Igor Wadowski miniony sezon spędził w Gdyni, gdzie dla Asseco Arki rozegrał 20 meczów w Energa Basket Lidze notując w nich średnio 6,7 punktu, 3,2 asysty i 1,7 zbiorki. Teraz czeka go spory awans, ale i duże wyzwanie. W obozie mistrza Polski 25-latek spotka się z Igorem Miliciciem, z którym miał już możliwość współpracy. W sezonie 2018/2019 cieszyli się z tytułu mistrza Polski, po który sięgnęli razem z Anwil Włocławek.
- Jestem w momencie, w którym chciałbym zaznaczyć swoje miejsce - indywidualnie i klubowo - na koszykarskiej mapie Polski. Wierzę, że w najbliższym czasie uda mi się to zrobić. Jestem dobrej myśli. Bardzo ciężko przepracowałem okres przedsezonowy, dużo czasu poświęciłem na treningi indywidualne. I co najważniejsze: moje ciało jest w pełni przygotowane do gry w sezonie - mówi Wadowski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Igor znów u Igora...
Igor Wadowski, zawodnik Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski: Tak ułożyło się życie, że znów spotkamy się na ścieżce koszykarskiej, zawodowej i zapewne też trochę prywatnej. Wcześniej miałem okazję z nim pracować w Anwilu Włocławek. To był bardzo udany okres. Nie będę ukrywał, że w ciągu tych dwóch lat bardzo dużo się nauczyłem. Mam na myśli systemową, poukładaną koszykówkę, którą trener Igor Milicić preferuje.
ZOBACZ WIDEO: Państwowa Komisja ds. pedofilii wysłała zapytanie do prokuratury ws. postępowania dotyczącego afery w szkole sportowej
Czy to było zaskoczenie, gdy teraz ponownie zatelefonował z propozycją?
Tak. Gdy zobaczyłem, że dzwoni, to nie będę ukrywał, że mocno byłem zaskoczony. Przez 3-4 dni byliśmy w kontakcie, dogadywaliśmy szczegóły na płaszczyźnie koszykarskiej. To były konkretne rozmowy na linii trener-zawodnik.
Co bardziej zaskoczyło? To że dzwoni Igor Milicić czy fakt, że mistrz Polski widzi pana w składzie?
To i to. Na pewno było miło, że tak uznany i ceniony trener widział mnie ponownie w składzie. Gra w zespole mistrza Polski to duże wyzwanie i wyróżnienie, to taki dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy. Nie boję się podejmować takich wyzwań. Nie ukrywam, że ostatni sezon w Asseco Arce był mocno "szarpany" w moim wykonaniu, nieco inaczej to sobie wyobrażałem, dlatego gdy otrzymałem propozycję z Ostrowa Wielkopolskiego, to długo się nie zastanawiałem. Chcę się sprawdzić w nowych realiach, na tle mocnych zawodników.
Znajomość systemu i taktyki trenera Milicicia zaprocentuje?
Tak, bo ja... cały czas ten system pamiętałem. Wiem, jak to wygląda od podstaw do pełnego zestawienia. Od razu gdy podpisałem umowę, otrzymałem od asystenta trenera wszystkie nasze zasady i zagrywki. Były pewne drobne modyfikacje, ale generalnie to była kwestia przypomnienia pewnych niuansów. Nie ukrywam, że jestem graczem, który szybko "łapię" taktykę.
Pojawiły się takie komentarze: "Wadowski idzie do Stali dla pieniędzy". Co pan na to?
Myślę, że Ostrów na mapie koszykarskiej Polski jest takim miejscem, które daje koszykarzom możliwość do ciężkiej pracy, sporych wyzwań i osiągnięcia wysokich celów. Tym się kierowałem przy wyborze nowego pracodawcy. Ja i klub możemy sobie pomóc. Możemy - tak jak to trener przedstawiał - osiągnąć coś wybitnego i wznieść się na wyższy poziom. Pieniądze? Oczywiście to ważny czynnik, ale w tym przypadku było nieco inaczej.
Były inne oferty na stole?
Były oferty, część z nich nawet były lepsze pod względem finansowym, ale gdy dzwoni mistrz, to trudno odmówić. To duże wyróżnienie i wyzwanie. Tym się kierowałem. Jestem ambitnym człowiekiem i chcę sobie wysoko stawiać poprzeczkę.
W którym momencie kariery jest teraz Igor Wadowski?
Jestem w momencie, w którym chciałbym zaznaczyć swoje miejsce - indywidualnie i klubowo - na koszykarskiej mapie Polski. Wierzę, że w najbliższym czasie uda mi się to zrobić. Jestem dobrej myśli. Bardzo ciężko przepracowałem okres przedsezonowy, dużo czasu poświęciłem na treningi indywidualne. I co najważniejsze: moje ciało jest w pełni przygotowane do gry w sezonie.
Zapytam na kontrze: czy teraz Igor Wadowski nie potrzebował jednak klubu, w którym miałby zapewnioną dużą liczbę minut? W Stali będzie mocna rywalizacja, duże parcie na wynik...
Na razie możemy jedynie spekulować, kreślić pewne scenariusze na papierze, ale tak naprawdę to boisko wszystko zweryfikuje. Będzie mnóstwo meczów - od września do maja. Prawdą jest, że poniekąd ryzykuje, ale chcę zobaczyć, w którym jestem miejscu. Ten sezon mnie zweryfikuje, czy jestem w stanie rywalizować z zawodnikami z dużo wyższego poziomu. To może być punkt zwrotny w mojej karierze.
Igor Wadowski lubi skoki na głęboką wodę? Z AZS-u do Anwilu, teraz z Arki do mistrzowskiej Stali.
Tak, bo czasami trzeba podjąć ryzyko. Jeśli tego się nie robi, to później można żałować. A ja nie chcę żałować. Jeśli pojawia się oferta z bardzo mocnego klubu, to nie ma sensu się zastanawiać. Trzeba korzystać z szansy. Jestem pozytywnie zbudowany. Patrzeniem na negatywne kwestie można się jedynie zatracić i po prostu nie wstać z kolan. Skok na głęboką wodę daje mi kopa energetycznego.
Czy negatywnie opinie kibiców pana bolą? Przejmuje się pan tym?
To bardziej dotyczy mojej rodziny, przyjaciół i znajomych. Oni częściej to czytają, przejmują się, a czasami wysyłają mi zdjęcia z tymi komentarzami. Ja nie biorę tego do siebie, nie boli mnie to. Niech każdy pisze, co uważa. Teraz mamy takie czasy, że w internecie wszystko można napisać i ocenić. Trzeba się do tego przyzwyczaić i iść dalej. To część tego biznesu.
Zobacz także:
"Nie skaczemy do pustego basenu". Prezes beniaminka PLK: Nie zagramy na kredyt!
Janusz Jasiński: W Falubazie brakuje ludzi z pasją i sercem. Nam mówi o relacjach miasto - Zastal [WYWIAD]
Marcin Woźniak: Nie palę za sobą mostów [WYWIAD]
Pół ligi go chciało! Kolenda mówi nam, że Trefl był najlepszą opcją [WYWIAD]