Decyzja po zawodach. Polski mistrz skrzywdzony przez światowe władze
Mistrz olimpijski z Tokio w chodzie na 50 km nie ma ostatnio dobrej passy. Najpierw musiał radzić sobie z kontuzją kolana, dodatkowo wycofano się z organizacji wyścigów na jego koronnym dystansie, a po MŚ zmieniono minima na kolejne zawody.
Tuż po wyścigu mistrzostw świata wszyscy byli pewni, że Polak wypełnił także minimum kwalifikacyjne na kolejne mistrzostwa, które już za rok odbędą się w Budapeszcie. To dawałoby mu duży komfort przygotowań i pozwalało od początku skupić się na najważniejszym starcie sezonu. Chwilę później okazało się jednak, że nasz reprezentant został skrzywdzony najnowszą decyzją przedstawicieli World Athletics.
- Tuż po starcie w Eugene wydawało nam się, że wypełniliśmy minimum kwalifikacyjne w chodzie na 35 kilometrów na kolejne mistrzostwa świata. Niestety po zawodach działacze zdecydowali się przesunąć granicę o całą minutę i to spowodowało, że Dawid wciąż będzie musiał wypełnić minimum, by wystartować w Budapeszcie - przyznaje trener, a prywatnie ojciec zawodnika, Grzegorz Tomala. - Musimy znaleźć szybki start w odpowiednim terminie, by nie dublować przygotowań. Start na 35 kilometrów to jednak spory wysiłek - dodaje trener.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!Decyzja została podjęta przez World Athletics dopiero po rywalizacji na 35 km w Eugene i nikt z przedstawicieli światowej federacji lekkoatletycznej nie tłumaczył jej powodów. Teraz Tomala będzie musiał jeszcze mocniej poprawić rekord życiowy, by myśleć o walce o medale. Minimum na MŚ w Budapeszcie obecnie jest na poziomie 2:29:40 (aby wystartować na MŚ w Eugene wystarczyło uzyskać wynik 2:33:00).
Dla Tomali ten sezon nie był łatwy, ponieważ z Tokio wrócił z kontuzją kolana, a dodatkowo potrzebował nieco dłuższej przerwy na wypełnienie nowych obowiązków marketingowych. Przygotowania do tegorocznych startów rozpoczął więc później niż zwykle, a dodatkową trudnością było przestawienie się z dystansu 50 km na 35 km. Z tego właśnie powodu ostatecznie odpuścił start w mistrzostwach Europy i rozpoczął już regenerację przed kolejnym okresem treningowym.
- Dawid jest teraz w trakcie leczenia i właśnie z tego powodu zdecydowaliśmy się odpuścić start w mistrzostwach Europy. Po prostu szkoda było ryzykować, bo przecież w perspektywie mamy przyszłoroczne mistrzostwa świata, a igrzyska olimpijskie już za dwa lata. Zależy nam, by dobrze przygotować się do tych imprez i na tym się teraz skupiamy - dodaje Grzegorz Tomala.
Mateusz Puka, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Fajdek tłumaczy się ze swoich słów
Mąż zgodził się sponsorować jej karierę