W półfinałowym biegu na 1500 m na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 Weronika Lizakowska wręcz roztrzaskała rekord Polski należący od 2000 roku do Lidii Chojeckiej (3:59,22).
Biegaczka z Kościerzyny uzyskała wynik 3:57,31. Prawdziwy nokaut. W jej oczach pojawiły się łzy. Niestety w strefie mieszanej płakała nie ze szczęścia, lecz z rozpaczy. Fantastyczny rekord Polski nie dał jej bowiem awansu do finału olimpijskiego.
Lizakowska była siódma w swojej serii, zaś do finałowego etapu przechodziło po sześć biegaczek z obu półfinałów (więcej TUTAJ>>).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Lekkoatletka zapisała się w pamięci kibiców, którzy mocno jej współczuli. Zmieniła się także, na plus, jej sytuacja w kadrze. W styczniu poleci na zgrupowanie do RPA. Jak przyznaje w rozmowie ze sport.pl, bardzo to docenia, zwłaszcza po tym, jak kiedyś wyleciała z kadry.
- To było dwa lata temu (...) Miałam kontuzję, nie mogłam pobiec w mistrzostwach Polski, no i niestety, wyleciałam z kadry - wspomina Weronika Lizakowska w rozmowie ze sport.pl. - Na początku 2023 roku pojechałam pierwszy raz na halowe ME, a do tego startu w Stambule szkoliłam się na własną rękę, wszystkie obozy sama opłacałam Hardkorowo było! - dodaje 26-latka.
Gdy znalazła się poza reprezentacją, dorabiała, udzielając korepetycji z matematyki.
- Ukończyłam licencjat z matematyki nauczycielskiej na Uniwersytecie Gdańskim, a obecnie jestem na studiach magisterskich z pedagogiki. Moim celem jest bycie nauczycielem matematyki w klasach 4-8 - mówiła w 2023 r. w rozmowie z Mateuszem Puką z WP SportoweFakty (więcej TUTAJ>>).
Wspomnianą pedagogikę także ukończyła. Korepetycji od zeszłego roku już nie udziela, bowiem chce się skupić na karierze sportowej. Nie wyklucza jednak, że do tego wróci.
- Ja na nich nie zarabiałam jakichś wielkich pieniędzy. Tak, robiłam to, żeby mieć drobne pieniądze dla siebie, ale przede wszystkim frajdę dawało mi, że uczę, że ktoś robi postępy, i że ja sama cały czas mam z matematyką kontakt (...) To fajna sprawa, to zajmuje godzinę, maksymalnie dwie godziny dziennie. Lepiej przeznaczyć ten czas na matematykę niż na jakieś głupoty, jak bezmyślne scrollowanie internetu - tłumaczy Lizakowska w sport.pl.
Podopieczna Zbigniewa Króla zamierza trenować do kolejnych igrzysk olimpijskich - w Los Angeles w 2028 r. Później być może wdroży swój "nauczycielski plan".