Józef Lisowski szczerze o Jakubie Krzewinie: Wtedy bardzo mnie wkurzył

Newspix / Marek Biczyk / Na zdjęciu, od lewej: Józef Lisowski, Łukasz Krawczuk, Jakub Krzewina
Newspix / Marek Biczyk / Na zdjęciu, od lewej: Józef Lisowski, Łukasz Krawczuk, Jakub Krzewina

Trener polskiej sztafety 4x400 metrów Józef Lisowski nie miał problemów z przyznaniem, że rekord świata na HMŚ to także kwestia szczęścia. Doświadczony szkoleniowiec zdradził też, dlaczego w niedalekiej przeszłości miał na pieńku z Jakub Krzewiną.

Nie milkną echa niesamowitego występu polskiej sztafety 4x400 metrów mężczyzn na Halowych Mistrzostwach Świata w Birmingham. Drużyna Józefa Lisowskiego w składzie Karol Zalewski, Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk, Jakub Krzewina zdobyła złoty medal i pobiła rekord świata.

Złoto i rekord zaskoczył dosłownie wszystkich, w tym samych zawodników, którzy jeszcze po przylocie do Warszawy wyznawali, że wciąż nie dociera do nich, czego dokonali.

Z kolei trener Biało-Czerwonych przyznał wprost w rozmowie ze sport.tvp.pl, że te osiągnięcie to nie tylko kwestia wielkiej pracy, ale i szczęścia. - Przecież nie będę kłamał, że o czymś takim marzyłem. Fuks, kosmos, przypadek. Realnie w zasięgu było tylko srebro - ocenił doświadczony szkoleniowiec.

Bohaterem polskiej ekipy był biegnący na ostatniej zmianie Krzewina, którego to szaleńczy atak wyprowadził nas na ostatnich metrach na pierwsze miejsce. Przez wiele lat trenował on pod okiem Lisowskiego w Śląsku Wrocław, obecnie jest zawodnikiem Marka Rożeja.

Lisowski zdradził, że bywały w ich relacjach także trudne momenty. Wszystko przez miłość lekkoatlety do piłki nożnej. Jest on zagorzałym kibicem Lecha Poznań i Cracovii, co bywało kością niezgody.

- Ma bardzo przywódczy charakter, a jest też zapiekłym kibicem Lecha oraz Cracovii. No i kiedyś tak wszystko umiejętnie zorganizował, że mój Śląsk Wrocław przez trzy lata nie wystawiał sztafety w mistrzostwach Polski. Większość się dziwiła, że nie biegamy mając tak dobrych zawodników. Grzecznie mówiąc: byłem wtedy na niego wyjątkowo wkurzony. Część win już zmazał - powiedział z przymrużeniem oka.

Lisowski wyznał również, że jego zdaniem obecna ekipa jest silniejsza od pierwszej ekipy Lisowczyków, którą tworzyli Robert Maćkowiak, Piotr Rysiukiewicz, Tomasz Czubak czy Piotr Haczek.  - Obecna grupa jest lepsza. Zawsze uważałem ją za lepszą pod względem motorycznym. Tamci potrafili się jednak sprzedać, mobilizować. A teraz mobilizuję chłopaków podkreślaniem postępów, jakie zrobiły w sztafecie dziewczyny. Świetnie sobie radzą - podsumował.

ZOBACZ WIDEO Wzruszony Witold Bańka do Jakuba Krzewiny: Jesteś przykładem dla nas wszystkich

Komentarze (6)
avatar
JeryH
7.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeszcze jedno. Kuba to też facet z jajami. Zdarza mu się nawet lufkę wypić, co pewnie Lisowskiemu nie zawsze się podoba... 
avatar
Wojtek Krokoszynski
6.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Porównajcie sylwetki amerykanina i Krzewina na kratach tamtego mocno odchylało a nasz z atakiem na kreskę 
mechanikwirus
6.03.2018
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Jestem daleki od używania słów szczęście, czy przypadek, bo ujmują one naszym mistrzom. Wygrali, bo byli najlepsi!!! Bo ciężko pracowali, a Amerykanie okazali się zwyczajnie gorsi od nas. AMERY Czytaj całość
avatar
nowa
6.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szczęście sprzyja lepszym!