Nie spiesz się i nie myśl, że wychowasz gwiazdę, czyli jak wprowadzić dziecko w świat sportu

Materiały prasowe / Pobiegnij 1MILĘ z Joanną Jóźwik!
Materiały prasowe / Pobiegnij 1MILĘ z Joanną Jóźwik!

Pośpiech, owładnięcie myślą o wychowaniu przyszłej gwiazdy i realizowanie swoich niespełnionych ambicji - to główne błędy rodziców przy wprowadzaniu dzieci do sportu. Eksperci zalecają: dajmy dziecku czas, własną drogę i nie wymagajmy sukcesów.

W tym artykule dowiesz się o:

Który rodzic nie marzy wychowaniu przyszłej gwiazdy sportu? Który tata i która mama nie chcieliby, żeby ich dziecko założyło kiedyś biało-czerwoną koszulkę reprezentacji Polski, strzeliło gola w arcyważnym meczu albo zdobyło medal igrzysk olimpijskich? Żeby sportowa kariera dała synowi czy córce sławę, powszechny szacunek i dostanie życie, a im zaszczytne miano wychowawców gwiazdy?

Jeśli prowadząc dziecko na trening myślicie o nim jako o przyszłym Robercie Lewandowskim albo następczyni Igi Świątek, popełniacie błąd. A nawet kilka błędów na raz. O tym, jakie są największe rodzicielskie błędy przy wprowadzaniu dzieci w sportowy świat, jakie postawy przyjmować, a jakich unikać, mówią nam dwaj mistrzowie świata oraz propagatorzy sportu wśród dzieci i młodzieży - Sebastian Chmara i Marcin Możdżonek.

"Nie spieszę się"

- Każdy rodzic, który zaczyna wprowadzać dziecko w świat sportu, powinien napisać sobie dużymi literami: "Nie spieszę się" - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Chmara, mistrz świata w siedmioboju z Maebashi z 1999 roku. Wskazuje, że klasycznym błędem ojców i matek jest zbyt wczesne ukierunkowywanie dzieci na tą dyscyplinę, którą dla nich wybrali.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć!

- A przecież nie bez powodu klasy sportowe profilowane na konkretne dyscypliny tworzy się zgodnie z ustawą dopiero od czwartej klasy szkoły podstawowej - zauważa. - Wyjątkami są pływanie i gimnastyka, ponieważ to dyscypliny dobrze stymulujące rozwój fizyczny maluchów i bezpieczne dla nich.

I właśnie sporty ogólnorozwojowe Chmara wskazuje jako te, od których najlepiej zacząć zaznajamianie maluchów z aktywnością fizyczną. Na piłkę nożną czy siatkówkę przyjdzie jeszcze czas. Dla kilkulatka lepsze będzie to, co bardziej przypomina jego naturalną aktywność. Poza pływaniem i gimnastyką były lekkoatleta poleca też sport, który sam uprawiał.

- Jak dziecko nauczy się chodzić, niedługo później już biega, podskakuje, robi fikołki, rzuca zabawkami. A przecież na tym właśnie polega lekkoatletyka, że się biega, skacze i rzuca. W ten sposób buduje się szybkość, skoczność, wytrzymałość i koordynację ruchową, a to cechy ważne w wielu innych dyscyplinach. Moim zdaniem zbyt wczesna specjalizacja nie jest dobra dla dziecka, może prowadzić do wad postawy czy kontuzji. Dlatego zdecydowanie lepiej postawić na bezpieczniejszą "ogólnorozwojówkę", która pomoże kilkulatkowi się rozwinąć, wykształci w nim nawyk aktywności fizycznej i stworzy bazę do ewentualnej specjalizacji - mówi były siedmioboista, który od kilku lat popularyzuje lekkoatletykę jako sport pierwszego kontaktu dla dzieci i młodzieży w ramach programu "Lekkoatletyka dla każdego".

Na sport, który rodzic lubi najbardziej, Chmara radzi namawiać swoją pociechę trochę później. Kiedy już urośnie i w pełni rozwinie się fizycznie.

Podobnego zdania jest Marcin Możdżonek, złoty medalista siatkarskich mistrzostw świata z 2014 roku. - 16-latek powinien już wiedzieć, jaki sport chciałby uprawiać. Ale 8-latek absolutnie nie. On powinien próbować wielu sportów, zwłaszcza takich, które sprzyjają ogólnemu rozwojowi. Czytałem, że jeśli chodzi o gry zespołowe, najlepszą dla rozwoju ogólnego dzieci są dwa ognie, ponieważ są podstawą do kilkunastu dyscyplin zespołowych.

Niespełnione ambicje rodziców

Możdżonek, przewodniczący Społecznej Rady Sportu przy Ministerstwie Sportu i Turystyki, za największy rodzicielski błąd uważa rzecz mocno związaną ze zbyt szybkim kierunkowaniem maluchów na tę dyscyplinę, którą wymarzyli sobie rodzice. - Moim zdaniem najbardziej trzeba unikać realizowania poprzez dzieci swoich niespełnionych sportowych ambicji - mówi.

