Czarni znaleźli kolejny element swojej układanki. Transfer wprost z zaplecza NBA

Getty Images / Na zdjęciu: Billy Garrett
Getty Images / Na zdjęciu: Billy Garrett

"Z Madison Square Garden do hali Gryfia" - tak nowego gracza przedstawił beniaminek Energa Basket Ligi, drużyna Grupa Sierleccy Czarni Słupsk. Nowym zawodnikiem tego zespołu został Billy Garrett.

Ma 26 lat i 198 centymetrów wzrostu. Ma też "papiery" na to, żeby być liderem zespołu Grupa Sierleccy Czarni Słupsk. Czy tak rzeczywiście się stanie?

Billy Garrett to zawodnik, który lubi szukać kolegów na boisku i nie forsuje gry pod siebie. Dotychczas większość swojej zawodowej kariery spędził w ojczyźnie.

Zaliczył trzy sezony w G League. Miał też epizod w NBA - szansę w kwietniu 2019 roku dali mu New York Knicks, którzy zatrudnili go na kontrakt dziesięciodniowy. Zdołał wtedy rozegrać na parkietach najlepszej ligi świata 4 mecze - notował w nich średnio 6,5 punkty i 1,8 asysty spędzając na boisku 16 minut.

Na taki kontrakt zapracował sobie jednak bardzo dobrą grą w G League. Tam też spędził ostatni sezon, będąc wiodącą postacią ekipy Lakeland Magic. Rozgrywki zakończył ze średnimi na poziomie 11,7 punktu, 5,3 asyst i 2,8 zbiórek.

Nic więc dziwnego, że trener beniaminka Energa Basket Ligi Mantas Cesnauskis może mieć duże oczekiwania związane z tym zawodnikiem. Co ważne, Garrett zdołał również zasmakować już koszykówki europejskiej - w tzw. "sezonie covidowym" 2019/2020 reprezentował francuskie Chalon i grecką Larissę.

W ekipie Czarnych amerykański obwodowy jest trzecim zawodnikiem zagranicznym. Wcześniej kontrakty ze słupskim zespołem podpisali Marek Klassen i Beau Beech. Nowymi postaciami w kadrze Cesnauskisa będą też Mikołaj Witliński czy Maciej Kucharek.

Jeżeli chodzi o zawodników, którzy pozostali w drużynie, to są to m.in. Dawid Słupiński, Adrian Kordalski czy Jakub Musiał.

Zobacz także:
Mistrz Polski z kolejnym transferem. Igor Milicić sięgnął po "starego" znajomego
Jest mistrzem Szwecji, teraz chce złota w Polsce. "Wskoczę na znacznie wyższy poziom"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjął piłkę na własnej połowie, a potem... Coś nieprawdopodobnego!

Źródło artykułu: