Długo rozkręcały się te mistrzostwa świata dla Polaków. W czwartek i piątek nie zdobyli oni ani jednego medalu, w sobotę znakomicie spisał się faworyt biegu na 800 metrów, Adam Kszczot, który wywalczył złoto, ale to był nasz jedyny sukces po trzech dniach.
Najwięcej szans medalowych Polacy mieli jednak w ostatnim dniu mistrzostw. Nikt jednak nie spodziewał się, że zawodnicy dostarczą mnóstwo emocji i jeszcze więcej radości. Biało-Czerwoni bardzo regularnie dopisywali kolejne krążki do dorobku na HMŚ w Birmingham.
Wszystko zaczęło się od kapitalnego finiszu Marcina Lewandowskiego w biegu na 1500 metrów. Polak w sobotnim biegu eliminacyjnym nie wyglądał na kandydata do medalu, ale w niedzielę był zupełnie innym zawodnikiem. Po biegu przyznał, że od początku czuł moc w nogach i odniósł największy sukces w swojej dotychczasowej karierze.
Z pewnością medalowe nadzieje mogliśmy wiązać ze sztafetą kobiet 4x400 metrów. "Aniołki Matusińskiego" nie zawiodły oczekiwań kibiców. Choć na metę wbiegły na trzeciej pozycji, ostatecznie - po dyskwalifikacji Jamajek - wywalczyły kolejne srebro dla Polski.
Jak się później okazało, sukces pań był jedynie przystawką do tego, czego dokonali panowie w tej samej rywalizacji. Nasza sztafeta 4x400 metrów od startu znajdowała się na drugim miejscu i nic nie wskazywało na to, że dogoni Amerykanów. Kiedy jednak pałeczkę przejął Jakub Krzewina, błyskawicznie redukował straty do rywala. Na ostatniej prostej wykrzesał wszystkie swoje siły i nie tylko wyrwał złoto, ale też sprawił, że Polacy ustanowili nowy rekord świata.
W bardzo mocno obsadzonym konkursie skoku o tyczce kibice liczyli też, że do walki o medale włączy się Piotr Lisek, który od początku sezonu halowego spisywał się doskonale. W Birmingham nasz zawodnik dostarczył wielu nerwów, bo strącał poprzeczkę i na 5,60, i na 5,80, ale kiedy zaliczył 5,85 m., niemal pewne było już, że HMŚ opuści z medalem. Ostatecznie po raz drugi w karierze wywalczył brąz na tej imprezie.
Ta niedziela przejdzie do historii polskiej lekkiej atletyki. Dzięki czterem medalom w tym dniu, Polacy z dorobkiem pięciu krążków (dwa złote, dwa srebrne, jeden brązowy), zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej. Tak dobrze nie było jeszcze nigdy. W 1999 roku, w Maebashi, Polacy też zdobyli pięć medali, ale wtedy przywieźli do kraju tylko jedno złoto. Rekord świata sztafety to wisienka na torcie - w Birmingham nikt nie poprawił rekordu globu w żadnej innej konkurencji.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot krytykuje sędziów. "Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca!"