Kiedyś była najszybszą kobietą świata. Teraz pracuje w hospicjum

Michał Fabian
Michał Fabian

- Krabbe jest bankrutem - rozpisywały się niemieckie media w 2009 r., gdy dwukrotna mistrzyni świata ogłosiła upadłość konsumencką. W przypadku jej męża sprawa miała tragiczne zakończenie. W grudniu 2014 r. sąd poinformował, że rozważy dalsze dodatkowe roszczenia wobec Michaela Zimmermanna. Pięć miesięcy później mężczyzna odebrał sobie życie. W lesie w miejscowości Neustrelitz znaleziono samochód, w którym znajdowały się zwłoki mężczyzny. Zimmermann przedawkował insulinę.

Była gwiazda sportu kilka miesięcy później opowiedziała o rodzinnej tragedii w programie telewizji SWR "Nachtcafe". - Od razu miałam niedobre przeczucia, gdy mój mąż nie wrócił do domu wieczorem. Nic mi nie powiedział. Napisałam mu wiadomość: "Gdzie jesteś?". Całą noc nie spałam, było mi zimno. To było takie nietypowe - mówiła Katrin Krabbe we wrześniu 2015 r.

Podkreśla, że jej mąż miał duże poczucie winy i wstydu po tym, jak oskarżono ich o uchylanie się od zapłacenia podatku. - Bardzo go to zmieniło. Nie potrafił o tym mówić. Gdy wyciągałam do niego rękę, nie podejmował jej. Nie zostawił też listu pożegnalnego - dodała Niemka. Najtrudniejszym momentem było dla niej poinformowanie synów - Bruno i Aarona (obaj są piłkarzami ręcznymi) - o śmierci ojca.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"

"Towarzyszka w umieraniu"

Krabbe nie ma obecnie nic wspólnego ze sportem. Podkreśla, że nie brakuje jej sławy i statusu gwiazdy. Na co dzień pracuje w recepcji salonu samochodowego w Neubrandenburgu. Niedawno zaś podjęła się nowego zadania, które dla wielu osób wydaje się czymś ponad ich siły.

Pewnego dnia usłyszała słowa jednego z polityków, który opowiadał o pracy, jaką wykonuje w hospicjum. Nazajutrz zadzwoniła i zaoferowała pomoc. Ukończyła dziewięciomiesięczny kurs, uczęszczała na wykłady lekarzy i psychologów. Jest jedną z 35 wolontariuszek w "Hospicjum Trzech Króli". W języku niemieckim taka osoba nazywana jest "Sterbebegleiterin", czyli - w wolnym tłumaczeniu - "towarzyszka w umieraniu". Krabbe tego terminu nie lubi. - Jestem towarzyszką do życia - zaznacza.


Na czym polega jej praca? To zależy od osoby, którą w danym momencie się zajmuje. Zdarza się, że chodzi z chorymi na spacery. Albo po prostu wspólnie oglądają telewizję. Jednych potrzyma za rękę, innych pogładzi po głowie. Czasem opowie im dowcip, a czasem wysłucha cierpliwie ich historii o dawnych, pięknych czasach.

- Moim zadaniem jest przede wszystkim pomaganie chorym w przeżyciu przyjemnych chwil. Tak wielu, jak to możliwe - podkreśla Katrin Krabbe w rozmowie z "Bildem". - Jeżeli ludzie odchodzą z uśmiechem na ustach, to znaczy, że dobrze wykonałam swoją pracę - dodaje.

Twierdzi, że nieuleczalnie chorzy ludzie przed śmiercią często mówią jej jedno podobne zdanie. Żałują, że nie spędzili więcej czasu ze swoją rodziną. Katrin przyznaje, że wzięła to sobie do serca. - Mam silną rodzinę i wspaniałych przyjaciół. Czuję, że mam w sobie wiele siły i pokonam także tę górę - mówiła po samobójstwie męża.

Mimo wielu trudnych momentów w życiu, znów potrafi się uśmiechać. Od ubiegłego roku ma nowego partnera. To Bob Hanning, menedżer drużyny Fuechse Berlin i wiceprezydent niemieckiej federacji piłki ręcznej (DHB).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×