Mistrz Polski poluje na topowych graczy. Właściciel mówi nam o też Garbaczu, Groselle'u i Zyskowskim [WYWIAD]

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: BMSlam Stal
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: BMSlam Stal

- Może trafi do nas głośne nazwisko, a wcale nie zapłacimy za to wielkiej kasy. Jesteśmy "łowcami okazji". Chcemy, by do Stali trafili gracze głodni i ambitni, a nie spasione koty, które będą odcinać kupony - mówi nam właściciel klubu.

W czwartek władze Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski ogłosiły transfer Jakuba Wojciechowskiego. Koszykarz podpisał dwuletnią umowę z mistrzem Polski. To trzeci Polak w ekipie Igora Milicicia. Stal ma także trzech obcokrajowców. To James Florence, Denzel Andersson i najnowszy nabytek Terry Larrier. Trwają zaawansowane negocjacje z innymi zawodnikami. Właściciel Paweł Matuszewski zapewnia, że klub jest bardzo aktywny na rynku transferowym, choć dodaje również, że do Ostrowa nie trafi Amerykanin Geoffrey Groselle.

- Temat był mocno zaawansowany. Finansowo było to w naszych realiach. Ale uważam, że gdy czuliśmy, że się zbliżamy, to nagle okazywało się, że jesteśmy jednak dalej w negocjacjach. Nagle kwoty rosły o 20-30 procent do góry. Było jedno, drugie podejście. Agent - moim zdaniem - zachowywał się lekko nie-fair, dlatego postanowiliśmy zawiesić rozmowy - mówi Matuszewski w rozmowie z WP SportowFakty.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Wiele osób dopytuje: dlaczego zespół mistrza Polski tak wolno buduje skład na nowy sezon? Czym jest to spowodowane?

Paweł Matuszewski, właściciel Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski: Budujemy dramaturgię! Niech wszyscy się zastanawiają, niech komentują i myślą! To oczywiście pół żartem, pół serio. Mówiąc serio: czekamy na topowych zawodników. A oni czekają, zwlekają z decyzjami, część z nich gra także w Lidze Letniej, która zakończy się w sierpniu. Bardzo uważnie podchodzimy do procesu budowania drużyny, dużo sprawdzamy i analizujemy. Mamy kilku wybranych zawodników. Toczą się zaawansowane rozmowy. Mam nadzieję, że uda się przypieczętować te transfery, które sobie zaplanowaliśmy.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Lisek człowiekiem wielu talentów. Nietypowe hobby naszego mistrza!

Szybki start rozgrywek chyba nie ułatwia wam zadania? Słyszałem, że topowi zawodnicy życzą sobie dużych pieniędzy, poza tym nie bardzo chcą przyjeżdżać na okres przygotowawczy już w lipcu.

To fakt. Nie mamy łatwego zadania, bo zawodnicy czekają na oferty z lig, które ruszają znacznie później. Mam na myśli hiszpańską, włoską, francuską. Ale należy pamiętać, co się wydarzyło przed rokiem. Wtedy też startowaliśmy szybciej, co okazało się znakomitym posunięciem ze strony władz PLK. Mieliśmy dużo czasu na rozegranie rozgrywek, nie musieliśmy martwić się o ewentualne przerwanie sezonu ze względu na pandemię koronawirusa. Decyzja była i jest słuszna, ale druga strona medalu jest taka, że szybszy start sezonu na pewno nie ułatwia pracy klubom, prezesom i trenerom. Są utrudnione negocjacje z zawodnikami, z którymi byśmy chcieli współpracować. Jednakże - kładąc na szali te dwie wartości: transfery i start ligi, decyzja wcześniejszego startu ligi zdecydowanie przychyla tę szalę na swoją korzyść.

Mówi pan o topowych zawodnikach. Takim jest Geoffrey Groselle, którego łączono z waszym klubem. Czy negocjacje jeszcze trwają? Jest temat?

Były rozmowy. "Chwyciliśmy" ten kosmiczny kontrakt, który miał mieć miejsce. Nie ukrywam, że temat był mocno zaawansowany. Finansowo było to w naszych realiach. Ale uważam, że gdy czuliśmy, że się zbliżamy, to nagle okazywało się, że jesteśmy jednak dalej w negocjacjach. Nagle kwoty rosły o 20-30 procent do góry. Było jedno, drugie podejście. Agent - moim zdaniem - zachowywał się lekko nie-fair, dlatego postanowiliśmy zawiesić rozmowy. Przy kolejnym podejściu do tego tematu, zbliżając się prawie do tych wygórowanej - jak na polskie realia - kwoty kontraktu, usłyszeliśmy, że Geoffrey chciałby jednak zagrać w Eurolidze. Uznaliśmy, że nie ma to sensu i dlatego na dziś nie ma jego tematu w "Stalówce". Choć... nigdy nie mów nigdy. Życie pisze różne scenariusze.

Wspomniał pan o kosmicznych kontraktach. To pieniądze zostaną przerzucone na innych zawodnikach?

Wszystko zależy od trenera, który wie, jaki ma budżet i na co może sobie pozwolić. Kluczową kwestią jest to, że my nie musimy zbudować zespołu na tu i teraz. Cierpliwie czekamy, nie narzucamy sobie presji, nie podejmujemy pochopnych decyzji. Może tak być, że trafi do nas głośne nazwisko, a wcale nie zapłacimy za niego grubych pieniędzy. Nazwałbym nas "łowcami okazji". Chcemy, by do Stali trafili zawodnicy głodni, ambitni, a nie spasione koty, które będą odcinać kupony.

