Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]

- Gra w PLK? Musiałbym schudnąć 5 kilogramów i zmienić całe życie prywatne - uśmiecha się Kamil Chanas, który pełni teraz dwie funkcje koszykarza (II liga) i dziennikarza (wywiady na YouTubie). Nam mówi o swoich marzeniach w nowej roli.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Kamil Chanas Materiały prasowe / Wojciech Figuerski / Gortat Camp / Kamil Chanas
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Kamil Chanas to jeszcze koszykarz czy już dziennikarz?

Kamil Chanas, były reprezentant Polski, ma na swoim koncie 10 medali w seniorskiej koszykówce, występował m.in. w Enea Zastalu BC, teraz gra w II lidze (Rycerze Rydzyna), prowadzi program na YouTubie "Strefa Chanasa": Łączę obie funkcje, wszystko robię naraz! W trakcie gry w Lesznie spotkałem świetnego człowieka, Jacka Kaszubę, który prowadził ten klub, miał już wtedy też zespół w Rydzynie. W Lesznie pojawiły się problemy, więc przeniosłem się na II-ligowe rozgrywki. Jacek jest bardzo otwartym i wyrozumiałym człowiekiem, pozwala mi także aktywnie działać na innych płaszczyznach. Dzięki temu pojawiłem się na campach Marcina Gortata, jeździłem z jego ekipą przez całą Polskę. Do tego dochodzą podcasty, komentowanie meczów. Sporo się dzieje u mnie w życiu. Tylko trochę mniej trenuję.

Kiedyś było życie trening-dom-trening.

Dokładnie. Jak grałem w Zielonej Górze, to praktycznie cały dzień spędzałem w hali albo w podróżach, bo już wtedy graliśmy na dwóch frontach: PLK - Euroliga / EuroCup.

ZOBACZ WIDEO: ME siatkarzy. Aleksander Śliwka o problemach reprezentacji Polski. "Zwycięstwo rodziło się w bólach"

Jak zaczęła się przygoda z dziennikarstwem?

Przypadek. Pojechałem z dobrym kolegą Łukaszem do Stanów Zjednoczonych na mecz NBA, Wojciech Michałowicz był wtedy sam, złapaliśmy kontakt i zaproponował mi pracę w tej roli. Takie były początki mojej przygody z NBA. Nazywałem to "przygodą". Później byłem coraz częściej zapraszany, i nadal to twierdzę, że to jest przygoda, ale nie ukrywam, że otworzyło mi to głowę na wiele innych pomysłów i aktywności. Przez to też powstał podcast.

Kto był inicjatorem tego przedsięwzięcia?

To Kajetan Maćkowiak. Graliśmy razem w Śląsku Wrocław za czasów juniorskich. Zainwestował swoje pieniądze w studio, sprzęt, i ludzi. Dba o nas także agencja reklamowa "Telescope". Za strefę techniczną odpowiada "pan Adam". Robi kapitalną pracę przy montażu. Nie ukrywam, że poszliśmy "na żywioł". Mówiłem o swoich wątpliwościach, nie wiedziałem, czy dam radę, bo w szkole bałem się wiersza mówić, a tu przecież miałem program prowadzić i rozmawiać z ludźmi. Sprawia mi to frajdę, daje dużo radości. Staramy się promować koszykówkę.

Ale nie gryziecie się w język, gdy komuś nie idzie najlepiej. Jest sporo szczerych i odważnych sformułowań.

Staramy się być obiektywni. Ale nie chcemy nikogo "grillować" na siłę. Wszyscy, co mnie znają, wiedzą, że jestem normalnym gościem. Ale czasami są trudne tematy, niektórzy o tym nie mówią, my staramy się je poruszać. Jest też Radosław Hyży, który tę robotę wykonuje znakomicie, on w ogóle nie gryzie się w język.

Jaki jest pomysł na trenera Hyżego w programie? To on ma być tym "złym policjantem", który mówi to, co myśli? Pytam, bo kilka jego tez było dosadnych.

Radosław jest sobą. Znam go od wielu lat i on zawsze miał swoje zdanie i teorie. I uważam, że to jest właśnie piękne. Nie płynie z prądem. Mówi to, co uważa. Czasami jego tezy są bardzo radykalne. Ludzie bardzo go lubią, chcą jego uczestnictwa w programie. Ja mu zawsze powtarzam: "Radek, bądź sobą". Nie chcemy tam nikogo udawać, stawiamy na naturalność.

Ostatnio wymyślił pojęcie ws. funkcjonowania kilku drużyn w PLK: "grają tylko po to, by płacić rachunki". Mocne...

