Ewa Swoboda na ostatniej prostej. "Mistrzostwa świata? Jadę, bo chcę"
- Jadę na mistrzostwa świata, bo chcę. Rekord życiowy z Berlina dał mi dużo wiary w siebie. Wiem, na co mnie stać - mówi halowa mistrzyni Europy w biegu na 60 metrów Ewa Swoboda.
Ewa Swoboda: Troszeczkę, muszę to jednak pociągnąć do końca. Zostało tych startów niewiele. Trzy albo cztery. Wtedy byłoby naprawdę fajnie. Nie wystarczy jednak mówić, trzeba sobie na ten czwarty zapracować. Biegamy od maja i wydaje mi się, że na początku był to trochę czas stracony. Mistrzostwa sztafet mogły się odbyć nieco później. Ich termin sprawił, że po halowych mistrzostwach Europy w Glasgow miałam bardzo mało czasu na trening. Trochę się to wszystko nawarstwia. Najważniejsze, żeby było zdrowie.
Iga Baumgart-Witan: Krew, pot i łzy za chwilę radości -->
Był czas na krótkie wakacje?
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #1: Marta Walczykiewicz. Zostać legendąZaczęliście starty cztery miesiące temu. Nigdy nie miała pani tak długiego okresu startowego.
Różnica jest ogromna. Trzeba to wszystko w treningu poukładać tak, żeby było dobrze i żeby nic nie bolało. Do tego znaleźć czas na fizjoterapeutów i godnie się prowadzić.
Ewa Swoboda i @sofiaennaoui dołączyły do Teamu Orlen
— Kamil Kołsut (@KamilKolsut) September 13, 2019
Jak było z tym wyjazdem na mistrzostwa świata w Katarze?
Jadę, bo chcę. Kiedy na młodzieżowych mistrzostwach Europy w Gavle biegałam w granicach 11.15, to nie do końca chciałam, ale teraz - po 11.07 w Berlinie - moje podejście się zmieniło. Taki wynik nie bierze się znikąd. Wcześniej nie byłam zbyt pewna siebie, bo po co gdzieś jechać i biegać tylko w eliminacjach? Wynik z Berlina pokazał mi, że może być lepiej, że można jeszcze troszeczkę popracować i coś z tego czasu urwać. Wyjazd do Kataru to też nowe doświadczenie. Nigdy nie startowałam w takim klimacie i pogodzie.
Jak się pani poczuła, kiedy zobaczyła swój wynik w Berlinie?
Nie spodziewałam się tego. Jechałam tam przede wszystkim powalczyć w sztafecie, gdzie miałyśmy ostatnią szansę na zrobienie minimum. To się nie udało. Nie nastawiałam się na to, żeby biegać szybko, a przyszło samo. To naprawdę fajne i niespodziewane. Wreszcie coś oddało. Mam teraz więcej wiary w siebie.
Do Kataru leci pani na luzie?
Tak. Nie jest to początek sezonu, kiedy nie mam pojęcia, na czym stoję. Wiem, na co mnie stać. Pozostaje to utrzymać.
Rok 2019 to dla pani pełen sukces?
Był bardzo udany. Wygrałam World Indoor Tour - to raz. Mistrzostwo Europy z Glasgow - dwa. Trzy - obroniłam złoto młodzieżowych mistrzostw Europy. No i po trzech latach pobiłam "życiówkę". Zrobiłam 110 procent.
Kamil Kołsut z Katowic
Autor na Twitterze: