HydroTruck pokonał zmorę, ale wciąż nie potrafi wygrać we własnej hali. Ten bilans musi niepokoić

Pięć meczów i pięć porażek - tak wygląda bilans meczów domowych HydroTrucku. O ile w ostatnim starciu radomianie poprawili to, co było do tej pory ich piętą achillesową, czyli zbiórki, o tyle zawiódł ich główny sprzymierzeniec, czyli rzuty "za trzy".

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
zawodnicy HydroTrucku Radom i trener Marek Popiołek WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: zawodnicy HydroTrucku Radom i trener Marek Popiołek
Wydawało się, że lepszej okazji do zwycięstwa, niż nad GTK, HydroTruck nie będzie miał. O ile gliwiczanie przyjechali do Radomia opromienieni rekordową wygraną z PGE Spójnią (110:70), o tyle ich skład był mocno przetrzebiony. Robert Witka miał do dyspozycji właściwie tylko siedmiu zawodników. Podopieczni Marka Popiołka triumfowali z kolei w dwóch wcześniejszych meczach, z Treflem Sopot (85:80) i Twardymi Piernikami Toruń (85:82). Ponadto, w końcu chcieli przełamać się w spotkaniach u siebie.

W piątym pojedynku w Hali MOSiR-u przyszło jednak następne rozczarowanie. Gospodarze pozwolili zdobyć rywalom aż 94 punkty, samemu rzucając ich 82. We wcześniejszych starciach bieżącego sezonu Energa Basket Ligi wiele prób z dystansu radomian znajdowało drogę do kosza. - Pierwsze, co się rzuca w oczy, to przede wszystkim nasza bardzo słaba skuteczność z gry, czyli 37 procent. Nasza skuteczność trzypunktowa to 6/30. Tylko z Dąbrową Górniczą trafiliśmy siedem "trójek", a tak to rzutów z dystansu było o wiele więcej. Grając z taką skutecznością, trudno jest wygrać mecz, ale to nie jest całe podsumowanie spotkania - przyznał Popiołek.

- Nasza defensywa powinna być na lepszym poziomie - dodał trener HydroTrucku. - Przez pierwszą połowę, poza głupimi, defensywnymi posiadaniami, kiedy przede wszystkim Stumbris dochodził do zbyt łatwych pozycji trzypunktowych, nasza obrona prezentowała się nieźle - zwrócił uwagę. - Nie potrafiliśmy tego podtrzymać w drugiej połowie, zwłaszcza w czwartej kwarcie, kiedy "otworzył się" Hinds - podkreślił trener.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

Jabarie Hinds był drugim najlepszym strzelcem GTK. Na swoim koncie zapisał 21 punktów, zaś drugi z byłych zawodników HydroTrucku, Roberts Stumbris, uzbierał pokaźne double-double w postaci 18 "oczek" i 13 zbiórek. Goście wykorzystali połowę z oddanych rzutów z gry.

Popiołek nie zarzucał podopiecznym braku ambicji. - Nie widzę takiego problemu, że byłby brak zaangażowania ze strony któregoś z moich zawodników. Myślę, że walczyli od początku do końca na tyle, na ile umieli, ale popełniliśmy zbyt dużo indywidualnych błędów w obronie. Mieliśmy fatalną skuteczność "za trzy" - powtórzył. Radomianie poprawili to, co do tej pory było ich piętą achillesową, czyli zbiórki. Zgarnęli z tablic 44 piłki, o cztery więcej od przeciwnika.

Przegrali jednak po raz piąty przed własną publicznością. W meczu domowym nie zaznali jeszcze smaku zwycięstwa. W najbliższej kolejce zagrają na wyjeździe, więc okazja do przełamania za niespełna dwa tygodnie, kiedy podejmą Asseco Arkę Gdynia.

Czytaj również:
>> Co z Jakubem Wojciechowskim? Arged BM Stal się wzmocni?
>> Szaleństwo na rynku: niemal wszyscy chcą transferów! Sprawdź najnowsze doiesienia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×