, że to regres czy spadek o 2-3 poziomy niżej. Jestem w ambitnym klubie, który nie tylko walczy o mistrzostwo Polski, ale też rywalizuje w mocnej lidze VTB, która uważana jest za drugą najsilniejszą ligą w Europie. Gra o najwyższe cele mnie motywuje, bo tego trochę mi brakowało w ostatnim sezonie.

Na jednej z konferencji prasowej Janusz Jasiński stwierdził, że traktuje pana jako... obcokrajowca. Miał na myśli kwestie finansowe. Rozumiem, że one też miały znacznie przy podpisaniu umowy? To dobry kontrakt?

Kwestie finansowe oczywiście, że są ważne, to jest nasza praca, a kariera przecież wiecznie trwać nie będzie...

Mówi pan, że liga VTB to druga najlepsza liga w Europie. Ligę hiszpańską uważa się z kolei za najlepszą na Starym Kontynencie. Pan miał okazję przez cały sezon grać w zespole Bilbao Basket. Jak wrażenia?

Zebrałem bardzo cenne doświadczenie, miałem okazję co tydzień mierzyć się ze świetnymi drużynami, w których jest wielu uznanych zawodników. Co mi to dało? Mam jeszcze większą pewność siebie, uwierzyłem w to, że mogę rywalizować z graczami z samego topu. Tak się złożyło, że najlepsze mecze miałem właśnie z drużynami z samej czołówki.

Jest pan z siebie zadowolony?

Tak, czuję, że poradziłem sobie w Hiszpanii. Choć sezon - pod względem drużynowym - był ciężki. Niestety niemal wszystkie mecze przegrywaliśmy i do samego końca musieliśmy drżeć o utrzymanie w ACB. Na dodatek była duża rotacja w zespole, sporo zmian w trakcie rozgrywek. W pewnym było nawet 7 obcokrajowców (tylko 6 może być w składzie - przy. red), więc czasami wypadało się z rotacji. Nie było łatwo, ale to też wpłynęło na mój charakter. To była cenna lekcja na przyszłość.

Wraca pan z Hiszpanii jako lepszy zawodnik?

Na pewno jako bardziej doświadczony i zaprawiony w bojach z zawodnikami z samej czołówki. Fajnie było mieć możliwość rywalizowania z najlepszymi, nie odczuwałem wielkiej różnicy, jaka mogłaby się wydawać oglądając tych zawodników grających np. w Eurolidze.

Mógł pan tam zostać na dłużej?

Były krótkie rozmowy, ale bez większych konkretów. Mogłem nieco poczekać, ale to zapewne wiązałoby się z tym, że inne opcje z Polski pouciekałyby i istniało ryzyko, że zostałbym na lodzie. Kiedyś miałem podobną sytuację, czekałem za długo i podpisałem kontrakt dwa miesiące po rozpoczęciu sezonu za połowę tego, co mogłem podpisać w wakacje, więc nie chciałem ponownie ryzykować i zdecydowałem, że postawię na pewną i bezpieczną opcję.

Udzieli pan wywiadu w języku hiszpańskim?

Nie. Opanowałem jedynie podstawowe zwroty, o wywiad byłoby trudno. W klubie wszyscy operowali w języku angielskim, dlatego kontakt z samym hiszpańskim był minimalny. Na początku - po przyjeździe - miałem plany nauki tego języka, ale później zrobiłem przerwę i już do tego nie wróciłem.

Rok temu zdobył pan mistrzostwo Polski z Zastalem, ale wielu mówi, że był to złoty medal "przy zielonym stoliku" ze względu na przerwany sezon z powodu pandemii koronawirusa. Teraz znów ma pan szansę na tytuł, ale już w normalnych warunkach.

Pełna zgoda. Był pewien niedosyt z powodu przerwanego sezonu, dlatego teraz fajnie byłoby zdobyć mistrzostwo Polski, ale już z kibicami na trybunach. Wiemy, że zielonogórscy fani potrafią zgotować kapitalną atmosferę. Liczymy na ich doping przez cały sezon.

Skład Enea Zastalu BC:

Andrzej Mazurczak (ostatnio MKS Dąbrowa Górnicza), Kacper Traczyk, Konrad Szymański, David Brembly, Przemysław Żołnierewicz (Asseco Arka Gdynia), Nemanja Nenadić (FMP Belgrad), Jarosław Zyskowski (Bilbao Basket), Tony Meier (wznawia karierę), Krzysztof Sulima, Dragan Apić (Podgorica).

Zobacz także:
Kamil Łączyński: Czas Taylora dobiegł końca! Nam też mówi o powrocie do Anwilu [WYWIAD]
Szokujący powrót do Polski. Amerykanin zdradza nam kulisy zaskakującej decyzji
Ekspert ostro o grze reprezentacji i Taylorze. "To jest dywersja!"
Mistrz Polski poluje na topowych graczy. Właściciel mówi nam o też Garbaczu, Groselle'u i Zyskowskim [WYWIAD]

Komentarze (1)
avatar
Henryk
30.07.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To dobrze .iż Pan Jarosław Zyskowski zdecydował się na powrót do Zastalu Zielona Góra, to świadczy, że Enea Zastal to jednak FIRMA i dobry prognostyk przed "podwójnym" sezonem.