Ewa Swoboda: Chcę awansować do finału igrzysk! Niech reszta się boi

Ewa Swoboda w weekend wygrała rywalizację na 60 metrów podczas Orlen Cup w Łodzi i obecnie zajmuje pierwsze miejsce w światowym rankingu. Polka ma jednak dużo ambitniejsze plany na ten sezon i mówi o nich otwarcie.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Ewa Swoboda Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Ewa Swoboda
Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Najważniejszy sezon w karierze rozpoczęła pani świetnie, bo od ustanowienia najlepszego wyniku w tym roku na świecie na 60 metrów (7.04 - dop. aut.).

Ewa Swoboda, najlepsza polska sprinterka: Jeszcze nigdy przed sezonem halowym nie biegało mi się tak szybko i lekko. Z występu w Łodzi jestem zadowolona. Proszę się nie obrazić za bezpośredni zwrot, ale nie pierd**ę się w tańcu. Chcę w tym roku awansować do finału igrzysk olimpijskich! Niech reszta się boi.

Śmiała deklaracja. Jest aż tak dobrze?

Mam jasno postawiony cel na ten rok i będę do niego dążyć. W pierwszych tegorocznych zawodach osiągnęłam bardzo dobry wynik, chociaż lekko zaspałam w blokach. Muszę jeszcze sporo popracować nad startami. Pierwsze zawody w tym roku kosztowały mnie naprawdę dużo stresu. Czułam się dobrze, ale pierwszy występ to zawsze jest niewiadoma.

Skupia się pani tylko na igrzyskach? W tym roku są jeszcze halowe mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy.

Myślę już o halowych mistrzostwach świata. Wracam do mojego ukochanego Glasgow, z którym mam świetne wspomnienia - zdobyłam tam złoty medal podczas mistrzostw Europy w 2019 roku. Do dziś wspominam tamten wyścig. Czas może nie był doskonały (7.09 - dop. aut.), ale byłam wtedy znakomicie nastrojona mentalnie. Do takiego stanu cały czas dążę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza

Zakładam, że poza ustawieniem sobie celów na ten sezon, pomyślała też pani o ewentualnej nagrodzie dla samej siebie. Co to będzie?

Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to kupię sobie drugie BMW M4. Tym razem czarne.

Z każdym sezonem biega pani coraz szybciej. Można powiedzieć, że jest pani obecnie w szczytowym momencie swojej kariery?

Jednym z moich marzeń jest także rekord Polski na sto metrów. Wiem, że jestem coraz bliżej, a zarazem coraz dalej. Bliżej, bo zbliżam się do niego wynikowo, a dalej, bo jednak za chwilę będę miała 27 lat i młodsza już nie będę. Urywanie kolejnych setnych sekundy nie będzie przychodziło aż tak łatwo. Od lat idę tą samą ścieżką. Nie ma mowy o żadnej rewolucji, bo wiemy już, co działa na mnie najlepiej. Wierzę, że to jest droga, która już niedługo doprowadzi do tego, że będę regularnie biegała na hali poniżej siedmiu sekund. Jestem na to gotowa.

Czuje się pani największą gwiazdą polskiej lekkoatletyki? Kibice w Łodzi szaleli za każdym razem, gdy było wyczytywane pani nazwisko. Jak sobie pani radzi z popularnością?

Jak każdy zodiakalny lew uwielbiam być w centrum uwagi. Rozpoznawalność czy popularność bardzo mnie cieszą. Jedyne co czasem mi przeszkadza, to zbyt duże oczekiwania kibiców. Sama chciałabym za każdym razem bić rekord i dawać im radość, ale niestety nie wychodzi to aż tak często, jakbym chciała. Jestem tylko człowiekiem.

Słynie pani z nietypowych zachowań. Tuż po biegu zaczęła pani szukać na bieżni… sztucznego paznokcia. Dlaczego?

Tak mocno machałam rękoma w trakcie biegu, że paznokieć się złamał. Czułam, jak pęka. Poszłam go szukać, to był odruch.

Jest pani kolorowym ptakiem polskiej lekkoatletyki, czy to oznacza, że trudno pani utrzymać reżim związany z treningami, czy innymi kwestiami?

Bardzo staram się robić wszystko tak, jak trzeba. Dobrze się odżywiam, dużo śpię, sporo odpoczywam, a poza treningami się nie przemęczam. Do sportu podchodzę bardzo profesjonalnie. Niestety i tak często wstaję rano zmęczona. Czuję po sobie, że - ze względu na wiek - coraz trudniej się regeneruję.

Niedawno wystąpiła pani w ogólnopolskiej reklamie telewizyjnej, wydała kalendarz, w którym wystąpiła jako modelka. Szykuje pani coś jeszcze na ten olimpijski rok?

Aktorką raczej nie zostanę, ale zarówno reklama, jak i sesja zdjęciowa były wspaniałym doświadczeniem. Lubię robić nowe rzeczy, więc jeśli będzie jeszcze kiedyś okazja, to chętnie się podejmę. Na razie rozpoczęliśmy sezon, więc skupiam się na kolejnych startach i treningach. Po igrzyskach będzie czas na inne sprawy.

Jeszcze nie tak dawno zapierała się pani, że nigdy nie będzie mieć partnera-sportowca. Pani związek z płotkarzem Krzysztofem Kiljanem cały czas rozkwita.

Faktycznie zawsze mówiłam, że nie chcę już mieć chłopaka sportowca. Byłam w błędzie. Trafiłam znakomicie i bardzo się cieszę, że mam obok siebie taką osobę. Wspieramy się, a to jest najważniejsze. Na płotkach zupełnie się nie znam, dlatego tym bardziej podziwiam wszystkich, którzy startują w tej konkurencji.

Rozmawiał Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Skandal po finale z Polką. Nagła zmiana wyników
Prezydent da jej obywatelstwo, a ona Polsce medal?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×