Przed dwoma laty w Monachium polskie sprinterki zdobył srebrny medal mistrzostw Europy w sztafecie 4x100 metrów. W finale postawiono wówczas na zaskakujące zestawienie, które przyniosło spodziewany efekt. W finale pobiegły wówczas Anna Kiełbasińska i Marika Popowicz-Drapała, które startowały już wówczas na 400 metrów i świeżo upieczona mistrzyni na 100 metrów przez płotki Pia Skrzyszowska.
Na ostatniej prostej po medal pobiegła Ewa Swoboda, która będzie liderką naszej drużyny również w Rzymie. Srebrna medalistka na 100 metrów mogła więc wrócić do kraju z dwoma krążkami. Aby tak się stało, polska sztafeta musiała najpierw awansować do finału. W kwalifikacjach obok Swobody pobiegły Kryscina Cimanouska, Monika Romaszko i Magdalena Stefanowicz. Nasze panie wystartowały w drugiej serii.
Cimanouska z pewnością chciała zaprezentować się z jak najlepszej strony po rozczarowującym występie na dystansie 200 metrów. Polka białoruskiego pochodzenia bardzo dobrze rozpoczęła i przekazała pałeczkę Romaszko na jednej z czołowych lokat. Druga z naszych zawodniczek również solidnie wykonała swoje zadanie.
ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"
Na trzecim odcinku Stefanowicz bardzo dobrze pobiegła wiraż, utrzymując miejsce w czołówce. Swoboda pewnie ruszyła na ostatnią prostą, jednak nie potrafiła gonić rywalek. Dobiegła do mety na piątej lokacie z czasem 43.15 s. Po połączeniu wyników obu grup eliminacyjnych okazało się, że nasze panie wywalczyły miejsce w finale.
Polki awansowały z ósmym rezultatem. Najlepszy wynik kwalifikacji wykręciły Brytyjki (42.25 s), obejmując prowadzenie na tegorocznych listach europejskich. Finał sztafety 4x100 metrów kobiet na ME w Rzymie odbędzie się w środowy wieczór.
Zobacz także: