Reprezentacja Turcji bardzo dobrze rozpoczęła swoje występy na Mistrzostwach Europy w Polsce. Koszykarze Bogdana Tanjevicia najpierw ograli brązowych medalistów poprzedniego EuroBasketu, Litwę. Następnie zaś pokonali, bez najmniejszych problemów, Bułgarię. - Nasza drużyna narodowa jest niezwykle niestabilna, to jest nasz największy problem. Graliśmy znakomicie w rundzie kwalifikacyjnej, ale w przygotowaniach do mistrzostw już fatalnie. Możesz również zauważyć sporą niestabilność pomiędzy wielkimi turniejami - Mistrzostwa Europy 2005 to turniej o którym chcielibyśmy zapomnieć, ale już podczas Mistrzostw Świata w 2006 roku graliśmy wspaniale. Jednak podczas ostatniego EuroBasketu, w 2007, ponownie spisywaliśmy się fatalnie. Może to wina Tanjevicia i jego decyzji personalnych. Jego decyzje zawsze były w Turcji kontrowersyjne, i również niedawno była spora dyskusja na temat jego wyborów - mówił nam jeszcze przed rozpoczęciem czempionatu Livio Kalomeni, żurnalista z Turcji.
Drużyna znad Bosforu będzie trzecim, ostatnim w pierwszej rundzie, rywalem biało-czerwonych. Kogo powinni się obawiać zawodnicy Mulego Katzurina? - Hedo Turkoglu i Ersana Ilyasovy. Ich mobilność i wszechstronność są obecnie naszym największym atutem. Obaj są świetnymi koszykarzami. Hedo jest liderem i zwycięzcą, ale nie jest typową gwiazdą NBA. On gra dla drużyny i bierze na siebie ciężar gry, kiedy jest to konieczne. Ilyasova może grać na obu pozycjach skrzydłowego, ale Tanjević ustawia go bardzo często jako silnego skrzydłowego - odpowiada dziennikarz.
Naszym motorem napędowym są gracze podkoszowi. Mowa tutaj oczywiście o Marcinie Gortacie oraz Macieju Lampe. Z kim przyjdzie im się zmierzyć podczas spotkania z Turcją? -Turcja posiada trzech centrów. Wszyscy z nich grają na co dzień w Fenerbahce, więc współpracują już od bardzo dawna. Wszyscy z nich są utalentowani, ale brakuje im niektórych podstawowych umiejętności. Asik i Edren są świetnymi graczami w obronie, dobrze zbierają, są również bardzo silni, ale wolno wracają do obrony. Oguz Savas ma olbrzymie fundamenty, świetnie gra z piłką i znakomicie wykańcza akcje w polu trzech sekund, ale on nie jest wystarczający silny by walczyć z tęgimi centrami. Mamy dobrych zawodników na tej pozycji, ale nikogo pokroju Hedo czy Ersana - mówi Kalomeni.
Aby pokonać Turcję trzeba będzie zagrać naprawdę dobrze. Gracze izraelskiego szkoleniowca będą musieli się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności, i wykorzystać słabe strony przeciwnika. - Naszą najsłabszą stroną naszego zespołu jest wąska rotacja na obwodzie. Na obu pozycjach - rozgrywającego i rzucającego obrońcy - nie posiadamy koszykarzy z wyższej półki, nawet Kerem Tunceri czy Omer Onan, którzy grają już w Eurolidze od kilku lat. Mamy trzech rozgrywających - Tunceriego, Arslana oraz Atsura - oraz dwóch shooterów - Onana i Gulera - do dyspozycji. Tunceri dobrze kierują zespołem, Atsur może go dobrze zastępować, zaś Arslan jest bardzo słabym zawodnikiem. Nasi rzucający obrońcy są znakomici jeśli chodzi o obronę, ale nie są to koszykarze, którzy mogą dostarczać sporo punktów. Nie mamy w składzie typowego strzelca. Właśnie z tego powodu w Turcji mówi się, że w reprezentacji powinien się znaleźć Serkan Erdogan - wyjawia żurnalista.
Jaki cel, jeszcze przed rozpoczęciem turnieju, wyznaczyli sobie koszykarze znad Bosforu, którzy ostatni wielki sukces odnieśli w 2001 roku zajmując 2. miejsce w Mistrzostwach Europy. - Nie jestem w stanie ocenić na co stać reprezentację Turcji, z powodu niezwykle niestabilnej gry. Mamy jednak nadzieję dojść do ćwierćfinału - kończy Kalomeni.