Wszystko to pokłosie zdjęcia, które koszykarz zamieścił na swoim Twitterze. Oprócz nowego tatuażu Michaela Beasley'a można było zobaczyć tak woreczki. Od razu rozpoczęły się spekulacje, że były one po marihuanie. Pojawiły się także dwa wpisy: Czuje, że wszyscy są przeciwko mnie. Nie mogę przełamać złej passy oraz Czuję, że nie warto żyć. To koniec. Heat woleli więc dmuchać na zimne i zachęciły swojego gracza, aby ten udał się do kliniki i spróbował poradzić sobie z własnymi słabościami i problemami. Beasley spędzi w niej około trzydziestu dni. Będzie tam trenował z Johnem Lucasem. Szkoleniowiec słynie ze współpracy z koszykarzami, którzy mają kłopoty z używkami.
Rzecznik prasowy Miami nie chciał skomentować tej informacji. Podobnie postąpił rzecznik prasowy NBA.
To nie pierwszy problem zawodnika. Latem 2008 roku władze ligi ukarały Beasley'a kwotą 50 tysięcy dolarów, za to, że przebywał w pomieszczeniu, w którym znaleziono marihuanę. Koszykarz zdołał uciec, ale w pokoju zostało dwóch innych graczy: Mario Chalmers i Darrell Arthur. Początkowo wykręcił się karze, ale kiedy Par Riley dowiedział się o wszystkim, zmusił zawodnika, aby ten przyznał się do wszystkiego.