6 lutego w Turcji, blisko granicy z Syrią, doszło do silnych trzęsień ziemi, w których zginęło około 50 tysięcy ludzi, a według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych swoje domy straciło co najmniej 1,5 miliona osób. Była to najtragiczniejsza klęska żywiołowa we współczesnej historii kraju.
Tymczasem Turcja jest gospodarzem rozpoczynających się w czwartek Halowych Mistrzostw Europy w lekkiej atletyce, a udział w nich weźmie 27 reprezentantów Polski.
Czy po tak wielkiej tragedii, a także po odnotowywaniu kolejnych trzęsień ziemi w Turcji w kolejnych dniach był plan, aby wycofać z imprezy Biało-Czerwonych? Czy pojawił się też pomysł odwołania mistrzostw?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
W rozmowie z WP SportoweFakty prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Tomasz Majewski przyznaje, że od początku był w kontakcie z organizatorami HME, czyli Europejską Federacją Lekkoatletyczną.
- Cały czas dostawaliśmy od nich bieżące informacje. Regularnie wysyłali newslettery, w których dementowali nieprawdziwe teorie i doniesienia, że mistrzostwa są zagrożone - mówi były dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.
Już dzień po pierwszym trzęsieniu ziemi European Athletics opublikowało oświadczenie ws. tragedii i Halowych Mistrzostw Europy.
Dramatyczne chwile na MŚ! Czytaj więcej--->>>
"Na ten moment wszystkie przygotowania do imprezy idą zgodnie z planem. Współpracujemy z Turecką Federacją Lekkoatletyczną, Lokalnym Komitetem Organizacyjnym oraz odpowiednimi władzami i zapewnimy wszelką pomoc i wsparcie w razie potrzeby. Monitorujemy sytuację i będziemy przekazywać dalsze aktualizacje.
Jednak przede wszystkim jesteśmy myślami ze wszystkimi, których dotknęły te tragiczne wydarzenia" - przekazano.
Dodajmy, że epicentrum trzęsień ziemi znajdowało się w prowincji Gaziantep, oddalonej od Stambułu o około 1000 kilometrów.
Według Majewskiego w ciągu kolejnych tygodni nie przekazano ani jednej informacji, w której dano by do zrozumienia, że mistrzostwa są zagrożone.
- Nie było tematu odwołania mistrzostw czy przeniesienia ich do innego kraju. Część naszych lekkoatletów jest już na miejscu, wszyscy czują się bezpiecznie - poinformował prezes PZLA.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy byli przekonani, że impreza dojdzie do skutku. Pytany przed wylotem do Stambułu o tę sytuację Kajetan Duszyński przyznał w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że spodziewał się odwołania Halowych Mistrzostw Europy.
- Jestem nieco zdziwiony, że te mistrzostwa się w ogóle odbywają. Ja jestem jednak zawodnikiem i staram się nie roztrząsać, do jakiego lecę kraju. Inaczej jednak będzie się odbierało tę imprezę, wiedząc, że kraj-gospodarz jest w żałobie i nadal walczy z konsekwencjami tego strasznego kataklizmu - powiedział mistrz olimpijski z Tokio w sztafecie 4x400 metrów.
Mistrzostwa Europy rozpoczną się w czwartek i potrwają do niedzieli.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Czytaj także:
"Nie do końca temat jest historią". Co z bólem pleców Dawida Kubackiego?