7 lutego 2019 roku został bez klubu, gdy zakończyła się jego przygoda z Los Angeles Clippers. Dawał sobie rok na znalezienie nowego klubu.
Oferty były, ale Marcina Gortata nie satysfakcjonowały. Wspomniany okres minął, a 63-krotny reprezentant naszego kraju nie dostał niczego sensownego. Dlatego też 16 lutego 2020 roku ogłosił, że to koniec jego kariery.
- Myślę, że to jest już ten moment. Tak, jak powiedziałem na początku, dałem sobie rok, żeby zobaczyć, co mi życie przyniesie i przyniosło taką decyzję, że odchodzę na emeryturę, kończę moje granie profesjonalne - przyznał w TVP Info.
ZOBACZ WIDEO Miłość od pierwszego wejrzenia. Teraz Marcin Gortat odpuszcza nawet mecze NBA!
Od koszykówki jednak nie odszedł. Nadal kontynuuje swoje campy promujące koszykówkę wśród najmłodszych, a ostatnio nawet wziął udział w meczu łódzkiej amatorskiej ligi koszykówki.
Inną sportową miłością Gortata jest żużel. Ostatnio pojawił się na gali PGE Ekstraligi, gdzie wręczył stypendium swojej fundacji Damianowi Ratajczakowi z Fogo Unii Leszno. 37-latek udzielił tam wywiadu dla speedwayekstraliga.pl.
Padło pytanie o powrót do zawodowej kariery koszykarza. Co odpowiedział zawodnik, który ma za sobą 12 lat gry na parkietach ligi NBA? - Jeżeli miałbym kiedykolwiek jeszcze zawodowo zagrać w koszykówkę, to zagrałbym w Anwilu Włocławek - odparł. - Zawsze darzyłem ten klub sympatią. Myślę, że fajnie byłoby zagrać dla trenera Przemysława Frasunkiewicza.
Czy zatem można szykować się na wielki powrót Gortata do gry? - Szczerze, myślę, że spokojnie poradziłbym sobie w Energa Basket Lidze, ale na razie powstrzymajmy się od tego typu dyskusji - zakończył.
Na chwilę obecną 37-latek skupia się jedynie na grze w lidze amatorskiej. Liczy, że to będzie mu sprawiało dużą przyjemność.
Zobacz także:
Sensacja wisiała w powietrzu. W Izmirze było gorąco
Legenda sportu wprost na temat szczepień