Nie martwi pana polska rotacja, w której jest tylko trzech zawodników? W kuluarach można usłyszeć, że kilku kluczowych zawodników wam uciekło. Wybrało inne oferty. Jak pan to skomentuje?

Jeden nam - mówiąc dosłownie - uciekł. To Jakub Garbacz, ale braliśmy to pod uwagę, bo zawodnik miał taką furtkę w kontrakcie. Życie nie lubi próżni, więc skoro nie ma Garbacza, to muszą pojawić się następcy. Nie martwię się. Mogę oficjalnie powiedzieć, że zakontraktowaliśmy na 2 lata Jakuba Wojciechowskiego. Niebawem kibice powinni poznać nazwiska kolejnych polskich zawodników, którzy trafią do nas.

Kogoś można jeszcze się spodziewać? Jakieś "mocne nazwisko"?

Głęboko w to wierzę. Czynimy działania w tej sprawie. Mogę powiedzieć, że sytuacja jest dynamiczna.

Kilka słów o Jakubie Garbaczu, MVP serii finałowej, który opuścił ostrowski statek i przeniósł się do ligi niemieckiej. Jak pan zareagował na jego decyzję? Był żal?

Żal to nie jest właściwe słowo. Nie jestem zły, rozczarowany, ale jest... lekka złość sportowa w trosce o rozwój Kuby. Szanuję go jako zawodnika i człowieka. Były takie ustalenia, że Kuba może odejść do klubu zagranicznego. Spodziewałem się jednak, że wybierze zespół o znacznie wyższym poziomie sportowym, oczywiście nic nie ujmując MBC (obecny pracodawca Garbacza - przy. red.). Tam nie ma żadnych europejskich pucharów, Ligi Mistrzów, to też drużyna, która nie jest w czubie niemieckiej tabeli. Uważam, że Kubie bardzo by się przydały puchary europejskie. Na pewno dźwignęłyby go na jeszcze wyższy poziom. Jego miejsce w tym momencie jest znacznie wyżej.

Co więcej, u nas - co nie jest żadną tajemnicą, zarobiłby prawie dwa razy więcej niż teraz w Niemczech. Taką ofertę złożyłem mu osobiście jeszcze w przededniu rozwiązania naszego kontraktu. Kuba jednak wybrał inną ofertę, chciał spełnić marzenia. Po części go rozumiem: marzenia są po to, by je spełniać przy pierwszej nadarzającej się okazji, bo być może więcej takich szans nie będzie. Czy to była szansa czy okazja spełniająca jego marzenia? Czas pokaże. Historia oceni. Podsumowując: będę mu kibicował. To świetny gracz i człowiek. Niech podbije serca wszystkich kibiców niemieckiego zespołu, tak jak zrobił to w Ostrowie Wielkopolskim.

Czy Arged BMSlam Stal podjęła walkę o Jarosława Zyskowskiego?

Tak. Byliśmy w rozmowach z agentem zawodnika. Zdradzę coś panu. Były brane pod uwagę dwie kandydatury: Zyskowskiego i Wojciechowskiego. Trener Milicić uznał - nie biorąc pod uwagę pieniędzy - że Wojciechowski stanowi większą wartość. Bardziej o niego zabiegaliśmy. Choć jeszcze w dniu podpisania kontraktu z Zastalem, agent Zyskowskiego zadzwonił do Igora Milicicia i zaproponował mu ofertę niższą niż była rozpatrywana. "Zróbmy, by Jarek wylądował u was" - mówił. Ale my byliśmy po poważnych rozmowach z Wojciechowskim. Na niego postawiliśmy i jestem przekonany, że będzie mocnym punktem zespołu. Ma duże umiejętności i spore doświadczenie. Cieszę się, że trafił do nas.

Jak wygląda obecnie praca w klubie? Jak wyglądają przygotowania do gry w Basketball Champions League?

Te prace rozpoczęły się jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu. Po zdobyciu mistrzostwa nie było czasu na odpoczynek. Mamy swoje kolejne plany i cele. Będziemy dążyć do ich realizacji. Świetnie układa się współpraca z władzami miasta na czele z panią Prezydent Beatą Klimek. Mamy grono znakomitych sponsorów, do którego dołączają kolejne firmy. Nowy sezon zapowiada się świetnie. Przed nami nowe wyzwania. Zagramy w Lidze Mistrzów. Trafiliśmy do mocnej grupy ze znakomitymi zespołami. Jestem dumny, że nasz klub zagra w tak elitarnym gronie. Będziemy chcieli godnie reprezentować klub, miasto i nasz kraj na międzynarodowej arenie. To będzie też świetna okazja do zbierania doświadczeń na każdej płaszczyźnie. Cały czas chcemy się rozwijać i iść do przodu. Czekam na nowy sezon i na trybuny wypełnione kibicami. Brakuje nam już wszystkim dopingu świetnych ostrowskich kibiców. Dlatego odliczam już dni do pierwszego meczu w naszej ostrowskiej arenie, zapełnionej po brzegi spragnionymi basketu kibicami. Wierzę, że ten plan wypali.

Zobacz także:
Kamil Łączyński: Czas Taylora dobiegł końca! Nam też mówi o powrocie do Anwilu [WYWIAD]
Taylor mocno krytykowany. Mamy głos kadrowicza! Mówi też o wyjeździe Waczyńskiego [WYWIAD]
Ekspert ostro o grze reprezentacji i Taylorze. "To jest dywersja!"
Transfery. Młody talent opuszcza Anwil. Nam mówi, dlaczego

Źródło artykułu: