W tym artykule dowiesz się o:
Kawhi Leonard (Toronto Raptors)
Zaczynamy od MVP finału, który odrodził się jak feniks z popiołów. Kawhi Leonard jeszcze niedawno był na ostrym zakręcie. W ostatnim sezonie w barwach San Antonio Spurs zmagał się głównie z kontuzjami, na dodatek popadł w konflikt z działaczami z Teksasu.
Już od samego początku transfer Leonarda do Raptors wydawał się świetnym ruchem. Biorąc pod uwagę tylko umiejętności sportowe, Amerykanin jest wielkim zawodnikiem. Jest niezwykle skromny, ceni sobie dyscyplinę i ciężką pracę. Kosz, piłka i ciężary na siłowni - nic więcej do szczęścia nie jest mu potrzebne.
W wielkim finale z Golden State Warriors udowodnił, że jest zawodnikiem kompletnym. Już w lipcu prawdopodobnie odejdzie z Toronto Raptors i zagra w Los Angeles Lakers lub New York Knicks.
Statystyki (średnio): 30,5 punktu, 9,1 zbiórki, 3,9 asysty
Pascal Siakam (Toronto Raptors)
To jeden z największych wygranych zakończonych rozgrywek. Dowód? Pascal Siakam rozegrał już trzeci sezon na parkietach NBA. W pierwszych dwóch łącznie notował średnio zdecydowanie mniej niż w ostatnich miesiącach.
W tym roku do Meczu Gwiazd jeszcze się nie załapał, ale to tylko kwestia czasu. Silny, atletyczny podkoszowy, który potrafi panować nad piłką jak obrońca to skarb, o jakim marzy każdy trener. Ma świetny pierwszy krok, potrafi dobrze ściąć bez piłki, stanowi dużą wartość dodaną w obronie.
Jest bardzo inteligentnym i wszechstronnym graczem, a wciąż robi postępy, poszerza wachlarz umiejętności i daje ogromne, uzasadnione nadzieje na przyszłość.
Statystyki: 19 pkt, 7,1 zb, 2,8 as
ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"
Stephen Curry (Golden State Warriors) Lider Golden State Warriors robił wszystko, aby utrzymać drużynę przy życiu. Pod nieobecność Kevina Duranta czy Klaya Thompsona rozgrywał wielkie mecze w finale, jednak było to za mało. 31-latkowi zabrakło wsparcia ze strony swoich kolegów, niektórych zastąpienie Duranta czy Thompsona zdecydowanie przerosło.
Zobacz także: Anwil Włocławek pokazał klasę w najważniejszym meczu Stephen Curry kolejny sezon z rzędu udowodnił, że jest geniuszem. W rundzie zasadniczej miał swoje wzloty i upadki, jednak w kluczowym momencie sezonu nie zawiódł drużyny. Do trzeciego z rzędu mistrzostwa zabrakło mu szczęścia. Koszykówka to sport zespołowy i w pojedynkę nic nie zdziała.
Statystyki: 28,2 pkt, 6 zb, 5,7 as
James Harden (Houston Rockets)
Brodacz z Teksasu rozegrał kolejny świetny sezon. Amerykanin w trakcie rozgrywek "wykręcał" niesamowite statystyki. W styczniu notował średnio 43 (!) punktu na mecz a w całym sezonie 31,6. Wielkie uznanie zyskał także wśród zawodników, którzy w anonimowym głosowaniu wybrali go MVP rundy zasadniczej.
Sam James Harden nie zbawił jednak Houston Rockets. Ekipa z Teksasu nie awansowała nawet do finału konferencji zachodniej. Z tego powodu w klubie dojdzie do małego trzęsienia ziemi. Jak dowiedział się niezawodny Adrian Wojnarowski z "ESPN", tylko Harden na 100 procent pozostanie w drużynie na kolejny sezon. Reszta graczy, wliczając Clinta Capele czy Chrisa Paula, może zostać wymieniona do innego klubu.
Statystyki: 31,6 pkt, 8,6 zb, 3,6 as
Portland Trail Blazers Trudno wyróżnić tylko jednego zawodnika w tej ekipie. Koszykarze z Portland w finale konferencji zachodniej gładko przegrali z Golden State Warriors (0:4), jednak sam awans do finału był dla nich wielkim osiągnięciem. Liderem zespołu był oczywiście Damian Lillard, który notował średnio 25,8 punktu na spotkanie.
Zobacz także: Kawhi Leonard. Sukces rodzi się w bólach Lillarda dzielnie wspierali C.J. McCollum, Enes Kanter czy Jusuf Nurkic, który w kluczowym momencie sezonu doznał jednak fatalnej kontuzji (otwarte złamanie nogi). Do tego momentu środkowy rozgrywał naprawdę bardzo dobry sezon. Bośniacki zawodnik wystąpił w nim w 71 spotkaniach, w których notował po 15,4 punktu, 10,3 zbiórki i 3,2 asysty.
Giannis Antetokounmpo (Milwaukee Bucks)
Grecki koszykarz udowodnił swoją wartość. Jest to pierwszy sezon dla Giannisa Antetokounmpo, w którym został wybrany do najlepszego składu ligi. Rok i dwa lata wcześniej, Giannis kończył głosowanie w drugiej piątce.
To pokazuje, że jego kariera idzie we właściwym kierunku. Już teraz niewiele brakowało, aby to Milwaukee Bucks zagrali w wielkim finale z Golden State Warriors. Warto podkreślić, że Antetokounmpo w 2020 roku będzie mógł podpisać bajeczną umowę, wartą aż 247 milionów dolarów. To największa wartość kontraktu w historii NBA.
Paul George (Oklahoma City Thunder) Amerykanin ustąpił tylko Jamesowi Hardenowi w klasyfikacji najskuteczniejszych koszykarzy w NBA. Pod względem statystycznym rozegrał zdecydowanie najlepszy sezon w karierze. Oklahoma City Thunder nie zdziałała wiele w play-offach, jednak na grę Paula George'a patrzy się z wielką przyjemnością.
- To pokazuje jaki postęp zanotował w NBA. Jestem bardzo dumny z tego, co robi, ponieważ jest znakiem rozpoznawczym dla tej ligi - powiedział Michael Jordan.
Statystyki: 28.6 punktu, 8,6 zbiórek, 3,6 asysty