- Jesteśmy rozczarowani naszą postawą. Nie wykorzystaliśmy atutu własnego boiska. Nasze zaangażowanie zostało w szatni i to się przełożyło na wynik końcowy. Psychicznie źle podeszliśmy do tego spotkania. Wydawało nam się, że Stelmet nie będzie już wierzył w sukces. Powinniśmy od początku tryskać energią, a tak się nie stało. Wyglądaliśmy mizernie na tle gości i rywale zwyciężyli zasłużenie. Chcieliśmy świętować, a zostaliśmy mocno pokarani. Teraz musimy wyjść na boisko w środę i wykonać naszą robotę - tak niedzielny, piąty mecz finału Tauron Basket Ligi skomentował zawodnik PGE Turowa Zgorzelec Filip Dylewicz.