Podczas lekkoatletycznych MŚ Tokio 2025, Geordie Beamish stał się bohaterem niezwykłej historii. W biegu eliminacyjnym na dystansie 3000 metrów z przeszkodami Nowozelandczyk zaliczył upadek, uderzając głową w ziemię.
Mimo to, zawodnik wykazał się niezwykłym duchem walki - szybko podniósł się z bieżni i zdołał ukończyć bieg, zapewniając sobie awans do finału.
ZOBACZ WIDEO: Poruszający moment. Po zawodach chłopiec podszedł do polskiej mistrzyni
Co więcej, w biegu finałowym 28-letni Beamish sensacyjnie zdobył złoty medal (z czasem 8:33.88). Dokonał tego po fantastycznym finiszu. - Wiedziałem, że stać mnie na to. To pierwsze złoto dla Nowej Zelandii na mistrzostwach świata w lekkoatletyce - mówił po biegu.
Wicemistrzem został dwukrotny mistrz olimpijski i świata Marokańczyk Soufiane El Bakkali (8:33.95), a na najniższym stopniu podium stanął Kenijczyk Edmund Serem (8:34.56).
Całą sytuację podsumowano na profilu TVP Sport na platformie X (patrz poniżej), komentując: "Nigdy nie można się poddawać".
W 2024 roku reprezentant Nowej Zelandii wywalczył złoty medal na 1500 metrów podczas HMŚ w Glasgow. Poprawił również rekord Oceanii w biegu na 3000 metrów z przeszkodami, uzyskując czas 8:09.64