Oficjalne zatwierdzenie nowego szefa WADA nastąpi w listopadzie w Katowicach podczas kongresu Światowej Organizacji Antydopingowej. Wybór zostanie dokonany jednak już 14 maja na spotkaniu przedstawicieli w kanadyjskim Montrealu. Jeśli kandydata nie uda się wyłonić w drodze konsensusu, odbędzie się tajne głosowanie.
O stanowisko ubiegają się trzy osoby, choć oficjalne poparcie otrzymały tylko dwie - Witold Bańka oraz Marcos Diaz z Dominikany. Kandydaturę Polaka najpierw zatwierdziła Rada Europy, a później poparły ją wszystkie państwa Unii Europejskiej (więcej TUTAJ). Bez takiego poparcia od kontynentu o stanowisko chce walczyć również Norweżka Linda Helleland. Jej szanse uznaje się jednak za minimalne.
Bańka jest polskim ministrem sportu i turystyki od 2015 roku. Jeśli zostanie wybrany na prezydenta Światowej Agencji Antydopingowej, będzie musiał zrezygnować z tego stanowiska. 34-latek uważany jest za niemal 100-procentowego zwycięzcę głosowania. Pracował już w Komitecie Wykonawczym WADA. Dodatkowo jest odpowiedzialny za dobrze odbieraną polską ustawę ds. zwalczania dopingu.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Bezbłędny Drągowski! Empoli wygrywa i walczy o utrzymanie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Bańka po objęciu sterów w WADA zobowiązał się do ustanowienia funduszu solidarności antydopingowej w celu wzmocnienia krajowych organizacji antydopingowych, zwłaszcza w krajach, które ich nie posiadają. Domaga się również, by byłe one opłacane przez sponsorów, Ruch Olimpijski i rządy.
Diaz jest byłym pływakiem na dystansach maratońskich. Przez 4 lata był członkiem Komitetu Wykonawczego WADA. Jednym z jego postulatów jest zwiększenie reprezentantów z krajów trzeciego świata w procesie podejmowania decyzji w organizacji.
WADA została powołana w 1999 roku. Dotychczas funkcję szefa pełniły trzy osoby. Od przyszłego roku, po raz pierwszy w historii, przewodniczący WADA za swoją pracę będzie mógł pobierać wynagrodzenie. Według medialnych doniesień, nawet do 100 tysięcy franków szwajcarskich. Więcej o organizacji i jej problemach pisaliśmy TUTAJ.
W tytule wielki dzień już odtrąbiono...