- Jest naszą ambicją i zamiarem, aby rozpocząć starania o letnie igrzyska olimpijskie w naszym kraju w roku 2036 - ogłosił 27 września prezydent Andrzej Duda podczas Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki w Zakopanem.
Jak przekonywał Duda, pod względem infrastrukturalnym będziemy "w stu procentach gotowi" do organizacji tego wydarzenia. Wyliczał, że w całym kraju mamy obecnie 5 tys. km dróg ekspresowych i autostrad, a najpóźniej do 2033 r. będzie ich 8 tys. km.
Realne jak lot w kosmos
Sceptycznie do pomysłu podchodzą posłowie aktualnej opozycji, która jednocześnie, ze względu na większość sejmową, jest w przededniu sformułowania rządu. - Idea organizacji igrzysk została rzucona bez praktycznie żadnych konsultacji i nie jestem fanem tego pomysłu - przyznaje poseł Koalicji Obywatelskiej, a wcześniej prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. - Zresztą rozmawiam od kilku dni z innymi posłami PO i nie zauważam żadnego zainteresowania tym tematem. O tym w ogóle się nie mówi, a jedynym, który odświeżył ten temat był prezydent Andrzej Duda.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
Jeszcze bardziej stanowczo do pomysłu odniósł się poseł Robert Dowhan, biznesmen i były prezes Falubazu Zielona Góra. - Kwestię organizacji w Polsce igrzysk olimpijskich od początku traktowałem tylko jako element kampanii wyborczej. Obecnie są ważniejsze potrzeby niż wydawanie miliardów złotych na obiekty, które będą potrzebne tylko przez kilka dni. Z tego powodu tę propozycję traktuję równie realnie jak regularne loty Polaków w kosmos i założenie tam stacji kosmicznej. Niby można to zrobić, ale raczej nie warto. Temat umrze śmiercią naturalną, a co jakiś czas będzie jedynie odgrzewany w mediach. Kocham sport, ale na teraz są w Polsce ważniejsze sprawy.
- Jako były sportowiec chciałbym w Polsce igrzysk olimpijskich. Ale dzisiaj jest wiele znacznie ważniejszych wyzwań jak choćby odbudowanie praworządności, demokracji, czy budżetu kraju. Trzeba zobaczyć, w jakim stanie są finanse państwa i dopiero później zdecydować o przyszłości tego projektu. Być może najlepiej byłoby, gdyby kwestia igrzysk była przedmiotem referendum - dodaje z kolei parlamentarzystka w wieloletnim doświadczeniem, a wcześniej znana snowboardzistka i uczestniczka trzech zimowych igrzysk olimpijskich Jagna Marczułajtis-Walczak.
Społeczna chęć
Aleksander Kwaśniewski, były prezydent i prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego przypomina, że on sam starał się o igrzyska w naszym kraju, jednak zimowe.
- Straciliśmy wtedy dużą szansę, bo Kraków i Zakopane ze Słowakami faktycznie mogły je zorganizować. Dziś bym nie optował za zimowymi, bo zmiany klimatyczne powodują, że śniegu jest mało. To sprawiłoby spore kłopoty. A letnie? Kocham igrzyska i jestem za! Chciałbym jednak, żeby w Polsce była społeczna chęć zrobienia dobrych igrzysk. Obawiam się, że nasza kultura sportowa nie jest wystarczająca, żeby zrobić wybitne zawody tej rangi - twierdzi Kwaśniewski w rozmowie z WP SportoweFakty.
25 maja 2014 r. w Krakowie odbyło się referendum, w którym mieszkańcy zagłosowali przeciw organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 r. Były szef PKOl twierdzi, że dziś wynik mógłby być taki sam. Zresztą nie tylko w Krakowie.
- Jeśli mówimy o igrzyskach w roku 2036 lub 2040, to już będę mieć prawie 90 lat. Chciałbym tego dożyć - przyznaje Kwaśniewski. - Same rozważania są dziś jednak czysto teoretyczne. Jeśli chcemy starać się o taką imprezę, powinniśmy zacząć już dziś. Do tego musimy organizować najpierw jedną, potem dwie, trzy duże imprezy sportowe, jak mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata. Mamy niezłą infrastrukturę, ale za 15-30 lat będzie przestarzała - dodaje.
Dlatego też Kwaśniewski uznaje decyzję ws. starań o igrzyska jako niezwykle poważną.
- Jak już powiedziałem, byłbym za, ale widzę wiele problemów, które trzeba wcześniej rozwiązać. Hasła olimpijskie należy oderwać od polityki. Do tego warunki, pieniądze, społeczne oczekiwania. Bez tych czynników trzeba dać sobie spokój - zaznacza były prezydent.
Dawid Góra, WP SportoweFakty