Halowa mistrzyni Europy przez eliminacje przebrnęła szczęśliwie, jako jedna z sześciu zawodniczek spoza czołowych trójek biegów. Czas 11,29 s nie zwiastował finału, ale Polka ustanowiła w tym roku znakomity rekord życiowy (11,07 s). Ten rezultat stawiał ją na czwartym miejscu wśród uczestniczek półfinału.
ZOBACZ: Joanna Fiodorow, czyli triumf rzetelności
Ewa Swoboda nieźle wyszła z bloków startowych, do połowy dystansu utrzymywała kontakt z czołówką, ale potem spadła na szóstą lokatę. Wynik w granicach rekordu życiowego dałby awans. Amerykanka Teahna Daniels przeszła dalej z czasem 11,10 s.
- Jestem zmęczona tym sezonem, to był chyba mój 50. start - przyznała Swoboda w rozmowie z TVP. Termin mistrzostw w Katarze to anomalia, do tej pory medale rozdawano głównie na przełomie sierpnia i września.
Półfinały były popisem reprezentantki Wybrzeża Kości Słoniowej Marie-Josee Ta Lou, wielokrotnej mistrzyni świata Jamajki Shelly-Ann Fraser i Brytyjki Diny Asher-Smith. Wiele wskazuje, że te zawodniczki rozdzielą między sobą medale.
Wielki pech dopadł Amerykanki. Na starcie z nieznanych przyczyn nie pojawiła się obrończyni tytułu Tori Bowie, a na metę nie dotarła kontuzjowana English Gardner.
ZOBACZ: Skandal na trasie chodu
ZOBACZ WIDEO Lekkoatletyka. MŚ 2019 Doha: Joanna Fiodorow: To był mój konkurs życia