I ja się z nim w tej sprawie nie zgodziłem. Podobnie Adrian Mroczek-Truskowski, który także brał udział w tym podcaście. Nie spodobało nam się to pojęcie. Wiemy, co Radek miał na myśli, ale wydźwięk tego był bardzo negatywny.

Jak wasze podcasty są odbierane w środowisku? Ludzie dzwonią czy piszą z wiadomością: "nie macie racji!", "nie mówcie tak!"?

Zdarzyły się takie sytuacje, że ktoś pisał wiadomości z treścią: "to nie jest prawda, z tym się nie zgadzamy". Warto pamiętać, że posługujemy się informacjami zasłyszanymi, nie jesteśmy w środku drużyny, a to jest niebezpieczne. Czasami można wysnuć niesprawdzoną teorię, możemy wykreować coś, czego nie ma. Ja się cały czas tego uczę. Jeżeli kogoś uraziłem, to przepraszam. Jeśli coś wiemy, to o tym mówimy, a jak nie wiemy, to z góry zaznaczamy, że sobie gdybamy.

"Strefa Chanasa" będzie jeździła w Polsce?

Chciałbym. Przed pandemią były takie plany, by jeździć i pokazywać się przed halą. Tak na wzór NBA. Miałem okazję posmakować tego świata i bardzo mi się spodobał. Wzorujemy się na tym. To podobny klimat jak na campach Marcina Gortata. Dzieci i rodzice bawią się koszykówką. Nasz program też ma być na luzie. To połączenie dyskusji merytorycznej z uśmiechem. Sprawia mi to ogromną frajdę.

Jednej rzeczy nie rozumiem. Dlaczego Kamil Chanas gra tylko w II lidze?

To była świadoma decyzja. Po brązowym medalu ze Stalą Ostrów miałem oferty z PLK, ale najlepszą propozycję otrzymałem z I-ligowej Polonii Leszno. Przyjechali do mnie prezes Kaszuba i trener Grudniewski. Zaproponowali mi kontrakt. Nie ukrywam, że ja chciałem grać, decydować o wynikach, tego mi brakowało wcześniej. W Zielonej Górze byłem zadaniowcem, w Śląsku był niewypał, w Ostrowie też było tak sobie pod względem indywidualnym, choć drużynowo zdobyliśmy medal. Ja już mam 36 lat i powoli "wygaszam reaktor". Dodatkowo będę próbował swoich sił jako trener młodzieży w Rydzynie (grupa U-14). W pełni się realizuje, spełniam się na wielu płaszczyznach.

Dałbyś radę na parkietach PLK?

Myślę, że tak, ale musiałbym schudnąć pięć kilogramów i przejść pełen okres przygotowawczy. Nie wiem, czy dałbym radę trenować dwa razy dziennie po 2-3h. Trudno ponownie wejść w taki reżim treningowy, poza tym musiałbym całkowicie zmienić swoje życie prywatne. To byłaby skomplikowana operacja.

Kogo byś chciał zaprosić na rozmowę do studia?

Trenera Igora Griszczuka. To fantastyczny człowiek. Bardzo dużo mu zawdzięczam, dał mi szansę we Włocławku, powołał mnie też do kadry. Zadzwoniłem do niego, ale odmówił. Może jakby zrobić takie pospolite ruszenie, to udałoby się go namówić. Może pomogą kibice we Włocławku? Nie ukrywam, że taka rozmowa byłaby prawdziwą petardą. I do tego Maciek Zieliński. Razem by usiedli i wspominali stare czasy, gdzie koszykówka była jedną z najpopularniejszych dyscyplin w Polsce. Jest jeszcze wiele innych legend do zaproszenia.

Łukasz Koszarek?

Zapraszałem go kilka razy. Będę próbował go namówić na przyjazd do studia, gdy będzie z drużyną Legii we Wrocławiu. To jest jedna z legend polskiego basketu. Podobnie jak Filip Dylewicz, Maciej Lampe, Marcin Sroka. Ten ostatni miałby o czym mówić.

Mistrzem Polski będzie...?

Stawiałem na Stal, ale zespół zanotował falstart w Superpucharze. Jednak mimo wszystko uważam, że trener Milicić wszystko to poukłada i drużyna zacznie prezentować się lepiej i wygrywać. Znam prezesa Matuszewskiego, który jest bardzo ambitnym człowiekiem.




Zobacz także:
"Nie skaczemy do pustego basenu". Prezes beniaminka PLK: Nie zagramy na kredyt!
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu: Kryzys z całą pewnością jest już za nami
Marcin Woźniak: Nie palę za sobą mostów [WYWIAD]
Polska znów pionierem... Nie zazdroszczę trenerom. Będzie dużo zmian! [KOMENTARZ]

Mistrzem Polski w sezonie 2021/2022 będzie...?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×