Minnesota Timberwolves szybko odebrali drugim po sezonie zasadniczym Memphis Grizzlies przewagę własnego parkietu i mieli szansę, żeby u siebie objąć prowadzenie w serii. Byli na dobrej drodze ku temu, ale stało się coś, co trudno wytłumaczyć. Kompletnie się posypali.
Gospodarze najpierw prawie roztrwonili 26 punktów przewagi z drugiej kwarty (47:21), bo do przerwy prowadzili tylko 51:44, a następnie nie zdołali utrzymać zaliczki, wynoszącej w trzeciej odsłonie aż 25 punktów (79:54).
Grizzlies w ostatnich 12 minutach meczu rozbili Timberwolves aż 37:12, wygrywając ostatecznie 104:95. Gracze Taylora Jenkinsa odzyskali atut boiska i w serii do czterech zwycięstw, prowadzą aktualnie 2-1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dobre wieści dla kibiców kadry. Ten film daje nadzieje
Desmond Bane trafił 7 na 15 oddanych rzutów za trzy i zdobył 26 punktów, a Ja Morant pomimo problemów z celnością (5/18 z gry, 5/10 za 1), skompletował triple-double (16 punktów, 10 zbiórek, 10 asyst).
Dla Timberwolves 22 "oczka" uzbierał D'Angelo Russell, który rozdał też osiem kluczowych podań. W play-offach jak na razie bardzo zawodzi jednak Karl-Anthony Towns, lider drużyny. Środkowy tym razem w całym meczu oddał tylko cztery rzuty, w 33 minuty uzbierał osiem punktów, pięć zbiórek i pięć bloków.
Przed samym rozpoczęciem meczu okazało się, że kontuzjowany Luka Doncić nie weźmie w nim udziału, ale Dallas Mavericks mimo wszystko stanęli na wysokości zadania i pokonali Utah Jazz 126:118, wychodząc na prowadzenie 2-1 w pierwszej rundzie fazy play-off.
Kapitalny znów był Jalen Brunson, autor 31 punktów. Spencer Dinwiddie zapisał przy swoim nazwisku 20 "oczek" oraz sześć asyst, a drużyna z Teksasu trafiła aż 18 na 42 oddane rzuty za trzy i popełniła przy tym tylko osiem strat.
Postawa Jazz może być dla ich fanów dużym zawodem. Wydawało się, że uda się im wykorzystać brak lidera rywali, ale tak się nie stało. Gracze z Salt Lake City umieścili w koszu dwa razy mniej rzutów z dystansu (9/28), niż Mavericks, a ich najlepszy zawodnik, Donovan Mitchell uzyskał w tym elemencie tylko 1/8.
Stephen Curry trafił spod kosza na 40,8 sekundy przed końcem (116:111), a Draymond Green w następnej akcji zanotował przechwyt, wybijając piłkę z rąk Nikoli Jokicia. Ta sekwencja pozwoliła Golden State Warriors zagwarantować sobie trzecie już zwycięstwo w pierwszej rundzie i pokonać w czwartek Denver Nuggets 118:113.
Drużyna z San Francisco jest o krok od awansu do następnego etapu, prowadzi 3-0. - Mamy świetny zespół i świetny sztab szkoleniowy - powiedział po meczu w rozmowie z reporterem TNT Jordan Poole, zdobywca 27 punktów. Tyle samo "oczek" wywalczył Curry. Klay Thompson rzucił 26 punktów.
- Trzymaliśmy się planu meczowego i w końcówce to zaowocowało. W play-offach liczą się detale. Dzisiejszy wynik jest zasługą ciężkiej pracy całego zespołu - dodawał Poole. - Nabieram doświadczenia na tym etapie, chłopacy dodają mi pewności siebie - podkreślał 22-latek, dla którego jest to trzeci sezon w Warriors.
Nuggets przed porażką na własnym parkiecie nie uchronił nawet Jokić, który w 38 minut miał 37 punktów, 18 zbiórek, pięć asyst, trzy przechwyty i pięć strat. Gospodarze przed rozpoczęciem czwartej kwarty prowadzili 89:87, ale ostatnia partia zakończyła się sukcesem Warriors 31:24.
Wyniki:
Minnesota Timberwolves - Memphis Grizzlies 95:104 (39:21, 12:23, 32:23, 12:37)
(Russell 22, Edwards 19, Beverley 14 - Bane 26, Clarke 20, Morant 16)
Stan serii: 2-1 dla Grizzlies
Utah Jazz - Dallas Mavericks 118:126 (20:27, 31:41, 40:29, 27:29)
(Mitchell 32, Bogdanović 24, Conley 21 - Brunson 31, Dinwiddie 20, Kleber 17)
Stan serii: 2-1 dla Mavericks
Denver Nuggets - Golden State Warriors 113:118 (32:34, 27:35, 30:18, 24:31)
(Jokić 37, Gordon 18, Barton 13 - Poole 27, Curry 27, Thompson 26)
Stan serii: 3-0 dla Warriors
Czytaj także: Legia zszokowała koszykarską Polskę. O rywalach mówi z szacunkiem