Nie byli faworytami, ale jest duży niedosyt. "Jesteśmy rozliczani ze zwycięstw"
W większości rozegranych do tej pory meczów HydroTruck Radom był stawiany na straconej pozycji, ale mimo wszystko bilans 1-3 wywołuje spory niedosyt. I choć Marek Popiołek zachowuje spokój, to zdaje sobie sprawę, że drużynie potrzebne są zwycięstwa.
Szukają wygranej we własnej hali
Jedyne jak na razie zwycięstwo radomianie odnieśli na wyjeździe, gdy dość niespodziewanie pokonali 112:103 Kinga Szczecin. Wszystkie porażki ponieśli zaś w Hali MOSiR-u. I właśnie na to zwraca uwagę Popiołek. - Jesteśmy bardzo rozczarowani, bo szukaliśmy tego zwycięstwa w domu. W każdym z tych trzech meczów byliśmy bardzo blisko, ale również w każdym z nich brakowało detali, żebyśmy te mecze wygrali. Wiadomo, że jesteśmy rozliczani ze zwycięstw, trzeba ich szukać, bardzo ich potrzebujemy - nie ukrywa trener.
- Szkoda, że przegraliśmy kolejny mecz u siebie, przed własną publicznością, tak małą różnicą punktową - przyznaje Aleksander Lewandowski, który w ostatnim spotkaniu, z MKS-em, był drugim najlepszym strzelcem drużyny, po A.J. Englishu. Zdobył 15 punktów.
Nierówna dyspozycja na początku sezonu
Jeśli pominie się szalony, bardzo ofensywny pojedynek z Kingiem, to starcia z Czarnymi i Zastalem wyglądały podobnie, natomiast zupełnie odmiennie przebiegała potyczka z zespołem z Dąbrowy Górniczej. HydroTruck w dwóch pierwszych przypadkach rozpoczynał świetnie, ale brakowało postawienia kropki nad "i", zaś przed kilkoma dniami źle "wszedł w mecz" i musiał odrabiać straty.
- W pierwszej kwarcie graliśmy bez energii, bez determinacji, nie wskoczyliśmy na odpowiedni poziom mentalny, to nie może już nigdy tak wyglądać, niezależnie, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. Zespół musi być skoncentrowany, bardziej twardy, przede wszystkim pod własnym koszem, w defensywie - podkreśla Popiołek.
Wciąż szwankuje walka na tablicach
- Później poczyniliśmy pewne korekty w taktyce, całą drugą połowę graliśmy inną obroną, niż na początku meczu. To przyniosło efekt, nie mogę powiedzieć, że zespołowi zabrakło determinacji czy waleczności. Zabrakło dwóch rzeczy - gdy byliśmy na prowadzeniu 65:59, przez chwilę przestaliśmy grać w spójny sposób - nie generowaliśmy pozycji w ataku, przede wszystkim atakując obronę pick and rollową, a druga rzecz, niestety mówię o tym po raz kolejny, to zbiórki ofensywne - zaznacza Popiołek.
Mimo iż w składzie HydroTrucku znajduje się bardzo wysoki Filip Kraljević (213 cm wzrostu), Maciej Żmudzki (206 cm) czy Danilo Ostojić (204 cm), to kolejny sezon z rzędu "kuleje" walka na atakowanej desce w wykonaniu tego zespołu. - Jeśli mamy 45 procent z gry, a zespół rywali 39 procent, ale ma 16 zbiórek ofensywnych i aż 19 punktów z ponowień, to jest kolejna przyczyna, dla której przegrywamy. Aż 5 zbiórek w ataku było w czwartej kwarcie, wtedy, kiedy decydują jedna-dwie akcje. Trzeba wtedy zabrać piłkę, ponowić atak, dać się sfaulować, pójść na linię rzutów wolnych, jeśli nie idzie atak pozycyjny - zwraca uwagę Popiołek.
Radomska drużyna ma teraz dłuższą przerwę. Kolejny mecz rozegra za niespełna tydzień, dokładnie w czwartek, kiedy podejmie Legię Warszawa.
Czytaj również:
>> Kolejny polski trener w PLK! Przed nim wielkie wyzwanie
>> W Toruniu ponownie wyszukali perłę. Fani szybko wpadli w zachwyt