Polacy wyszli na parkiet jedenastotysięcznej hali Principe Felipe w Saragossie standardową piątką, lecz zaskoczyli ustawieniem. Pilnowaniem playmakera gospodarzy Ricky’ego Rubio zajął się David Logan, który ponadto kreował akcję Polaków w ofensywie. Kreował to jednak za duże słowo, gdyż już na samym początku meczu zaliczył dwie straty i spudłował dwa rzuty. Na jego usprawiedliwienie można jednak stwierdzić, że prawie cała drużyna grała wybitnie nieskutecznie (za dwa tylko 1/9!) i gdyby nie Michał Ignerski, który trzykrotnie trafił z dystansu, przewaga gospodarzy byłaby zdecydowanie większa, niż 20:14.
Po krótkiej przerwie obraz gry nie zmienił się. Obie ekipy często decydowały się na szybkie rzuty, które niekoniecznie dochodziły celu, a w tej chaotycznej grze lepiej odnajdywali się podopieczni Sergio Scariolo. Polacy nie radzili sobie z Markiem Gasolem i Jorge Garbajosą, a w dodatku cztery faule w ciągu kilku minut popełnił Szymon Szewczyk i wejść za niego musiał Adam Wójcik. Najbardziej doświadczony zawodnik kadry nie wniósł jednak nic dobrego.
Gdy Hiszpanie wyszli na prowadzenie 32:23, trener Muli Katzurin zdecydował się ponownie desygnować do gry pierwszą piątkę, z tym, że za Krzysztofa Szubargę cały czas na parkiecie przebywał Łukasz Koszarek. I choć Hiszpanie nieprzerwanie dziurawili kosz Polaków, wreszcie indywidualne zagrania Logana zaczęły odnosić efekt. Amerykanin z polskim paszportem rzucił osiem punktów z rzędu, a kiedy akcją dwa plus jeden popisał się Szubarga, gospodarze prowadzili tylko pięcioma punktami (41:36). Na trójkę Michała Chylińskiego, dwoma celnymi rzutami wolnymi odpowiedział jeszcze Felipe Reyes i aktualni wicemistrzowie Europy prowadzili z Polską różnicą tylko czterech oczek 43:39.
Druga połowa rozpoczęła się pomyślnie dla biało-czerwonych. Blokiem popisał się dość niewidoczny do przerwy Marcin Gortat, a trójkę trafił Logan. Okazało się jednak, że to dopiero początek strzeleckiego festiwalu. Za chwilę z dystansu przymierzyli Juan Carlos Navarro (trzeci raz) i Garbajosa, a Polacy odpowiedzieli zagraniem Szubargi. Polski playmaker rozkręcał się jednak z minuty na minutę - zaliczył asystę przez całe boisko do Wójcika a w kolejnej akcji zdobył dwa punkty i mimo problemów polskich graczy z faulami (czwarte przewinienie złapał Lampe) wynik na tablicy brzmiał w połowie trzeciej kwarty 54:53. Sytuacja nie zmieniała się również w kolejnych minutach. Na każde udane zagranie Hiszpanów, goście odpowiadali tym samym. Pod tablicami w obronie imponował Gortat (16 zbiórek!), a nieco szarpane akcje w ofensywie udawało zamieniać się na punkty. Problem w tym, że gospodarze zawsze byli o krok przed Polakami i przed ostatnią odsłoną prowadzili 68:64.
Pierwsze pięć minut czwartej kwarty do złudzenia przypominały poprzednią fazę meczu, kiedy obie ekipy grały kosz za kosz, z tym że z akcji na akcję to Polacy zaczynali przejmować kontrolę. Kolejny raz za trzy trafił Ignerski, to samo uczynił Logan, a gdy najpierw zbiórką a potem potężnym wsadem popisał się Gortat, podopieczni Katzurina wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu, 75:77! Zdenerwowany Sergio Scariolo poprosił wówczas o czas, a jego wskazówki podziałały na hiszpańskich graczy, którzy po stu dwudziestu sekundach dzięki przechwytowi Rudy’ego Fernandeza ponownie wygrywali 81:79. I choć dla Polski punkty zdobyli jeszcze Wójcik i Koszarek, dzieła zniszczenia dokonał Navarro. Obrońca Barcelony najpierw wjechał pod kosz, a następnie odpalił celną trójkę z ośmiu metrów.
Hiszpania - Polska 88:83 (20:14, 23:25, 25:25, 20:19)
Hiszpania: Navarro 26, Gasol 18 (8 zb.), Garbajosa 13 (5 zb.), Fernandez 10, Reyes 8 (7 zb.), Claver 5 (8 zb.), Llull 5, Cabezas 3, Rubio 0
Polska: Logan 20, Ignerski 17, Koszarek 14, Szubarga 14 (4 as.), Wójcik 7, Gortat 6 (16 zb.), Chyliński 3, Szewczyk 2, Lampe 0, Roszyk 0