Mistrzostwa Europy w koszykówce są rozgrywane na polskich obiektach. O ile we Wrocławiu bilety schodziły jak ciepłe bułeczki, o tyle w Gdańsku i Poznaniu chętnych do obejrzenia najlepszych koszykarzy na Starym Kontynencie brakowało.
Już podczas pierwszego poniedziałkowego spotkania widać było, że gdyby nie spora grupa fanów z Łotwy, hala świeciłaby pustkami. Sympatyków z Inflantów było sporo, bowiem ponad 1,5 tysiąca. Pojawiła się również garstka kibiców z Niemiec. Polacy również zjawili się w hali Olivia, ale było to niewielkie grono. Jeszcze gorzej było w stolicy Wielkopolski, gdzie na trybunach zasiadło, podczas starcia Grecji z Macedonią, 1900 kibiców.
- Tak naprawdę o Mistrzostwach Europy dowiedziałem się od znajomego, który interesuje się koszykówką. Namówił mnie on na kupienie biletu. Gdyby nie on prawdopodobnie nie wiedziałbym, że odbywa się tutaj taka impreza - powiedział nam jeden z polskich fanów.
Prawdziwa pustynia na niektórych była widoczna dopiero w czasie spotkania Francji z Niemcami. Zdecydowana większość miłośników koszykówki z Łotwy opuściła bowiem trybuny, w efekcie czego zrobiły się wielkie dziury.
Ile osób obejrzało pojedynek Tony'ego Parkera z ekipą Dirka Bauermanna? Około 3000 tysięcy (hala mieści 5500). To jak na największą imprezę sportową w Polsce zdecydowanie za mało. Ale i tak rekordy bije Arena. Wydawać by się mogło, że rywalizacja Chorwacji z Izraelem będzie ciekawa. W obu ekipach nie brakuje koszykarzy europejskiego formatu. Pomimo tego na obiekcie zasiadło zaledwie 1600 widzów.
- Moim zdaniem brakowało szerszej reklamy. Do tej pory zauważyłem jedynie informację o turnieju w Katowicach oraz Łodzi, zaś w hali Olivia dopiero niedawno dostrzegłem baner reklamowy - mówi drugi z kibiców, który pojawił się w Olivii.
Pustki w hali Olivia w czasie spotkania Francja - Niemcy