Kevin Durant w niedzielę w derbach Nowego Jorku rzucił 53 punkty i poprowadził Brooklyn Nets do zwycięstwa nad New York Knicks. Teraz, zaledwie dwa dni później, zabłysnął Kyrie Irving. 29-latek zaliczył fantastyczny występ.
Irving we wtorkowym meczu przeciwko Orlando Magic zdobył aż 60 punktów! Wyrównał rekord sezonu 2021/2022 ligi NBA, który w poniedziałek ustanowił środkowy Minnesota Timberwolves, Karl-Anthony Towns.
Rozgrywający Nets trafił 20 na 31 oddanych prób z pola, w tym 8 na 12 rzutów za trzy i 12 na 13 wolnych. Miał też sześć zbiórek, cztery asysty i cztery przechwyty. To wszystko w zaledwie 35 minut. Trener Steve Nash zdjął go z parkietu na osiem minut przed końcem meczu, końcowy wynik był już wtedy rozstrzygnięty. Goście z Brooklynu zwyciężyli ostatecznie 150:108.
- Jest po prostu niesamowity - mówił o Irvingu w rozmowie z mediami Nash. - Oglądanie go każdego wieczoru jest czymś wyjątkowym, ale to był naprawdę specjalny występ. Miał pełną kontrolę, potrafił zdobyć punkty skąd tylko chciał. Trafiał, wchodził pod kosz. Przyjemnością było widzieć to z bliska i być tego częścią - dodawał kanadyjski trener.
Kyrie Irving ustanowił zarówno swój własny nowy rekord, jak i klubu Brooklyn Nets. To także pierwszy przypadek w historii NBA, kiedy dwóch zawodników z tej samej drużyny zdobywa minimum 50 punktów w dwóch meczach z rzędu.
- Liga jest teraz w niesamowitym miejscu. Każdego wieczoru widzimy jak utalentowani koszykarze na świecie dają show, a to był jeden z tych najbardziej elitarnych występów - mówił Kevin Durant, komplementując swojego rozgrywającego. - To tylko pokazuje, że jesteśmy na dobrej drodze do napisania historii - mówił Irving, którego Nets odnieśli czwarte z rzędu, a 36. zwycięstwo w kampanii 2021/2022.
Phoenix Suns uzyskali aż 52,9 proc. skuteczności w rzutach za trzy (18/34), popełnili tylko osiem strat i bez większych problemów pokonali New Orleans Pelicans na ich parkiecie 131:115.
Devin Booker w 30 minut rzucił 27 punktów, miał też osiem asyst. Gospodarzom, którzy wciąż czekają na powrót Ziona Williamsona, na nic zdały się 22 "oczka" Herberta Jonesa czy double-double Jonasa Valanciunasa (17 punktów, 12 zbiórek).
Wyniki:
Indiana Pacers - Memphis Grizzlies 102:135 (25:32, 24:42, 21:30, 32:31)
(Smith 15, Hield 14, Taylor 14, Washington Jr. 13 - Bane 21, Jackson Jr. 19, Melton 18)
Orlando Magic - Brooklyn Nets 108:150 (30:48, 26:38, 33:30, 19:34)
(Anthony 19, Carter Jr. 18, M. Wagner 17 - Irving 60, Durant 19, Mills 15, Edwards 14)
Miami Heat - Detroit Pistons 105:98 (29:22, 28:29, 11:22, 37:25)
(Herro 29, Adebayo 16, Strus 16 - Grant 22, Livers 16, Bagley 13, Bey 13)
Miami Heat - Detroit Pistons 115:131 (29:33, 30:34, 26:31, 30:33)
(Jones 22, McCollum 21, Valanciunas 17 - Booker 27, Bridges 20, McGee 19)
Czytaj także: Marcin Gortat skomentował decyzję Mateusza Ponitki. "Gdzie jest charakter?"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co to było?! Fatalna wpadka bramkarza