Tego kibice się nie spodziewali. Jeszcze kilka tygodni temu Małgorzata Hołub-Kowalik publikowała w mediach społecznościowych zdjęcia z treningów, powrót na bieżnię (sprinterka nie startowała w sezonie halowym - przyp. red.) wydawał się kwestią czasu.
W niedzielę dwukrotna medalistka olimpijska z Tokio zaskoczyła jednak fanów, informując że zawiesza karierę. Powód? Na szczęście bardzo radosny - wraz z mężem spodziewają się dziecka. Lekkoatletka jest w czwartym miesiącu ciąży i w tym roku nie zobaczymy jej podczas zawodów.
Czy 30-latka zamierza jeszcze wrócić do sportu? Jak zareagowała na słowa lekarzy i kto wiedział o jej ciąży przed nią? O tym wszystkim utytułowana sprinterka mówi pierwszy raz w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!
Tomasz Skrzypczyński: Przyznam się, że gdy w niedzielę zobaczyłem twój post, szybko sprawdziłem, kiedy został opublikowany. Dzień wcześniej mieliśmy przecież prima aprilis...
Małgorzata Hołub-Kowalik, złota i srebrna medalistka olimpijska, dwukrotna medalistka mistrzostw świata, mistrzyni Europy w sztafecie 4x400 metrów: Muszę ujawnić, że przez długi czas myślałam, żeby opublikować post właśnie 1 kwietnia. Po co? Żeby sprawdzić reakcję ludzi. Jednak w końcu uznaliśmy z mężem, że to nie jest temat do żartów, ale poważna sprawa.
Długo czekałaś z opublikowaniem tej informacji?
Trochę z tym czekaliśmy, ponieważ sam początek ciąży jest przecież niewiadomą, mogą się pojawić komplikacje. Nie byłabym też gotowa na publiczne tłumaczenia, gdyby coś potoczyło się nie po naszej myśli.
Jaka była pierwsza reakcja na słowa lekarza? Radość? Szok? Czy może jedno i drugie?
Właśnie tak było. Wielka radość, ale jednocześnie szok i jednak spore obawy. Na początku bardzo się ucieszyłam, ale szybko zaczęło do mnie docierać, że przecież my się do tego nie nadajemy! Pojawiły się myśli: jak sobie z tym poradzimy, co zrobimy? Czyli szczęście, ale też obawy. I w sumie mam je do tej pory.
Kiedy pojawiły się pierwsze sygnały, że coś się dzieje? Organizm dawał jakieś znaki?
Tak, przeczuwałam, że coś się dzieje, bo dobrze znam swoje ciało. Dlatego dość szybko poszłam do lekarza, żeby to potwierdzić. Ale jednocześnie dalej trenowałam, choć oczywiście nie tak intensywnie. Dostałam teraz sporo wiadomości, że ludzie się jednak tego domyślali, bo nie pojechałam zimą na żaden obóz, a także że ich zdaniem troszkę przytyłam.
Ujawniłaś, że trochę też wybrałaś moment na urodzenie dziecka.
Nie jestem najmłodsza, a to odpowiedni czas. Sportowo jestem spełniona, mam medale wszystkich imprez...
Ale to nie koniec?
Będę próbowała wrócić do sportu! Nie wiem, czy mi się uda, obiecuję, że spróbuję. Ale jeśli nie, to mój świat się nie zawali. Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała. Cały czas się ruszam, nie potrafię inaczej. Poza tym chcę, żeby mój ewentualny powrót do sportu był łatwiejszy.
Będziesz szukać rad u koleżanek z bieżni? Marika Popowicz-Drapała wróciła do sportu po ciąży w ekspresowym tempie i odnosi niemałe sukcesy.
Tak! Z Mariką jestem w stałym kontakcie. Ona jako jedna z pierwszych zauważyła pewne zmiany i tak naprawdę już przede mną była pewna, że jestem w ciąży! Na pewno będę się posiłkować doświadczeniami dziewczyn, które były w takiej sytuacji. Sama przecież jestem laikiem.
Napisałaś w innym poście, że jesteś zaskoczona tak pozytywną reakcją kibiców. A ja jestem zaskoczony, że się dziwisz.
Może nie byłam zaskoczona reakcją, ale ogromem wiadomości i to od osób, z którymi już nie mam tak częstego kontaktu, np. z dziewczynami, z którymi trenowałam lata temu. Piszą do mnie, że sport jest fajny, ale bycie mamą to coś innego. I żebym się nie przejmowała. Cieszę się, że kibice też zareagowali bardzo ciepło.
Byłam też pod wrażeniem reakcji moich sponsorów i klubu AZS UMCS Lublin. Wszyscy mi powtarzają, żebym przede wszystkim myślała o zdrowiu swoim i dziecka. Czyli nie patrzyli na mnie stricte zawodowo, ale jak na człowieka. Cieszę się, że trafiłam w swoim życiu na tak dobrych ludzi. I dziękuję im za to. Cały czas będę ich wspierać na tyle, na ile będę mogła, choć teraz nie na bieżni.
Kibice się cieszą razem z tobą, koleżanki z bieżni też. A co na to trenerzy Maksymiuk i Matusiński? Brak Małgorzaty Hołub-Kowalik w składzie sztafety 4x400 metrów zawsze jest niecodziennym widokiem.
Każdy z moich trenerów sam ma dwójkę dzieci, więc rozumieją całą sytuację. Pogratulowali mi, cieszą się moim szczęściem, ale z drugiej strony mówią: ale Gosia, spokojnie, do igrzysk w Paryżu trzeba wrócić!
Najpierw czeka cię jednak całkowita zmiana życia i więcej odpoczynku. A ciebie zawsze wszędzie pełno.
A to jest mój największy problem - ja nie potrafię leżeć! Odpoczywam tylko aktywnie.
Ludzie pytają mnie teraz, co jest trudniejsze: oczekiwanie na igrzyska olimpijskie czy oczekiwanie na dziecko. I chyba to drugie, bo na igrzyskach wiedziałam, co mnie czeka. Tutaj tego nie wiem!
Joanna Jóźwik szczerze o depresji. Czytaj więcej--->>>
Mocny przekaz Anity Włodarczyk. Czytaj więcej--->>>