Dramat Femke Bol na ostatnich metrach. Polacy nie sprawili niespodzianki
Reprezentacja Polski dopiero po proteście znalazła się w stawce finału sztafety mieszanej 4x400 metrów. Biało-Czerwoni nie sprawili jednak niespodzianki na MŚ w Budapeszcie. Zwyciężyło USA z rekordem świata, a na mecie rozegrał się dramat Femke Bol.
Polska spadła na ostatnie miejsce i początkowo znajdowała się poza finałem. Działacze od razu zareagowali i złożyli protest. Ten został rozpatrzony pozytywnie, dzięki czemu Biało-Czerwoni zostali dołączeni do obsady finału jako dziewiąta reprezentacja (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
Względem eliminacji doszło do jednej zmiany w składzie. Kajetana Duszyńskiego zastąpił zaledwie 19-letni Igor Bogaczyński, który rozpoczynał bieg.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #6. Nikola Horowska ozłocona. "Przeżywałam w tym roku trudne chwile"Pałeczkę przekazywał na ostatniej pozycji. Lokaty nie zdołała także poprawić Wyciszkiewicz-Zawadzka i na półmetku rywalizacji Polacy nadal byli 9.
Dobrą zmianę dał Karol Zalewski, który znalazł się przed Irlandczykiem. Na koniec Marika Popowicz-Drapała dała się jednak wyprzedzić.
Reprezentacja Polski zajęła ostatecznie 8. miejsce (3:15.49 min.), a wszystko za sprawą dramatu, jaki rozegrał się tuż przed samą metą.
Walkę o złoto toczyły Femke Bol i Alexis Holmes. Amerykanka zrównała się z rywalką. Holenderka straciła równowagę i na 2-3 metry przed końcem rywalizacji upadła, wypuszczając pałeczkę z ręki.
Przekroczyła linię mety, ale Holendrzy nie zostali sklasyfikowani. Niedługo wcześniej w podobny sposób złoto na 10.000 metrów straciła Sifan Hassan. Amerykanie zwyciężyli z rekordem świata 3:08.80 min. Podium uzupełnili Brytyjczycy i Czesi.
Czytaj także:
- Polak biegł w czołówce. Zobacz, co nagle zrobił jego rywal [WIDEO]
- Bardzo mocne słowa Sofii Ennaoui. "Czuję się wrakiem człowieka"