To był bardzo wymowny obrazek. Tak gra "nowy Anwil"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Bell i Dykes
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Bell i Dykes

Gdy Przemysław Frasunkiewicz to zobaczył, bił brawo przez kilka dobrych sekund. Cała ławka też eksplodowała, zawodnicy zaczęli sobie wzajemnie pomagać. - Tak właśnie mamy grać. Jest duży optymizm - mówią wszyscy zgodnie.

Gospodarze, napędzani bardzo głośnym dopingiem, byli niezwykle zdeterminowani i zaangażowani w spotkaniu z Enea Zastalem BC Zielona Góra (89:82) w Hali Mistrzów we Włocławku. Przemysław Frasunkiewicz nie ukrywał po meczu, że jego zawodnicy dali się ponieść fanom, którzy stworzyli świetną atmosferę. Jeden obrazek z tego spotkania był niezwykle wymowny, pokazał, że we Włocławku tworzy się prawdziwa drużyna, która jest w stanie zajść naprawdę daleko.

Chodzi o moment z końcówki czwartej kwarty meczu. To wtedy aż dwóch obcokrajowców (James Bell i Kyndall Dykes) w tym samym momencie rzuciło się na parkiet, by uratować piłkę lecącą na aut. Chwilę później próbował interweniować także Maciej Bojanowski. Ten moment od razu wyłapali włocławscy fani, którzy nagrodzili poświęcenie zawodników ogromnym aplauzem. Zachwycony był także Frasunkiewicz, który bił brawo przez kilka dobrych sekund. Podniosła się ławka, koszykarze zaczęli sobie wzajemnie pomagać. Szybko na parkiet wyskoczył m.in. Kamil Łączyński, który podał rękę Amerykanom.

Zobacz tę akcję:

"Jeśli dwaj obcokrajowcy tak walczą o piłkę, to znak, że coś dobrego zaczyna się dziać. To świetnie rokuje" - mówi nam jedna z osób z włocławskiego klubu. Takich obrazków kibice nie oglądali w minionym sezonie. To była drużyna zbudowana na dużych nazwiskach, którym trzeba było im sporo płacić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była tenisistka bawi się na całego! Luksusowe wakacje

Sęk w tym, że za pieniędzmi nie poszły wyniki. To były "spasione koty", które przyjechały jedynie zarobić i nic nie dać od siebie. Teraz jest inaczej. Są mniejsze pieniądze, ale też inna konstrukcja zespołu. W składzie jest sporo młodych zawodników, którzy są ambitni i głodni sukcesów.

Ten zestaw pokazuje jak na razie sporo walki i determinacji. Grzegorz Szybieniecki, dziennikarz serwisu "Polskikosz", zapytał trenera Frasunkiewicza o obronę w sobotnim spotkaniu z wicemistrzami Polski. "Czy była na poziomie 10 na 10?" - tak brzmiało pytanie.

- W meczu z Lublinem zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie, a niekoniecznie było to zauważone i docenione. Matthews, który miał wtedy skuteczność 3/11 z gry, wykonał rewelacyjną pracę. To był koncert. Wiem, że do zawodników trafiły te informacje i chcieliśmy przekuć to w dodatkową motywację. Z Zastalem zaangażowanie było na poziomie 10 na 10, choć nieco zabawne jest to, że w statystykach widnieje tylko jeden nasz przechwyt. Ale nie od dziś wiadomo, że statystyki nie pokazują tego, jak zespół prezentuje się w obronie - komplementował swoich podopiecznych.

- Zagraliśmy bardzo zespołowo w obronie. To jest nasz styl, który chcemy prezentować. Powoli zawodnicy zaczynają to rozumieć i przyswajać. Defensywna, mimo wysokiego wyniku, była kluczem do sukcesu. Udało nam się wymusić na koszykarzach Zastalu oddanie kilku rzutów z bardzo trudnych pozycji. Zaangażowanie jest, wola walki i zespołowość też są, ale nadal mamy braki, nad którymi musimy ciężko pracować każdego dnia. Liczę, że zespół tak mądrze i z takim zaangażowaniem będzie prezentował się w kolejnych spotkaniach - dodał trener Anwilu Włocławek.

Frasunkiewicz zaznaczył, że nie da się jednak bronić w każdym meczu na poziomie 70-80 punktów w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Wszystko przez trendy, które są obecne w koszykówce. Zawodnikom zależy na zdobywaniu jak największej liczby punktów, bo w ten sposób mogą sobie zagwarantować lepsze kontrakty w kolejnych sezonach. Tak działa mechanizm w tym sporcie.

- W tę stronę idzie koszykówka. Dużo jest gry jeden na jeden, szukanie przewag w ataku. Chciałbym zaszczepić u zawodników ten defensywny styl, ale to nie jest łatwe, bo każdy chce zdobywać punkty, bo głównie dzięki statystykom zarabia pieniądze. Niestety tak jest. Ale to nie zwalnia nas z obowiązku, by dobrze bronić i grać twardo w defensywie - podkreślił Frasunkiewicz, który zapowiedział, że w kolejnych tygodniach należy spodziewać się nowych wstawek w defensywnej układance włocławskiego zespołu. Na razie są one powoli wprowadzane.

Anwil Włocławek z bilansem 2:0 plasuje się w górnej części tabeli PLK. W następnej kolejce zmierzy się na wyjeździe z mistrzem Polski, Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski.

Zobacz także:
Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu: Kryzys z całą pewnością jest już za nami
Trenował kiedyś Milicicia. Mówi nam, że kilka lat czekał na PLK! [WYWIAD]
Polska znów pionierem... Nie zazdroszczę trenerom. Będzie dużo zmian! [KOMENTARZ]

Komentarze (5)
avatar
Tańczący z łopatą
15.09.2021
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Oj prawus dziadku...taka to mentalność Polaków. Zamiast pogratulować sukcesu to z zazdrości wbijają szpile i plują jadem. Nie można wiele lat dominować w lidze i zdobywać przyjaciół. Piana z dz Czytaj całość
avatar
DragonEnterQt
14.09.2021
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Łopata nie ma przyjaciół i nikt nie chce go znać. To dlatego od rana do wieczora gnije przy kompie plując jadem i nienawiścią na innych. On już tak ma. To jest nieuleczalne, ale można to zwalcz Czytaj całość
avatar
WOP
14.09.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wygrajcie w ich bańce! Trzymam kciuki.