Dodaje, że takie zachowanie prowadzi do wpychania dzieciaków do dyscyplin, do których one się nie nadają, na przykład ze względu na swoją konstrukcję fizyczną, albo których uprawianie nie sprawia im przyjemności. - Ktoś gra w piłkę nożną albo w tenisa, bo tak chce tata albo mama. Nie idzie mu to najlepiej, nie daje frajdy, ale trenuje dalej, żeby nie rozczarować rodziców. A może ta dziewczynka czy ten chłopiec wolałaby biegać albo grać na skrzypcach? Może do tego ma zdecydowanie lepsze predyspozycje?

Możdżonek taką niepożądaną i błędną postawę rodziców widzi na co dzień w czasie treningów i turniejów młodzieżowych, które organizuje jego fundacja. - Rodzice pchają dzieciaki do siatkówki, bo jest modna i popularna, bo chcą kiedyś zobaczyć syna czy córkę w koszulce reprezentacji Polski. Dla siatkówki to dobrze, ale dla tych dzieci nie zawsze. Myślę, że przez zmuszanie dzieci do uprawiania dyscyplin, których one same dla siebie nie wybrały, straciliśmy mnóstwo nie tylko sportowych talentów.

Nie myśl, że wychowasz gwiazdę

Tysiąc dzieci, które zaczyna uprawiać sport, to tysiąc marzeń matek i ojców o pięknej przyszłości związanej z zawodowym sportem. Jednak z tego tysiąca jakikolwiek kontakt z profesjonalną karierą będzie miało najwyżej kilkoro maluchów. Dlatego nasi rozmówcy zalecają rodzicom zdrowy rozsądek: Waszym celem nie powinno być wychowanie reprezentanta Polski, a zdrowego człowieka.

- Rolą rodzica jest wspieranie dziecka, motywowanie go, stymulowanie do rozwoju, dyscyplinowanie. Nie może jednak patrzeć na dziecko jak przyszłą gwiazdę piłki nożnej albo tenisa. Muszą wiedzieć, że w sporcie zawodowstwo jest dla nielicznych. Żeby do niego dojść, trzeba bardzo wiele znieść. Presji, treningów, obciążeń fizycznych i psychicznych, rozłąki z rodziną. A nie każdy to potrafi i nie każdy tego chce - tłumaczy Możdżonek.

- Chcąc za wszelką cenę wychować mistrza wywieramy na nasze dziecko wielką presję, osaczamy je - mówi Chmara. - Sukces nie jest czymś, czego powinniśmy oczekiwać. Rodzic powinien gratulować udziału w zawodach, a nie osiągniętego w nich wyniku. A już na pewno nie powinien okazywać niezadowolenia z rezultatu osiągniętego przez dziecko. Do wieku kilkunastu lat, i myślę tu bardziej o 17-18 niż 12, sport powinien być zabawą. Nieważne, czy syn lub córka zajmą trzecie, ósme czy piętnaste miejsce. Najważniejsze, żeby chciało przychodzić na treningi i jeździć na zawody. Jeśli ma talent do danej dyscypliny, gwarantuję, że w pewnym momencie będzie to widać.

A co, jeżeli talent się nie objawi? Możdżonek podkreśla, że dziecko powinno wiedzieć, że rodzice nie wymagają od niego podążania sportową drogą za wszelką cenę. - Nie możemy mieć pretensji, jeśli usłyszymy od dziecka, że brakuje mu ochoty lub umiejętności do zrobienia kariery w sporcie i że woli na przykład karierę naukową. Zaakceptujmy i zrozummy taką decyzję - zaleca.

Pamiętajmy, że ruch jest dziecku potrzebny

Nie oznacza to jednak, że należy pozostawić dziecko samemu sobie i nie zachęcać go sportu. To właśnie rodzice powinni zadbać o wypracowanie u synów i córek nawyku aktywności fizycznej.

- A wielu rodziców niestety uważa ruch we wczesnym wieku za niepotrzebny. To duży błąd - mówi Chmara. - Dzieci muszą się ruszać. Jeśli nie będą, pojawią się problemy oddechowe, z układem krążenia, tendencje do tycia. Nie starajmy się być ich trenerami, ale bądźmy przewodnikami po świecie aktywności. Chodźmy na wspólny spacer. Jedźmy na wycieczkę rowerową, pograjmy w badmintona, wybierzmy się na basen. Róbmy cokolwiek, żeby dziecko nabrało ochoty na wysiłek fizyczny. To nasza rola i nasza odpowiedzialność - zaznacza był mistrz świata w siedmioboju.

Czytaj także:
Dla kogo MŚ 2022? Wiemy, w których polskich miastach siatkarski mundial nie zagości
Mocny ruch Polsatu ws. transmisji sportowych

Źródło artykułu: