W meczu 6. kolejki rozgrywek EuroCupu Śląsk Wrocław ograł we własnej hali Hamburg Towers 87:71.
Gospodarze w końcu się przełamali, a do sukcesu poprowadził ich Travis Trice. Ten spotkanie zakończył z dorobkiem 18 punktów, dziewięciu asyst i czterech zbiórek. W niektórych akcjach wręcz czarował.
Rozgrywający wrocławskiego zespołu długo był "tylko" kreatorem, ale z biegiem czasu wziął też rzuty na siebie. Jeden z nich na koniec trzeciej kwarty. I on na pewno był największą ozdobą tego pojedynku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zaręczyny w przerwie meczu? To się nigdy nie znudzi
Trener Andrej Urlep wpuścił go na ostatnie cztery sekundy. Trice otrzymał piłkę, przebiegł z nią do połowy boiska i oddał szaloną próbę. Piłka odbiła się od tablicy i wpadła do kosza doszczętnie załamując rywali.
To był tzw. magiczny moment meczu wybierany przez organizatora rozgrywek. Trice w tym spotkaniu pokazał, dlaczego Śląsk sięgnął po niego, a nie po Ray'a McCalluma. Ten drugi był kandydatem do gry we wrocławskiej drużynie, a finalnie trafił do Hamburga. W środę w 14 minut miał 0/2 z gry, cztery asysty i dwie zbiórki.
Powiedzieć, że na tle Trice'a wypadł blado, to jakby nic nie powiedzieć.
Travis Trice from half-court!! @WKS_SlaskBasket #7DAYSMagicMoment pic.twitter.com/hajAZYXBaG
— 7DAYS EuroCup (@EuroCup) December 8, 2021
Zobacz także:
Legia była blisko rzeczy niewiarygodnej! To mógł być powrót sezonu
Słaby występ Trefla Sopot w Pucharze Europy. Początek ustawił mecz