34-letni Kyndall Dykes - jest obok Szymona Szewczyka - najstarszym zawodnikiem w Anwilu Włocławek. Amerykanin, który posiada także palestyńskie obywatelstwo, ma sporo sukcesów w karierze, przez wiele lat występował w lidze rumuńskiej. Zdobył tam kilka medali (dwa złote i srebrne), dwukrotnie wygrywał też puchar tego kraju. Nie ma co ukrywać, że Dykes napisał tam piękną kartę w historii. Jest jedną z gwiazd rozgrywek.
Dykes - mimo dużego bagażu doświadczeń - nadal jest zawodnikiem, który w każdym meczu gra na 100 procent swoich możliwości. To wulkan emocji, dla którego nie ma dla niego straconych piłek. Jest bardzo zaangażowany i skory do dużych poświęceń.
Tak było w momencie, gdy był kontuzjowany i przez ponad 50 dni nie mógł pomagać drużynie. Ten okres mógłby być nawet dłuższy, ale Amerykanin mocno przyłożył się do rehabilitacji. Chciał jak najszybciej wrócić do gry.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
- To jest facet, który kocha koszykówkę, uwielbia grać i rywalizować. W wakacje grał w reprezentacji Palestyny, w szalonych ligach i był zmęczony. Efektem tego było niestety to, że doznał urazu w meczu z MKS-em. Muszę przyznać, że Kyndall mocno przyłożył się do rehabilitacji, ciężko pracował, miał dodatkowe poranne treningi, gdy inni mieli wolne. Pomagał mu wtedy Marcin Woroniecki - mówi trener Przemysław Frasunkiewicz.
Ten niejednokrotnie powtarzał, że doświadczony Amerykanin jest bardzo ważną częścią jego układanki. Trudno sobie - na dłuższą metę - wyobrazić włocławski zespół bez 34-letniego koszykarza. To też jeden z ulubieńców włocławskiej publiczności, która ceni go za wielką determinację i zaangażowanie na parkiecie. Swoją grą potrafi porwać trybuny w Hali Mistrzów.
Kapitalne mecze
O Dykesie zrobiło się głośno w ostatnim czasie. Amerykanin - mimo iż pełnił rolę rezerwowego - był kluczowym graczem Anwilu w hitowych meczach Energa Basket Ligi. Przeciwko Stali zdobył 19 punktów, z kolei w starciu ze Śląskiem aż 30! Wrocławianie nie byli w stanie znaleźć na niego recepty. Lider Anwilu robił co chciał z obroną, bawił się z rywalami na wiele sposobów. Nawet trener Andrej Urlep był pełen uznania dla jego umiejętności.
W dwóch meczach Dykes łącznie trafił 23 z 30 rzutów z gry. To rewelacyjna skuteczność, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, na jakie decydował się rzuty. To były często rzuty z ręką obrońcy na twarzy i to z półdystansu. Po meczu jeden z kibiców nazwał go nawet... "królem półdystansu". Tam faktycznie Amerykanin czuje się najlepiej, to jest jego królestwo.
- To są moje rzuty, które trafiam na co dzień. Nie jestem tym zaskoczony, niektóre rzuty były co prawda takie 50 na 50, ale nad tym się pracuje każdego dnia. Nie róbcie z tego sensacji - śmieje się 34-latek.
Warto dodać, że 30 pkt w meczu ze Śląskiem to ósmy najlepszy wynik w tym sezonie. I co ciekawe - wcale nie jest to najlepszy rezultat rezerwowego! Więcej punktów zdobywali Erick Neal (39), Andrzej Pluta i James Florence (obaj po 31).
Skąd ten "wujek"?
Słyszymy, że w szatni Dykes jest bardzo ceniony i lubiany. Jest postrzegany jako profesjonalista, ale też jako facet, z którym można pożartować na różne tematy. Między Amerykanami w drużynie zawiązała się silna więź, co możemy dostrzec nie tylko w mediach społecznościowych, ale też podczas meczów. Jonah Mathews, który jest jedną z gwiazd ligi, bardzo sobie ceni współpracę z Dykesem.
- On jest mnie jak starszy brat, pomaga mi poruszać się przez życie w Polsce i koszykówkę, jest w tej grze i biznesie znacznie dłużej niż ja. Układ wujek-siostrzeniec idealnie do nas pasuje, mamy świetne relacje - mówi nam.
Amerykanin jest nazywany w drużynie "wujkiem". Taką ksywkę wymyślił... Jakub Bęben, najmłodszy zawodnik w zespole. Inni szybko to podłapali. Gdy Dykes to usłyszał, zaczął się śmiać, a później zmienił... nawet nick na Twitterze: "Uncle KD".
- Tę nazwę wymyślili moi koledzy z zespołu. Konkretnie Jakub Bęben, nasz młody zawodnik, w swoje urodziny. Kiedy zobaczyłem jego wpis na Instagramie, to nie mogłem wytrzymać ze śmiechu. Powiedziałem to innym i się zaczęło. Jonah i James zawsze sobie robią żarty, że jestem od nich starszy. Skoro to wszyscy podłapali, to zmieniłem swój nick na Twitterze - mówił Dykes w rozmowie z Michałem Fałkowskim w długim wywiadzie na kanale "Anwil Włocławek TV".
- Może jestem wujkiem, ale nadal wiem, jak to się powinno robić - dorzucił 34-latek.
Nie ma co ukrywać, że każdy w tej chciałby mieć na ławce takiego "wujka", który jest w stanie zdobyć 15-20 punktów w każdym spotkaniu. A punkty to przecież nie wszystko, bo Dykes jest ważnym punktem defensywy. Nigdy nie odpuszcza, potrafi uprzykrzyć życie rywalom.
Jego determinację i pasję do gry najlepiej oddaje sytuacja, która miała miejsce na początku stycznia 2021 roku. To wtedy Dykes zakomunikował trenerowi Frasunkiewiczowi, że jest gotowy grać w Anwilu praktycznie za darmo. Koszykarz podpisał miesięczny kontrakt, chciał powalczyć o swoją przyszłość w klubie.
Podczas kilku tygodni pobytu we Włocławku pokazał się ze świetnej strony. W jego poczynaniach na boisku w ogóle nie było widać tego, że przez dziesięć ostatnich miesięcy miał przerwę od grania. Dykes swoją grą i postawą na boisku "kupił" też włocławskich kibiców. Amerykanin związał się z Anwilem dwuletnim kontraktem, który będzie obowiązywał aż do czerwca 2023 roku (jest opcja rozwiązania po tym sezonie).
Dykes w trzynastu rozegranych meczach w EBL średnio notuje 14,8 punktu, 4,1 zbiórki i 2,3 asysty.
We have to come up with something gang pic.twitter.com/6Y83qcqQLF
— Uncle KD (@kdykes00) January 26, 2022
Kamil Łączyński: Anwil powstał z kolan [WYWIAD]
Zaskakujący powrót gwiazdora! Polski klub gra va-banque: aneks i większa kasa
To on uciszył kibiców mistrza! Sąsiad Mike'a Taylora robi furorę w polskiej lidze
Łukasz Wiśniewski: Czarni mogą wyprzeć Zastal. Mówi, co mu nie pasuje w Stali