Już sam awans do półfinału biegu na 1500 m na MŚ w Tokio nie był łatwym zadaniem, o czym przekonali się takie asy tego dystansu jak Jakob Ingebrigtsen czy Azeddine Habs, którzy przepadli już w eliminacjach.
Ich los podzielił także nasz Filip Rak, jednak okoliczności były cokolwiek zadziwiające.
Polak wystartował w trzeciej serii, najpierw biegł z tyłu, jednak w odpowiednim momencie przesunął się w kierunku czołówki. Awans był możliwy tylko dzięki obecności w czołowej "6", więc taktyka wydawała się odpowiednia.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Gdy do mety pozostawało około 100 metrów, medalista tegorocznych ME do lat 23 był na siódmym miejscu. Gdy czekaliśmy na walkę i efektowny finisz, polski biegacz... nagle stanął i całkowicie zrezygnował z rywalizacji.
Do mety Rak już doszedł, zajmując ostatnie, 15. miejsce. Pytana o postawę biegacza w studiu TVP Sport była wybitna sprinterka Małgorzata Hołub-Kowalik powiedziała, że jej zdaniem była ona "niedopuszczalna".
Pierwszą konkurencją drugiego dnia MŚ był maraton kobiet, w którym wystartowały dwie Polki - Aleksandra Brzezińska była 39. (2:39,46 s), a Izabela Paszkiewicz nie ukończyła rywalizacji.
Złoto dla Kenijki Peres Chepchirchir, która na mecie wyprzedziła Etiopkę Tigst Assefę. Brązowy medal zdobyła reprezentantka Urugwaju Julia Paternain.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Dotyczy to również innych zawodników, trenerów i towarzyszących nawet z miejsc pu Czytaj całość