Wyjazdowy maraton Legii Warszawa. PGE Spójnia Stargard łatwa do rozpracowania

Materiały prasowe / Piotr Koperski / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
Materiały prasowe / Piotr Koperski / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Za koszykarzami Legii Warszawa czwarty wyjazdowy mecz z rzędu. Przed nimi jeszcze wizyta w Słupsku, która zakończy maraton z meczami na parkietach rywali.

W środę w zaległym spotkaniu 19. kolejki Energa Basket Ligi drużyna walcząca o play-offy łatwo poradziła sobie z PGE Spójnią Stargard zwyciężając 77:63. - Rywale walczyli do końca natomiast w tym meczu byliśmy lepszym zespołem. Dziękuję swoim zawodnikom za to zwycięstwo i gratuluję im. Styl był mniej ważny - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej trener Wojciech Kamiński.

Najlepszym strzelcem Legii Warszawa z 15 punktami (5/9 za trzy) był Raymond Cowels III. To koszykarz, który świetnie zna stargardzki obiekt, bo w PGE Spójni spędził dwa poprzednie sezony. - Zawsze się fajnie wraca i gra przeciwko swojej byłej drużynie. Spójnia ma specyficzną halę. Może wykorzystać przewagę parkietu. To jest zespół, który może zaskoczyć. To było dla nas ważne wyjazdowe zwycięstwo, którego potrzebowaliśmy w rywalizacji o play-offy - podkreślił amerykański strzelec.

To był czwarty wyjazdowy mecz Legii Warszawa z rzędu licząc Energa Basket Ligę i Fiba Europe Cup. Na tym jednak nie koniec podróżowania, bo już w sobotę o 19:30 pojedynek z Grupą Sierleccy Czarnymi Słupsk. - Na razie byliśmy przy meczu z PGE Spójnią. W autobusie będziemy się zastanawiać, co przygotować na mecz w Słupsku - wyjaśnił szkoleniowiec Legii, którego zapytaliśmy o najbliższe wyzwanie.

ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi

Co ciekawe Legia nie została na Pomorzu, a udała się w podróż powrotną do warszawy. Po krótkim odpoczynku drużyna pojedzie do Słupska. Stołeczny klub podjął inną decyzję niż ostatnio Arged BM Stal, która nie wracała do Ostrowa Wielkopolskiego po meczu w Stargardzie, a przed pojedynkiem z Kingiem Szczecin.

- Myśleliśmy o tym żeby zostać tutaj na północy i pojechać prosto do Słupska natomiast tyle czasu spędziliśmy ostatnio poza domem, że rodziny też są ważne. Myślę, że ten odpoczynek w domu jest równie ważny - wyjaśnił Wojciech Kamiński.

Pojedynek z PGE Spójnią ułożył się po myśli Legii, która od początku dominowała. Gospodarze trafili tylko 37 proc. prób z gry w tym 6/24 z dystansu. - mieliśmy problem z egzekwowaniem naszych najłatwiejszych zagrywek, które codziennie trenujemy. Przed spotkaniem nastawialiśmy się, że będziemy grali agresywnie i nie do końca ten plan zrealizowaliśmy. Myślę, że mieliśmy sporo problemów w obronie z łatwymi sytuacjami - analizował trener stargardzkiej ekipy, Maciej Raczyński.

- Słaby mecz w naszym wykonaniu. Niestety kolejny raz nie trafialiśmy z dystansu. Mimo tego w trzeciej kwarcie szarpaliśmy w obronie. Mieliśmy jakieś momenty, że można było wrócić do gry. Nie udało się wtedy tego przełamać - dodał Kacper Młynarski.

Skrzydłowy potwierdził to, co przewidywano po definitywnym skompletowaniu składu przez PGE Spójnię. Po odejściu Ericka Neala, którego zastąpił Kerron Johnson brakuje strzelców. Na obwodzie jest zbyt wielu graczy, którzy nie rzucają "trójek" lub trafiają sporadycznie. Ci, którzy wcześniej dobrze radzili sobie w tym elemencie również mają problemy, bo rywale dobrze ich pilnują. Sam Młynarski w pięciu ostatnich meczach trafił 9/45 prób z gry.

- Niestety mamy tak zbudowany zespół, że strzelców nie ma wielu. Po zmianie trenera w pierwszych meczach było widać poprawę natomiast zespoły nas skautują. Nie ma wiele pozycji, a jeżeli są to dla tych, których chce przeciwnik. Nie jest łatwo nam wykreować coś w ataku - podsumował skrzydłowy PGE Spójni.

Zobacz także: Dwie dogrywki w derbach Dolnego Śląska
Perfekcyjny występ Jamesa Palmera

Źródło artykułu: