Wojciech Nowicki obronił tytuł mistrza Europy, natomiast Paweł Fajdek tym razem znalazł się poza podium. Złoty medalista z MŚ w Eugene zaczął od dwóch nieudanych prób, a następnie skończył z wynikiem 79,15 m. Do medalu zabrakło mu 30 cm.
- Zawody nam odjechały przez to opóźnienie. Była rozgrzewka, później siedzieliśmy około pół godziny na tyłkach. Ja nie lubię takich sytuacji. To nie jest mój pierwszy start, gdzie później jestem przegrzany i te rzuty nie są takie, jakie powinny być - powiedział Fajdek w rozmowie z TVP Sport.
33-latek podkreślił, że najbardziej żałuje pierwszego rzutu, w którym młot zahaczył o siatkę. Uważa, że w tej próbie mógł osiągnąć nawet 82 metry (taki wynik dał złoto Nowickiemu).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening
- Nie ma już woli walki w momencie, gdy są mistrzostwa Europy, nikt o to nie dba. Mówię nie o sportowcach, a generalnie, jak to wygląda dalej. To już totalne opary. Po drodze oczywiście były jakieś problemy, ale mam już 33 lata i nie mogę mieć przez cztery miesiące formy. Wolę wygrywać mistrzostwa świata, a nie Europy - mówił dalej.
Aktualny mistrz świata tłumaczył następnie, że wiek to nie jest problem. Kluczowa okazała się dyspozycja dnia. Znacznie lepiej czuł się podczas środowych eliminacji, w których zwyciężył z wynikiem 79,76 m.
- Wydaje mi się, że głównym powodem jest opóźnienie. Kazali nam łazić w tę i we w tę pod stadionem. Niefajnie. My w deszczu lubimy rzucać, oni nam kazali czekać aż przestanie padać. Później nam padało pół konkursu i nikt nie krzyczał. Organizatorzy robią czasem takie ciekawostki - zakończył.
Czytaj także:
- Polska medalistka pół roku temu była gotowa zerwać ze sportem. "Była silniejsza od wszystkich kolegów z grupy"
- Niesamowity wyczyn! Adrianna Sułek z medalem mistrzostw Europy