Lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Dausze przygotowywane są z wielką pompą. Organizatorzy starali się zadbać o najmniejsze szczegóły, by zawodnicy nie musieli się o nic martwić i mogli skupić się na rywalizacji w najważniejszej imprezie tego sezonu. Nie wszystko przebiega jednak zgodnie z planem. Na warunki w jednym z hoteli narzekali Norwegowie.
Kierownik reprezentacji Norwegii, Erlend Slokvik, w wywiadzie dla telewizji NRK powiedział, że w hotelu, w którym mieli zostać zakwaterowani zawodnicy z tego kraju, śmierdziała kanalizacja, a w łazienkach był grzyb. Do tego w wielu miejscach leżały zdechłe komary. Dlatego szybko znaleziono inny hotel, co kosztowało nawet 100 tysięcy euro.
- To skandal. Mamy tu rywalizować na najwyższym poziomie i nasi sportowcy powinni mieć najwyższy standard. Jesteśmy zniesmaczeni, gdyż hotel nie spełniał uzgodnionych wcześniej warunków - powiedział Slokvik. W tym samym hotelu zostali zakwaterowani Szwedzi i Finowie, ale przedstawiciele reprezentacji tych krajów uważają, że warunki są do zaakceptowania.
Szwedzi i Finowie uważają, że Norwegowie przesadzają. Obie federacje nie zmieniły hotelu, głównie ze względu na koszty. Mistrzostwa świata startują 27 września i potrwają do 6 października.
Zobacz także:
Lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata. Możliwe zmiany w harmonogramie. Powodem upały
Tajemnicza broń rywali Marcina Lewandowskiego. Norwegom mają pomóc specjalne buty
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Karol Zalewski rozpętał burzę. Tomasz Majewski odpowiada